3. Tęsknota.

286 9 16
                                    

Cały tydzień minął mi na uderzaniu w worek i zakrywaniu śladów zbrodni. Widziałam też jak Tony patrzył się na mnie podczas jedzenia, lub gdy byłam gdzieś w pobliżu. Wydaje mi się, że te sekretne spojrzenia nie umknęły uwadze braci, bo Will i Vincent zaczęli siadać w taki sposób byśmy z Tony'm siedzieli jak najdalej od siebie podczas posiłków.
Zbliżyłam się też z Shane'em, często razem oglądaliśmy jakieś komedie.
Ku mojemu zdziwieniu zniknięcie Gabrielli wcale nie zbliżyło mnie do Hailie. Powiedziałabym, że wręcz oddaliło.
Ona spędzała całe dnie w bibliotece, ja w siłowni.

Tego dnia nie było inaczej. Była niedziela i brałam właśnie prysznic po wyjściu z siłowni, gdy ktoś zapukał do mojej toalety wyszłam z pod prysznica i owinelam się ręcznikiem. Nie otwierając drzwi spytałam:

- Proszę? - wziąłam się za szybkie korektorowanie ran na kłykciach

- To ja Hailie.
Cichy głosik Hailie sprawił, że odetchnęłam z ulgą.

- Vincent nas woła na kolację.
Spojrzałam na zegar, który wisiał obok lustra. Była siedemnasta, a zazwyczaj jedliśmy kolację o osiemnastej trzydzieści.

- Tak wcześnie? - zwróciłam się do Hailie wracając do korektowania ran

- Chyba chce nam coś powiedzieć. - rzekła Hailie odchodząc

Wstrzymałam oddech. A co jeśli dowiedział się o Joshu?

Przez cały tydzień pisaliśmy tylko raz, więc nie mógł widzieć jak piszemy.

Dokończyłam korektorować trzęsącymi rękami, ubrałam się w luźną koszulkę i dresy i zeszłam na dół.

Dziś przypadło mi siedzieć obok Shane'a i Hailie.

- Zanim zaczniecie jeść - zaczął Vincent - Hailie, Sky jutro pójdziecie do szkoły, mundurki i podręczniki dostaniecie po kolacji.

Normalnie pewnie bym lamentowała, że muszę iść do szkoły, ale w takim wypadku byłam zadowolona, że Vincent nie ma nic innego do powiedzenia.

Zjedliśmy w spokoju.

Po kolacji razem z Shane'em i Tony'm poszliśmy grać na konsoli. Nie umknęło mojej uwadze, że Will dość często przechodził korytarzem kontrolując co robimy.

W pewnym momencie udało mi się pokonać w grze Shane'a, który rozkojarzył się braniem wielkiej garści chipsów.

Zaczęłam się śmiać co z kolei rozkojarzyło mnie i Tony zabił mnie, więc się na niego rzuciłam i zaczeliśmy się lekko szarpać, a do naszej szarpaniny dołączył Shane, bo rozsypaliśmy mu chipsy.

Spadłam z kanapy i zaczęłam się nieopanowanie śmiać, a za mną w śmiech poszli bliźniacy. Wtedy do pokoju wszedł Will.

Widząc mnie na podłodze powiedział:

- Sky, twój mundurek czeka na ciebie w pokoju, może poszła byś go przymierzyć?

Miałam wrażenie, że Will powiedział to tylko po to bym nie zbliżyła się jeszcze bardziej do bliźniaków.

Odchodząc rzuciłam bliźniakom ostatnie spojrzenie i poszłam przymierzyć mundurek.

Zdenerwowałam się, że jego częścią była spódniczka, których nienawidziłam, były strasznie nie praktyczne.

Przy najbliższej okazji poproszę o wymienienie jej na spodnie.

Położyłam się na łóżku w pełnym mundurku i zaczełam analizować.

Było mi tu całkiem dobrze, ale tęskniłam. Okropnie tęskniłam ta tęsknota nie pozwalała mi trzeźwo myśleć. Nie pozwalała mi być w stu procentach szczęśliwą. Tęskniłam za Josh'em, Gabrielą, bunią, a nawet Hailie, która niby była tak blisko a jednak daleko.

Dzięki za przeczytanie, następny rozdział będzie szybciej niż ten hah

Rodzina Monet - Stokrotka Where stories live. Discover now