6

124 12 5
                                    

Zimny wiatr przeszywał jej ciało,
a każdy oddech wydawał się bolesnym wysiłkiem w tej mroźnej nocy. Kobieta powoli otwierała oczy,
a światło księżyca, które było, skierowane wprost na nią oślepiało ją po długiej ciemności. Niepewnie obróciła głowę, próbując zrozumieć, gdzie się znajduje. Gęsty, ciemny las otaczał ją ze wszystkich stron, a ta przygnębiająca cisza oraz samotność sprawiała, że serce biło jej coraz szybciej.

Poczuła, jak ręce przywiązane są do drzewa, tworząc groteskowy obraz, jakby próbowała popełnić samobójstwo. Paniczny strach ogarnął jej myśli, gdy spojrzała wokół, szukając jakichkolwiek śladów swojego oprawcy. Ale nic tylko cichość lasu i chłód nocy. Musiała się uwolnić, musiała działać, choć myśli snuły się jej chaotycznie.

- Dlaczego ja? Co zrobiłam, żeby zasłużyć na to piekło? - myślała, walcząc z falą przerażenia, która zalewała jej umysł jak czarna, dusząca mgła.

Próbowała zapanować nad drżącym ciałem, zapanować nad chaosem myśli, które krzyczały w jej głowie. Czy ktoś ją szuka? Czy wiedział, że zniknęła? Czy była dla kogoś na tyle ważna, by podjąć próbę jej odnalezienia?

Pytania kotłowały się w jej umyśle, jakby każda odpowiedź była kolejnym oddechem, którego tak desperacko potrzebowała. Ale pierwszym krokiem było uwolnienie się. Musiała wyrwać się z więzów tego przeklętego lasu, który zdawał się żyć własnym, złowrogim życiem.

Jej dłonie drżały jak liście na wietrze, gdy próbowała rozwiązać węzeł. Drewno było zimne jak lód, a węzeł zdawał się szydzić z jej wysiłków, ale nie zamierzała się poddawać.

- Nie teraz, nie tak – powtarzała sobie w myślach, próbując dodać sobie odwagi. W końcu, z trudem, udało jej się uwolnić. Wstała, czując przeszywający ból w nogach po długim siedzeniu w niewygodnej pozycji. Każdy krok był męką, ale musiała działać, musiała iść naprzód, choć nie wiedziała, dokąd zmierza.

Jej serce waliło jak młot, a każdy dźwięk w ciemności wydawał się zwiastunem nadciągającego zagrożenia. Nie mogła sobie pozwolić na strach, musiała znaleźć siłę w najgłębszych zakamarkach swojej duszy.

- Musisz przetrwać – szeptała do siebie, jakby te słowa miały moc przegonienia ciemności.

Musiała uwierzyć, że jest na tyle silna, by stawić czoła nieznanemu, że w tej walce o życie jest coś więcej niż tylko strach i ból. Musiała uwierzyć, że gdzieś tam, w tej nieprzeniknionej ciemności, jest jeszcze nadzieja.

Znalazła łopatę wbitą w ziemię, jej ostrze wzbudzało dreszcze na jej skórze. Wraz z nią, leżała jej służbowa broń, zimna i niepokojąca w swojej bezwładności. Myśli pędziły bez kontroli, wirując wokół pytania

- Kto to zrobił? Czy to ktoś, kogo znała?

Strach przewalał się przez nią, napełniając każdy jej krok niepokojem. Ale wiedziała, że nie może pozwolić, by przerażenie paraliżowało ją. Musiała być czujna, jak lampart w ciemności, gotowa na każde zaskoczenie. Każdy krok musiał być przemyślany, każda decyzja musiała być ważna dla jej przetrwania. Nie było wyjścia, musiała iść naprzód. Musiała przekroczyć granice tego mrocznego miejsca, musiała wyplątać się
z pajęczyny intryg
i niebezpieczeństw. To był początek. Początek jej walki o przetrwanie,
o odnalezienie prawdy, o odpowiedzi na pytania, które dręczyły jej umysł. Była gotowa, choć w jej sercu tliła się tylko jedna myśl

- Czy kiedykolwiek odnajdzie spokój?

Kobieta z drżącymi rękami odgarniała ziemię z pierwszego dołka, jej serce waliło jak młot. Gdy tylko ukazała się czaszka w stanie rozkładu, przeszył ją dreszcz przerażenia. Obok niej leżał dyktafon, który nagle włączył się, odtwarzając zimny, beznamiętny głos

Pośród wspomnień kości - Natalia i MarekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz