-rozdział 7-

1.2K 67 30
                                    

Stałam i Wpatrywałam mu się w oczy, louis w między czasie schował rękę.
Pomyślałam sobie, że musiałam coś sobie uroić i dużo osób ma tatuaż węża na ręce. U louisa widziała jakieś blizny, nie wiadomo po czym, a na tamtej w oknie nic.

Nie pomyślałam, że z bliska widać lepiej.

Dzwonek zadzwonił i weszliśmy do sali, moja klasa miała razem lekcje biologii.

Poszłam do przedostatniej ławki, były pojedyncze więc Lila Usiadła przedemną. Za mną usiadł Louis, po jego lewej stronie Nick, po mojej lewej był idiota, który śmieje się ze wszystkiego.

Przez pół lekcji rysowałam na ostatniej stronie zeszytu. Potem wyjęłam telefon i włączyłam serial wkładając jedną słuchawkę w ucho.

Jełop siedzący z mojej lewej strony, zawołał moje imię szeptem. Gdy zdobył moją uwagę wyświetlił na projektorze moje zdjęcie, to jak leżę nietomna, przy całej klasie.

Przeklnęłam tylko pod nosem i wyjęłam z ucha słuchawkę. Z każdą sekundą dłużej, kiedy patrzyłam na to zdjęcie zbierały mi się łzy i miałam ochotę zwymiotować.

Nauczycielka Odwróciła się w stronę projektora, w którego patrzyła się cała klasa. Przykryła ręka usta i wzięła głęboki oddech.

Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z klasy. Nauczycielka napewno zadzwoni do mojej mamy.

Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami za mną, Lila przybiegła do mnie.

-Za niedługo zapomną.-Obięła mnie.

Przeniosłam załzawiony wzrok na nauczycielkę, która wyprowadzała Scotta z sali. On nie spojrzał na nas, wolno szedł do gabinetu dyrektora.

-Pewnie się dowiemy zaraz co zrobił. - powiedziała Lila i ruszyła do klasy.

Poszłam wolno za nią, zobaczyłam wszytskie twarze patrzące się na tego jełopa który wyświetlił ten obraz.

Był cały we krwi, ciekła mu ciurkiem z nosa. Ktoś podał mu chusteczki.

-Co ci?-odezwała się Lila.

-Scott przypierdolił mu z całej siły głową o ławkę. - odpowiedział Nick.

-po cholere?-znów zapytała Lila.

Dzięki Lila, teraz każdy patrzy na mnie. Odpowiedź była prosta, ale dlaczego się nie śmiał tylko mu przypierdolił.

Zacisnęłam usta i wyszłam szybko z sali. Wbiegłam do gabinetu dyrektora, ten już krzyczał na louisa.

-Dzień dobry dyrektorze.- uchyliłam lekko drzwi.

-To nie jest odpowiednia pora panno Wallman. - trzymał palce na biurku.

-To ważne.- weszłam do gabinetu, zamykając za sobą drzwi. - Za co Louis tutaj wylądował?

Zapytałam jakbym nie wiedziała. Przyjebał mu jakby nie patrzeć, przeze mnie. Więc ja to teraz odkręcę.

-Myślę, że pani już wie. Scott walnął ucznia.-obleciał chłodnym wzrokiem louisa.

Stanęłam obok mojego WROGA. Właśnie zamierzałam uratować mu dupę.

-A czy pani to widziała?-zapytałam nauczycielki.

-Uczniowie. Po twoim wyjściu. Powiedzieli mi, że to właśnie louis go uderzył. Ja byłam odwrócona do zdjęcia. -wytarła ręce o spodnie.

-W takim razie, skoro pani nie widziała uczniowie mogą kłamać. Może Przejdziemy do klasy i dokładnie to wyjaśnimy? nie sądzę żeby Louis uderzył ucznia. Po prostu niektórzy chcą dla niego źle.- uśmiechnęłam się lekko.

HillOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz