Niedotleniona księżniczka

105 5 15
                                    

W chwili wejścia do sali balownej księżniczki, świat stał się jaśniejszy. Setki oczu zwróciło się w jej stronę, obserwując każdy ruch zgrabnej sylwetki, każdy krok maleńkich stóp w stukających cicho szklanych pantoflekach. Szelest ciężkiej sukni wywołał dreszcze przebiegające po plecach obserwatorów starających się za wszelką cenę dostrzec jakiego koloru jest ów suknia. Nie mogli się zdecydować, ponieważ pod każdym kontem i z różnej odległości materiał przybierał wszystkie kolory tęczy. Damy dwory już cmokały z aprobatą na wszechstronny ubiór, wymieniając się po cichu uwagami.

Podczas pochodu księżniczka nagle nadepła obcasem na kawałek sukni i wyginając się po przodu cudem uniknęła upadku. Stojący za nią skrzypek z wrażenia wypuścił instrument z rąk, po chwili zbierając go z ziemi czerwony na twarzy, lecz nikt nie zwrócił na niego uwagi, ciesząc się, iż panience nic się nie stało. Ta zachichotała słodko nad upokorzonym młodzieńcem, odwracając się do niego plecami.

Księżniczka sunęła dalej przez rozstępujący się tłum, poprawiając ukradkiem czarne jak heban włosy, których kosmyki opadły na jej bladą niczym śnieg twarz. Różane usta rozchyliły się w lekkim uśmiechu, obdarzając nim każdego gościa.
Światło słońca wpadające przez złote okna zdawało się podążać za nią krok w krok, podkreślając łabędzią szyję i prostą postawę. Nikt poza jej zwierzęcymi przyjaciółmi nie zdawał sobie sprawy ile godzin minęło na zakładaniu gorsetu oraz wyszczuplającej szaty, dzięki której miała nadzieję prezentować się zjawiskowo w zaawansowanym wieku szesnastu lat.

Widziała kilka zniecierpliwionych osób, lecz ona musiała przyjrzeć się każdemu centymetrowi tego miejsca. Obserwowała girlandy kwiatów zawieszonych wysoko na neogotyckich kolumnach, z których teraz sypała się dla niej kwiecista droga, błyszczący drewniany parkiet odbijający światła płonących świec na ogromnych żyrandolach, biało niebieskie flagi oraz kamienne cheurubiny gwizdające za nią. Z radością im pomachała, dezorientując najbliżej stojącą parę poddanych.

Docierając już na sam środek, zauważyła małego, spoconego chłopca trzymającego nogi zwinięte najmocniej jak to możliwe. Dziecko szarpało stojącego obok starszego mężczyznę za rękaw, pokazując na wyjście, ale ten go uciszył. Księżniczka chwycona za serce jego zachwytem, podeszła do niego i pocałowała w czółko, na co ten zareagował uśmiechem błogości. W tej sekundzie poczuła podejrzany zapach, na co opiekun chłopca pobladł, jednak ta uśmiechnęła się kojąco i powróciła do marszu.

W końcu trafiła na samym środek pomieszczenia skąpanego w słońcu. Przebijające się promyki przez witraż tworzyły mozajke tańczących kolorów na parkiecie. Tłum otoczył panienkę, zostawiając tylko przejście dla jednej osoby, tej najważniejszej. Oczekując, księżniczka poczuła, iż widzi trochę inaczej, a jej delikatne ręce robią się nieco innego koloru, najwidoczniej podekscytowanie mocno na nią wpłynęło.

Dotykając swojej głowy, podniosła wzrok i zobaczyła idącego w jej stronę młodzieńca. Nie była w stanie się mu przyjrzeć, dopiero kiedy podszedł, zauważyła, iż posiada krótkie włosy nieokreślonego koloru, czarne oczy oraz kwadratową szczękę. Ubrany był w mundur wojskowy, chociaż wszyscy dobrze wiedzieli, iż nigdy nie służył w armii.

Książę skłonił się przed nią i podał jej rękę, którą ta z ulgą przyjęła, mając powoli problemy z ustaniem o własnych siłach. Zdecydowanym gestem poprowadził ją od tłumu, gdzie rozpoczęli dystyngowany taniec. Księżniczka była zachwycona swoim wybrankiem. Wpatrywała się prosto w jego smoliste oczodoły błyszczące niczym szło w bagnie, czując narastające problemy z oddychaniem. Jego twarde ręce spoczywały na jej ciele, trzymając je z siłą wywołującą zaczerwienie skóry. Kłujące włosy ocierały się o jej czoło, sprawiając, iż niezmiernie ją swędziało. Nie mogła się wręcz odnaleźć w tym uroku.

Świat wokół niej stawał się coraz bardziej rozmazany. Widziała tylko jego źle ogoloną twarz oraz miliony kolorowych kropek tańczących wokół nich. Była pewna, iż tak wygląda prawdziwa miłość. Ich dusze łączyły się w jedno podczas tego pięknego tańca, powodując niemal niemożność nabrania oddechu. Jego uścisk zostawiający fioletowe ślady symbolizował nieprzerwaną opiekę. Nawet obserwatorzy, wcześniej cisi niczym duchy, zaczęli gromadzić się wokół i wyciągać ręce w ich stronę.

Księżniczce leciały łzy z zachwytu. Co prawda nie znała imienia ukochanego, lecz nie miało to znaczenia, miłość nie potrzebuje wyświechtanych znaków, sama znajdzie drogę. Przez nieuwagę nadepła jemu na stopę, co spowodowało syk partnera. Czuła, iż ta miłość ją ogarnia, dusi do nieprzytomności. Świat wirował, a ona razem z nim w tym nieziemskim uczuciu. Tłum wolał coraz głośniej, tylko ona go ignorowała tańcząc i tańcząc do utraty ostatniego tchu.

Już kilka razy zdążyła podeptać przyszłego męża, stając się coraz bardziej nieprzytomna od tej miłości. Nie rozpoznawała żadnej twarzy, tańcząc żeby ta magiczna chwila trwała jak najdłużej i mieli co wspominać swoim dzieciom. Słyszała już kościelne dzwony, oznajmiające ich połączenie na zawsze, widziała rodziców wzruszonych jej dniem, zazdrosne rodzeństwo zaciskające zęby, piękny kilometrowy tort, skąpane w bieli druhny. Później po uroczystości odjazd najpiękniejszą karetą z najbielszymi rumakami w stronę zachodzącego słońca.
Od razu po połączeniu dusz, wydawanie na świat owców tej miłości. Można by już słyszeć małe stopy tupiące w biegu do niej, widzieć ogromne kokardy zawiązywane na głowach, czysty śmiech wraz z szczekaniem jej najlepszych przyjaciół

Nagle poczuła, iż świat stanął i zaczął się do niej oddalać. Nie rozumiała co się dzieje, ale krzyki przerażonych dam uświadomiły jej, iż osuwa się na ziemię. Kiloro ludzi ruszyło jej na pomoc, lecz ona ostatkiem sił ich odepchnęła i wpatrując się w zszokowaną twarz ukochanego, który jak prawdziwy rycerz trzymał ją w ramionach, przygotowała się na pocałunek prawdziwej miłości, ale straciła przytomność zanim mogła go złożyć na jego spierzchniętych wargach. Opadając w czarną otchłań spróbowała coś zaśpiewać, jednakże z jej ust wydobyło się wyłącznie niezrozumiałe skrzeczenie

|•••|

Witam, moi drodzy!

Mam nadzieję, iż wakacje mijają Wam dobrze i daliście radę się zrelaksować chociaż na moment.

Domyślam się, iż treść mogła wywołać zdezorientowanie. Ten krótki one-shot jest parodią klasycznych scen w bajkach jakie czytałam oraz oglądałam za dziecka. W rolach głównych Bawaria jako księżniczka oraz Prusy jako książe. Obie postacie są przedstawione w pokraczny sposób i w żaden nie reprezentują bohaterów z kanonu.

Jak zwykle jestem otwarta na wszelkie komentarze, uwagi oraz konstruktywną krytykę.

Szczęśliwej reszty wakacji!

Countryhumans One Shot's - By Rosaline Dolly Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz