Gdy podano nam menu, obserwowałam jak Hailie patrzyła się w nie otępiała, wodząc wzrokiem po nazwach i cenach wykwintnych potraw.
Coraz bardziej bałam się o jej zdrowie, gdy coraz częściej widziałam ją w tym stanie otępienia. Napewno nie pomogło też to, że porcje były tu naprawdę duże, co mogło ją bardzo dekoncentrować.
– Wybrałaś coś? – szepnęłam do Hailie, analizując stronę z przystawkami, na której otworzyła swoje menu. – Chcesz wziąć spagetti na spółkę? Mają tu dość spore porcje, więc najemy się na pół.
Hailie energicznie pokiwała głową, a ja widziałam jak jej ciało się rozluźnia. Poinformowałam Vincent'a o naszym pomyśle, a on zrobił jak poprosiłam, zamawiając spagetti plus dodatkowy talerz, byśmy mogły podzielić je sobie należycie. Całą interakcje obserwował Dylan, średnio ucieszony myślą bym znów kradła jedzenie jego siostrze. Cóż, będzie to musiał w każdym razie jakoś przeboleć.
Z jakiegoś powodu przy stole panowała nerwowa atmosfera, mimo, że nikt z zebranych nie wyglądał na poddenerwowanego, jedynie, w przypadku świętej trójcy - zdenerwowanego. Słyszałam jak podczas kolacji wymieniają się nieuprzejmymi uwagami w stronę rodzeństwa Clyte'ów, ale postanowiłam nic z tym nie robić, gdyż obiecałam sobie, że nie będę się mieszać w ich nieuzasadnione konflikty.
Młody kelner posłał mi entuzjastyczny uśmiech, gdy podał mi szklankę kosztującą o wiele za dużo wody, którą zamówiłam. Uniosłam ją do ust, lecz zanim upiłam łyka, poczułam słaby zapach migdałów. Zbliżyłam ją do nosa i wdycham wyraźniejszy już zapach goszkich migdałów, którym ewidentnie nie powinna pachnieć woda. Przyjrzałam się przeźroczystej cieczy nim odłożyłam szklankę na stół, nie kosztując jej. Spojrzałam na napój Hailie, również wodę, do połowy już wypitą.
– Mogę spróbować? – zapytałam, pokazując palcem na wodę.
Hailie kiwnęła głową, przystawiając szklankę bliżej mnie.
– A nie ma swojej księżniczka? – warknął Dylan, gdy Vincent, Will i Riodel wciąż pogrążeni byli w rozmowie.
Ignorując jego uwagę, uniosłam picie ku memu nosowi. Nie poczułam nic, czyli dokładnie to, co miałam nadzieję poczuć.
Nim się spostrzegłam Dylan wyrwał mi z ręki szklankę Hailie, przez przypadek wylewając na mnie trochę jej zawartości. Kompletnie to ignorując i z poważną miną uniosłam się od stołu, podnosząc mój napój.
– Vincent. – Zwróciłam tym jego uwagę.
Spojrzał on najpierw z mojej poważnej mimiki na mokrą koszulę, kończąc na szklance w rękach, a jego wyraz nie zmienił się o zmarszczkę.
– Muszę ci coś powiedzieć, moglibyśmy porozmawiać?
– Oczywiście, zawsze. – powiedział on niemal od razu, podnosząc się od stołu by stanąć u mego boku.
Gdy odchodziliśmy byłam pewna, że każdy ze stołu odprowadził nas wzrokiem na co nie zwróciłam kompletnie uwagi, zafiksowana na moich domysłach. Schowaliśmy się u boku, przy toaletach, gdzie nikt nie mógł nas ani usłyszeć ani zobaczyć. Podałam Vincent'owi bez słowa wodę, która już ciążyła mi w coraz bardziej spoconych rękach, gdy myśli wibrowały w mojej głowie. On jedynie wziął ją do rąk, przyglądając się uważnie mojej stanowczej postawie.
– Powąchaj. – Mój głos był cichy, ale nie brzmiał na przestraszony.
Vince wykonał moje polecenie, unosząc napój, który obił się bezdźwięcznie o szklane ścianki, gdy on wdycha jego migdałowy zapach. Momentalnie zobaczyłam jak jego oczy się rozszerzyły. Przerażony to nie jest dobre określenie dla jego tamtejszej postawy, on był, najwyżej, poruszony. Jego reakcja jedynie upewniła mnie w moich spekulacjach. Poczułam jak moje ciało zaczyna się trząść gdy zdaję sobie sprawę co się wydarzyło.
W wodzie którą mi podano znajdywała się trucizna. Ktoś z jakiegoś powodu próbował mnie otruć.
YOU ARE READING
Rodzina Monet - Stokrotka
Teen Fiction„- Mama mówiła na mnie stokrotka - powiedziałam nawet na niego nie patrząc - Uważała, że jestem do niej podobna. Ku mojemu zdziwieniu chłopak nie wybuchną śmiechem. - Mnie też przypominasz stokrotkę." Sky to dość ładne imię, ładne imię nadane tej k...