-rozdział 4-

1.3K 76 31
                                    

Louis POV

kiedy dowiedziałem się, co mój najlepszy kumpel chciał zrobić tej pokrace od razu złapałem za telefon. Oczywiście, że próbowałem wyrzucić sobie ten pomysł z głowy. Ale nie mogłem zostawić tak tego, więc do niej napisałem.

Louis Scott:Wszystko dobrze, Kaleko?

Od razu pokręciłem głową z zażenowania, nie odpisała nic. Nawet nie była aktywna.

Zgasiłem telefon i położyłem go na szafce nocnej, wkurwiłem się na Mickeya, walnąłem w szafę a z jej góry zsunął się pistolet.

Odrzuciłem go w to samo miejsce.
Skoczyłem na łóżko, wyjąłem laptopa włączając jakikolwiek Film, żeby zapomnieć.

Mimo, iż Vivian miałem u siebie na
ostatnim miejscu-skreśloną z listy znajomych to bałem się co może jej przyjść do głowy.

***

Nie chodziłam trzy dni do szkoły w tym czasie, sprzątałam, czytałam, usługiwałam Matce i Jamesowi.

Gdy nadszedł czwarty dzień ubrałam się do szkoły. wzięłam torbę i skierowałam się do wyjścia.

Siniaki sprzed trzech dni zrobiły się mocno Fioletowe. Przestało boleć aż tak jak wtedy.

Uber już czekał pod domem, zapakowałam się do niego. Miło było zostawić ten przeklęty dom po czterech dniach przynajmniej na osiem godzin.

wysiadłam na placu szkoły, zaczęłam iść szybkim krokiem. Bolały mnie plecy, ale dalej szłam tak jak do tej pory. Napewno zwolniłabym gdyby nie to, że w połowie drogi Podbiegł do mnie Mickey. Nie słuchałam go, nie chciałam.

-Vivian nie wiem co we mnie wstąpiło, przepraszam cie bardzo...-Powiedział błaganie, łapiąc mnie za ramię.

-Nie dotykaj mnie! - wzdrygnęłam się na sam jego dotyk.

Nie odpowiedział nic, zabrał rękę. Pchały mi się łzy, ale ich unikłam, zagryzając policzek.

Weszłam do szkoły. Od razu zauważyłam Lilke. Nie mówiłam jej że dziś przyjdę.

Napotkała mój wzrok a jej twarz się rozpogodziła, przytuliła mnie Mocno. lekko się skrzywiłam, ale szybko zmieniłam wyraz twarzy na ucieszony.

Mickey zrezygnowany idąc do Louisa, Krzyknął abym usłyszała.

-Będę przepraszał aż mi nie wybaczysz!

Lily uśmiech zastąpiło zmartwienie.

-Jak się czujesz? wszystko dobrze?-Zapytała, poprawiając mi włosy.

Skinęłam głową.

-Nic mi nie jest. -zmusiłam się na uśmiech.

Wtedy zobaczyłam Scotta, był oparty o ścianę niedaleko nas. Na tyle, że mógłby słyszeć o czym gadamy.

Widziałam jak jego twarz była wypruta z emocji, patrzył się raz na Lilę, raz na mnie. Mickey coś do niego mówił, a on nie słuchał. Bo słuchał nas.

-Viii, musisz mi pomóc z pracą domową. Baba od matmy mnie zajebie!- powiedziała Lilka.

-Daj.-wzięłam od niej zeszyt.

Usiedliśmy na schodach.
Zaczęłam robić zadanie, akurat to ogarniałam. W pewnym momencie światło zasłonił nam jakiś cień.

Uniosłam głowę, każdy się tego spodziewał. Scott przysłaniał nam światło.

HillOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz