Rozdział 25 - Tajemnica

576 21 12
                                    

Do domu wróciłam koło 2 w nocy. Ku mojemu zaskoczeniu, odwiózł mnie David, a nie Adrien. Przyznam, że jego propozycja zbiła mnie nieco z tropu, jednak ostatecznie się zgodziłam.

Z początku sądziłam, że będziemy jechać samochodem, jednak kiedy w garażu chłopak podał mi kask, zrozumiałam, że tej nocy będę wracać z nim na motorze. Nie byłam zbyt zadowolona tym faktem, gdyż noce były jeszcze zimniejsze od dni. Mimo wszystko, wzięłam od niego kask i czekałam, aż on włoży swój. Nim tak się stało, David ściągnął z siebie bluzę, a następnie mi ją podał wraz ze swoją kurtką motocyklową. Panowała między nami kompletna cisza, dlatego też bez słowa wzięłam ubrania od niego i je założyłam.

W międzyczasie chłopak zadbał też o swoje nakrycie, założył kask i odpalił silnik. Nie wiedzieć czemu, ja stałam wciąż jak kołek i patrzyłam się w jego stronę. Jakimś dziwnym trafem, tego dnia moja pewność siebie uleciała. Czułam się jak mała dziewczynka, która czeka na pozwolenie, aby coś zrobić.

- Wsiadaj - powiedział w końcu.

Dźwięk jego niskiego i zachrypniętego głosu, podziałał na mnie jak kubeł zimnej wody. Od razu się otrząsnęłam. Podeszłam bliżej motoru, a następnie przełożyłam jedną nogę za pojazd i usadowiłam się wygodnie. Drzwi od bramy się podniosły, a ja właśnie w tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że podczas jazdy będę musiała być do niego cały czas przytulona. Pojazd nie posiadał z tyłu uchwytu, dlatego że był przeznaczony do jazdy wyścigowej.

To nie dzieje się naprawdę - pomyślałam.

Nie mając innego wyjścia, oplotłam ręce na jego brzuchu i przylgnęłam do jego pleców. Chłopak zanim ruszył dotknął moich kostek, aby sprawdzić zapewne, czy moje nogi były ułożone we właściwym miejscu. Ne musiał się tym martwić, bo nie raz jeździłam jako pasażer z tyłu.

Droga do domu dłużyła mi się strasznie. Czułam się skrępowana tym, że jestem z nim tak blisko. Jednak po pokonaniu większości trasy, w końcu zaczęłam się rozluźniać. Mimo, że moje serce wciąż biło jak szalone.

David jechał dość spokojnie, co trochę mnie zastanawiało. Nie wyglądał na osobę, która poza wyścigami jeździ przepisowo. Natomiast nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo. Ponownie mogłam poczuć muśnięcie wiatru i usłyszeć dźwięk silnika, podczas jazdy. Przypomniało mi się wówczas wiele dobrych chwil, związanych z jazdą na motorze. I być może trochę zaczęłam za tym tęsknić.

W końcu dojechaliśmy pod mój dom. Poczułam wówczas ulgę, że mogę odkleić się od jego pleców. Nie za bardzo przepadałam za takim naruszeniem czyjeś przestrzeni osobistej.

- Dobranoc, Natalie - powiedział, gdy oddawałam mu kask.

I znowu ten cholerny ucisk w brzuchu.

- Dobranoc - odpowiedziałam.

Chciałam już zdejmować kurtkę, aby mu ją oddać, gdy on nagle powiedział:

- Nie trzeba. Odbiorę ją innym razem.

- A będzie niby inny raz? - zapytałam z wyraźnym sarkazmem w głosie. 

- Będzie jeszcze wiele razów - odparł, po czym włączył silnik i ruszył przed siebie.

I to był moment, w którym zdałam sobie sprawę, że nie jeździł przepisowo i drogę do mojego domu mógł pokonać znacznie szybciej.

- Dupek - powiedziałam na głos, a następnie skierowałam się do drzwi.

***

Nastał wtorek. Tej nocy nie spałam za dobrze. Właściwie powinnam przywyknąć już do takiego stanu rzeczy, jednak tym razem było inaczej. Moją głowę wciąż zalewały wspomnienia z powrotu do domu, a także wieczoru spędzonego w towarzystwie braci. Mimo wszystko, postanowiłam w końcu wygrzebać się z łóżka i pójść do łazienki.

A storm, you don't expect Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz