1

411 18 8
                                    

Marek

Od rozwodu Natalii z Arkiem minęły równe dwa tygodnie. Po tym, jak
w końcu uwolniła się od tego tyrana, poczułem ulgę tak silną jakby kamień, spadł mi z serca. Chociaż to Natalia powinna w końcu odetchnąć. Jednak od tamtego czasu obserwuje ją i choć na zewnątrz starała wydawać się spokojniejsza to emocje wciąż, burzyły jej wnętrze. Cały czas próbowała zatuszować ten stan, ale byłem już tak dobrze zapoznany z jej duszą, że mogłem odczytać każdą jej myśl, każdą emocję z jej twarzy, jakby była otwartą księgą.

Natalia od razu po zakończeniu małżeństwa postawiła niezrozumiałą dla mnie granicę w naszej relacji.
Z najlepszych przyjaciół albo i nawet pokusiłbym się o stwierdzenie początkujących kochanków, znaleźliśmy się na etapie bardzo dobrych znajomych z pracy, których relacja dopiero przeradza się
w przyjaźń.

Kiedy przeprowadziła się do mnie
w najgorszym dla niej momencie
z dnia na dzień, zbliżaliśmy się do siebie coraz bardziej. Cały czas byłem obok, wspierałem ją jak tylko, mogłem przy tym, szanując jej przestrzeń i granice.

Jak potrzebowała się przytulić, brałem ją w swoje objęcia
i trzymałem, dopóki sama nie uznała, że ma dość. Kiedy w nocy budziła się z krzykiem niezależnie od tego, jak mocno byłem, zmęczony zawsze przychodziłem do jej pokoju, chociaż miałem nadzieję, że kiedyś będzie naszym wspólnym. Na początku wychodziłem, jak tylko zasnęła
i czuwałem, na kanapie w salonie na wypadek jakby znowu miała, koszmary. Jednak za trzecim czy czwartym razem Natalia poprosiła mnie, aby z nią zostawał a ona, wtulała się we mnie jak
w pluszowego misia.

Za każdym razem, kiedy Natalia płakała z bezsilności albo przez nowe pomysły Arka pękało mi serce. Nienawidziłem widzieć jej w tym stanie.

W tamtym czasie przysiągłem sobie, że nie zależnie co dalej będzie, zawsze przy niej będę. Nawet jakby mnie za coś znienawidziła albo nasze drogi by się rozeszły to jeden telefon
i zjawię się z pomocą.

Natomiast teraz jak słyszę jej szloch, chociaż rzadko się to zdarza, bo wszystkie emocje trzyma, w sobie to nie pozwala mi się przytulić. Nawet jak stoję, za blisko to odsuwa, się jakby, bała się, że coś jej zrobię. Chociaż wie, że z mojej strony nic jej nie grozi i nie potrafiłbym podnieść na nią ręki.

Ostatnio jak myślałem o tej sytuacji to przez myśl przeszło, mi, że byłem dla niej ważny tylko na chwilę. Jednak szybko jak najdalej odgoniłem tę myśl od siebie i zastąpiłem ją bardziej prawopodobną. Być może boi się wejść w nową głębszą relację, a to jest jej reakcja obronna. Jednak stuprocentowej pewności nie mam.

Aktualnie przez brak zgłoszeń od dwóch godzin siedzimy z Natalią
w pokoju, nadrabiając, zaległe papiery.

Skończyłem pisać raport i odłożyłem go na bok, po czym pozwoliłem myślom płynąć swobodnie. Mój umysł wracał do planów na wieczór. Chciałem zabrać ją na kolację. Ale teraz, patrząc na nią, drżałem na samą myśl o tym, jak zareaguje. Czy to będzie kolejny krok w kierunku naprawienia naszej relacji, czy wręcz przeciwnie, zwiększy mur, który się między nami wytworzył?

Ostatecznie zebrałem się na odwagę
i postanowiłem zaproponować wspólną kolację. Wsunąłem ręce
w kieszenie i spojrzałem na Natalię, która siedziała na drugim końcu pokoju, przy biurku pełnym papierów i teczek.

- Natalia? - zacząłem, podchodząc do jej biurka. Starałem się brzmieć pewnie, ale wewnętrzne emocje sprawiły, że dźwięk mojego głosu był lekko drżący.

Natalia podniosła głowę znad raportu i spojrzała na mnie, uśmiechając się
delikatnie, chociaż jej oczy wydawały się nieco znużone.

- Co powiesz na kolację po pracy? - zapytałem z nadzieją na usłyszenie pozytywnej odpowiedzi.

Pośród wspomnień kości - Natalia i MarekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz