Czy to nie dziwne, że miejsce, którego nienawidziłam, które omijałam szerokim łukiem, nagle stało się moją ostoją? Białe ściany nagle przybrały łagodnych rysów, tuląc przed szarą rzeczywistością. Mają w sobie coś hipnotyzującego, coś, co nakazuje mi powracać do ich objęć.