Rozdział IX

3 1 0
                                    

Wróciłam do domu dopiero po dwudziestej. Poszłam do swojego pokoju i od razu poszłam wziąć szybki prysznic.

Nie oszukujmy się, wcale nie umiem brać szybkich pryszniców, najkrócej myję się 20 minut.

Włączyłam kran, a gorąca woda leciała na mnie strumieniem.

Stałam w kabinie, a szyby na niej zaczęły powoli parować.

Popatrzyłam na swoje ręce.

Miały na sobie miliony blizn.

Nie lubiłam patrzeć na nie.

Kiedyś się cięłam, ale tylko po to, żeby poczuć na chwilę emocję. Później dopiero dowiedziałam się o płatnych zleceniach.

Noszę rękawiczki tylko po to, aby ludzie nie widzieli moich blizn, żeby nie myśleli, że jestem słaba.

Nie chciałam, żeby tak o mnie myśleli, chociaż miałam ich opinię na mój temat totalnie w dupie.

Po prostu nie chciałam.

W końcu zakręciłam wodę.

Wyszłam z kabiny, wzięłam ręcznik i owinęłam nim swoje nagie ciało.

Wyszłam z łazienki, która była połączona z moim pokojem.

Zauważyłam w pokoju Lune, która wpatrywała się we mnie jak w jakiś obrazek. Po chwili zrobiła się cała czerwona, a ja czułam gorąc.

Czy ja się znowu rumienie na jej widok?!

- Co ty kurwa robisz?! - wydarłam się na nią.

- Mówiłam, że wchodzę. - powiedziała ze strasznym zmieszaniem w głosie, a z jej nosa zaczęła lecieć krew.

- Kiedy?!

- Przed chwilą.

- Dobra, czyli już wywalaj do domu.

- Um... Nie mogę.

- Czemu?

- Bo mojego ojca nie ma w domu.

- Ojca? A ty nie miałaś ojca i matki?

- Um, no nie... Umarła przy moim porodzie... - na chwilę przerwała i wzięła trzęsący się oddech. - Moi rodzice zdecydowali, że chcą mnie uratować, a ona się poświęci...

Przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć, więc milczałam.

To chyba było jeszcze gorsze, niż chociaż ,,aha".

Chociaż nie wiem. Nie znam się na tych sprawach.

- Przykro mi. - w końcu z siebie wykrztusiłam dwa słowa, ale nie było mi do końca przykro.

Luna popatrzyła się na mnie.

Cofnęłam się do łazienki, żeby ubrać swoją piżame, bo zapomniałam, że cały ten czas, byłam owinięta w ręcznik.

Ubrałam swoją za dużą, męską koszulkę i krótkie spodenki. Wyszłam z łazienki.

Usiadłam na swoim łóżku i dałam słaby sygnał Lunie, żeby usiadła obok mnie, jednak ona to szybko załapała, i usiadła.

- A ty... - zaczęła, ale po chwili się zacięła, biorąc kolejny wdech. - Czemu mieszkasz sama z bratem?

- Nie interesuj się zbytnio. - odpowiedziałam jej bardzo oschło, co chyba ją jeszcze bardziej zasmuciło.

Luna westchnęła.

- Rozumiem, to może być dla ciebie przykry czy drastyczny temat...

Popatrzyłam zszokowana na Lune.

- Przykry?! - krzyknęłam ze złości. - Przykry?! Ten temat jest nie do pojęcia! Miałam kurwa pięć lat! To się wydarzyło za szybko!

- Już spokojnie Alli. - wyciągnęła swoje obydwie dłonie w geście obronnym. - Przepraszam, nie chciałam.

Znowu trwała cisza, ale tym razem taka niezręczna.

Miałam już totalnie wyjebane. Przyciągnęłam do siebie Lune i przytuliłam ją, przyciskając ją do siebie z całej siły.

Kiedy odwzajemniła mój uścisk, poczułam, jakby to była moja mama.

Dokładnie tak samo się czułam, jako mała dziewczynka w objęciach mojej mamy, która mnie kochała ponad życie.

Pamiętam te czasy.

Te piękne, wspaniałe czasy.

Nic nie było złe.

Nic nie było źle.

Wszystko było dobre, jak z bajki.

Z takiej disney'owskiej bajki, gdzie są księżniczki.

Po chwili szybko ją od siebie odepchnęłam, bo uświadomiłam sobie, co ja właśnie do cholery wyrabiam.

- P-przepraszam! - wyjąknęłam z siebie. - To nie miało tak wyglądać!

- Spokojnie. - powiedziała do mnie ze spokojem i opanowaniem w głosie. - Ja też tak mam Alli.

- Tyle, że myślałam, że jesteś moją mamą...

- Wszystko dobrze.

Przytuliła mnie.

Ona naprawdę mnie przytula, czy to kolejny sen?

Nie wierzę w to, co się ze mną dzieje. 

Akt TrzeciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz