Braci? - powiedziałam do siebie po raz kolejny
- Tak - odparła opiekuna społeczna nad wyraz cierpliwie
Siedzieliśmy z Hailie, opiekunką i kierowcą w aucie i jechaliśmy na lotnisko. Jeszcze dzisiaj dowiedziałyśmy się, że Hailie ma pięciu braci i, że chcą nas zaadoptować.
Hailie siedziała cicho z boku i patrzyła przez okno, o wiele bardziej rozpaczała po stracie matki i babci, lepiej je ode mnie znała. Ja nawet nie byłam z nimi spokrewniona.
Auto się zatrzymało i kierowca poinformował, że dotarliśmy. Z opiekunką pożegnaliśmy się dopiero w środku lotniska. Powtórzyła, że nam współczuje i poszła. Następnie podszedł do nas pracownik lotniska i przeszedł z nami sprawdzanie bagażu i inne takie.Lot samolotem minął bez zarzutów, trwałyśmy z Hailie w uścisku, a ona wypłakiwała mi się w koszulkę.
Na lotnisko zamiast naszego opiekuna prawnego przyjechał po nas Will, drugi w kolejności od najstarszego do najmłodszego z braci. Oczywiście powiedział, że mu przykro. Nie zliczę ile razy od śmierci Gabrieli to słyszałam. Jechaliśmy w ciszy, lecz gdzieś w środku jazdy nawiązała się konwersacja pomiędzy Hailie, a Willem, nie nasłuchiwałem się jej, ale zdaje mi się, że Will opowiadał jej o reszcie rodziny Monet.
- Jesteśmy - poinformował
Jakbym miała wycenić ich rezydencje dałabym ponad milion dolców, ale wtedy nie byłam w stanie myśleć o pieniądzach.
Weszliśmy do środka, a ja trzymałam siostrę pod ramieniem.
Następnie Will zaczął oprowadzać nas po budynku.
*
Całkiem zabawnym było zastać pięciu braci przy stole, w tym dwóch identycznych. Jedyne różnice jakie dostrzegałam w ich wyglądzie to to, że jeden z nich miał kolczyk w brwi i tatuaż ciągnący się od szyi do lewej dłoni. Wyglądał całkiem nie źle.
Tatuaż w sensie.
- Przedstawię was sobie. - powiedział nasz opiekun prawny, o ile pamiętam miał na imię Vincent - Ja jestem Vincent, jestem waszym opiekunem prawnym, ale zapewne już to wiecie.
Obie skinęłyśmy głową.
- Chłopcy to jest Hailie. - powiedział Vincent i nastała chwila ciszy jakby na coś czekał, w tym czasie, żaden chłopak nie obdarzył Hailie spojrzeniem - A to Sky. - tym razem Vincent nie robił przerwy i zaczął przedstawiać nam braci - Sky, po twojej prawej siedzi Dylan. Na przeciwko Hailie siedzi Tony, a obok Tony'ego siedzi Shane. Willa już znacie.
Znowu skinęłam głową w geście zrozumienia i zaczęłam jeść.
- To która jest Monet? - spytał Dylan po chwili
- Dylan. - upomniał Will
Dylan wykręcił oczami.
- Co? Przecież tylko pytam. - powiedział głosem przesądzonym sztuczną słodyczą - Z resztą bliźniacy też chcą wiedzieć.
- Właśnie. - odparł Tony
- Mów za siebie, mnie tam to jakoś niespecjalnie interesuje. - dodał Shane, chyba nie chciał podpaść starszym bracią
Po tym nastąpiła chwila ciszy, która przerwała Hailie:
- Ja jestem Monet - odpowiedziała niepewnie
Nastała kolejna chwila ciszy, ale Dylan ją przerwał wstając od stołu:
- To witaj w rodzinie, mała dziewczynko. - wycedził przez zaciśnięte zęby
YOU ARE READING
Rodzina Monet - Stokrotka
Teen Fiction„- Mama mówiła na mnie stokrotka - powiedziałam nawet na niego nie patrząc - Uważała, że jestem do niej podobna. Ku mojemu zdziwieniu chłopak nie wybuchną śmiechem. - Mnie też przypominasz stokrotkę." Sky to dość ładne imię, ładne imię nadane tej k...