Rozdział 28

37 5 0
                                    

Rhys

            Naiwnością z mojej strony było przekonanie, że adres zaprowadzi mnie do jakiejś spokojnej dzielnicy miasta, gdzie znajdę jakiś budynek z ogłoszeniem o stawianiu tarota i przepowiadaniu przyszłości z kryształowej kuli. No dobra, nie sądziłem, że Vashti będzie prowadziła taką działalność, ale jakaś część mnie uznała to za prawdopodobne. W dzisiejszych czasach nikt nie nazwałby jej wiedźmą i nie groziłoby jej spalenie na stosie.

            Kompletnie się nie spodziewałem, że stanę przed świeżo wybudowanym budynkiem w centrum miasta. Logo nad wejściem informuje mnie, że to kancelaria prawnicza ,,Newman & Thompson".

            Ledwie wysiadam z windy na odpowiednim piętrze, napotykam pierwszą przeszkodę w postaci recepcjonistki. Jakby nie wystarczył sam przepych tego miejsca, musi tu być jeszcze strażniczka porządku, która zaraz po moim wejściu taksuje mnie krytycznym spojrzeniem.

            Jak Kade wpasował się do tego miejsca i załatwił sobie rozmowę z Vashti? Trudno mi uwierzyć, by zdołał zauroczyć kobietę, a groźby raczej nie uszłyby mu na sucho w takim miejscu. Nie mogę zapominać, że w tamtym czasie był jeszcze dzieckiem. Mentalnie może był już dorosły, lecz fizycznie był tylko dzieckiem. Może towarzyszyła mu Celeste?

            Przywołuję na twarz swój najlepszy uśmiech i pewnym siebie krokiem ruszam w stronę recepcjonistki. Skoro mój brat sobie poradził, ja także się do niej dostanę. To przecież nie może być takie trudne.

            - Dzień dobry. Chciałbym się umówić na spotkanie z panią Leah Newman.

            Po raz kolejny lustruje mnie całego – od podniszczonych trampków po tanią, przydużą kurtkę. Jej brwi minimalnie się unoszą. Po skończonej inspekcji patrzy mi z powrotem w oczy z jeszcze większą dozą pogardy, niż przed momentem.

            - Jesteś pełnoletni?

            - Tak.

            - Pani Newman nie prowadzi spraw non-profit.

            - Zdaję sobie z tego sprawę – mówię i posyłam jej kolejny uśmiech. – Kiedy mogę się z nią spotkać?

            Kobieta wzdycha cicho i sięga po notes, zaczyna przewracać kartki. Niepokojąco dużo kartek. W końcu zatrzymuje się na którejś stronie, bierze do ręki długopis.

            - Najbliższy wolny termin jest w przyszłym miesiącu...

            - Nie mogę tyle czekać. Może udałoby się mnie wcisnąć dzisiaj?

            Mój uśmiech okazuje się kompletnie nieefektywny w przypadku tej kobiety. Posyła mi spojrzenie, jakbym upadł na głowę.

            - Pani Newman ma napięty grafik...

            - Może pani chociaż do niej zadzwonić i spytać? Nie zajmę jej wiele czasu, góra kwadrans. To tyle, co nic.

            Uśmiecha się w wyćwiczony, sztuczny sposób i podnosi słuchawkę telefonu. Ton jej głosu diametralnie się zmienia, gdy odzywa się ponownie, tym razem do osoby po drugiej stronie linii. Brzmi tak serdecznie i uprzejmie, że w żaden sposób nie potrafię połączyć ją z oschłą kobietą, z którą przed momentem rozmawiałem.

            Rozmawia w taki sposób, jakby szczerze jej zależało na wciśnięciu mnie w napięty grafik swojej pracodawczyni. Zdradza ją jednak złośliwy uśmieszek, gdy osoba po drugiej stronie mówi jej to samo, co ona mi. Nie ma czasu, a jeśli nie mogę czekać na umówione spotkanie, powinienem poszukać innego adwokata.

Dark TwinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz