- 1 -

1.6K 46 32
                                    

- Bartek Kubicki -

...Chociaż mieszkam w innym mieście, więc to w duszy mam...

- Dzięki Kraków! - Krzyknął, spojrzałem na publiczność pod sceną piszczącą w niebogłosy. Uśmiechnąłem się szeroko, czułem jak spełniam swoje jedno z wielu marzeń. Stanąłem między chłopakami, ukłoniliśmy się, jakbym spotkał króla Anglii, potem drugi raz. Ruszyliśmy za kulisy machając w stronę nastolatków i dorosłych, zszedłem schodkami, przeszedłem przez drzwi do korytarza gdzie były wszystkie pokoje. Wszedłem do swojego, padłem na kanapę rozpinając guziki od koszuli, gorąc i pot związał moje ciało. Nagle weszli, Qry i Przemek.

- Udało się! - Wykrzyczał wyższy podnosząc ręce. - Zrobiliśmy to!

- Nie ciesz się, to dopiero początek. - Rzekł drugi siadając obok. - Zobaczysz co będzie w Katowicach. 

- Dobra chłopaki, mega było, ale ja zwijam się na chatę. - Oznajmiłem, jedyne czego potrzebowałem w tamtej chwili to snu. Złapałem za saszetkę leżącą na stole. 

- Ej serio? Nawet nie napijesz się z nami?

- Sory, ale jestem zdyszany jak pies. - Złapałem za klamkę od drzwi. - Miłego upijania się. - Zaśmiałem się wychodząc, zamknąłem za sobą drzwi i skierowałem się do tylnego wyjścia które było na końcu długiego szarego korytarza. Szedłem mijając kolejnych ludzi odpowiedzialnych za wszystko. Zdałem sobie sprawę z mojego półnegliżu, zatrzymałem się by zapiąć odpowiednio guziki. 

- Barteeek! - Powiedział dumny mężczyzna za moimi plecami, spojrzałem zwiewnie za siebie wracając do zapinania. - I jak emocje? - Zapytał podchodząc bliżej, położył ręke na moim barku.

- Mega, dalej nie wiem co się stało ale się stało. - Zapiąłem guziki, mężczyzna zaśmiał się pod nosem. - Patryk ja spadam, leje się ze mnie pot i pewnie wyglądam jak żul. - Pożegnałem się i poszedłem do wyjścia.

- No dobra, to nara! 

Wyszedłem, na całe szczęście nikogo nie było, poszedłem do samochodu i szybko odjechałem by nie trafić na fanów którzy na pewno gdzieś już się czaili. 

Jechałem ulicami miasta w kompletnej ciszy, była już noc, 22:37, chciałem dotrzeć do domu jak najszybciej by mieć z głowy cały ten koncert na amen. Dopiero wtedy zmęczenie mięśni dało znać, zacząłem się trzęść, ból w nogach pogłębiał się z każą sekundą. 

- 10 Minut później -

Dojechałem do mieszkania, zacząłem szukać kluczy w saszetce, wyjąłem portfel by mieć więcej widoku na dno torby. Przegrzebałem ją lecz nie znalazłem ich. Przeszukałem kieszenie przypominając sobie że tam je właśnie schowałem przed koncertem, ich jednak nie było.

- Cholera gdzie ja je schowałem? - Odparłem pod nosem klepiąc po wszystkich kieszeniach rękoma. - No nie! - Krzyknąłem zmęczony, zmarnowany zjechałem pod drzwiach ostatecznie usadawiając się na wycieraczce. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Natalki, dziewczyna jednak nie odebrała, przejrzałem numery osób do których mógłbym zadzwonić, pierwszy wyświetlił mi się numer do Patryka. Wybrałem jego numer, na moje szczęście odebrał. - O, Patryk, pomożesz?

- Jasne, o co chodzi? 

- Jesteś jeszcze za kulisami?

Lost in my own head ⁓ PartekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz