- 9 -

691 29 12
                                    

- Patryk Baran -

Siedziałem w domu w ciszy, nie mogłem zrozumieć swoich uczuć. Straciłem wątek swojego życia a cokolwiek we mnie było nie dawało mi zapomnieć o pustce w głowie.

Przez resztę dnia pochłonąłem się w drzemce, oglądaniu telewizji i ogólnie nie nie robieniu. Postanowiłem zrobić obiad, lecz skończyło się na kanapkach. Napisałem do Kingi że przyjadę trochę wcześniej.

Po kilku minutach szykowania się dojechałem na miejsce. Dziewczyna przywitała mnie, wpuściła do środka. Zauważyłem na stole zastawę, zapewne przyszykowała jakiś posiłek. Pomyślałem że to dobrze, chociaż zjem coś pożądnego.  Usiadłem przy stole.

- Zrobiłam spaghetti, twoje ulubione. - Oznajmiła. Wtedy przypomniało mi się wczoraj, kolacja z Bartkiem.

Znów te cholerne myśli...

Zaśmiałem się pod nosem, uspokoiłem się by nie wyjść na gbura śmiejącego się z jej starań. Złapałem za widelec i zacząłem jeść. W smaku mi nie odpowiadało, jednakże musiałem to przełknąć by jej nie zawieść. Poza tym doceniałem jej starania.

- Chcesz coś do picia? - Zapytała, machnąłem ręką na boki w celu przekazanie że nie chcę. Dokończyłem jedzenie.

To Bartka było lepsze

Dziewczyna złapała za talerz i zaniosła do zlewozmywaka. Oparła się o blat.

- Przepraszam Patryk, wtedy nie poniosło, przepraszam. - Oznajmiła. Uśmiechnąłem się lekko.

- Przeprosiny przyjęte. - Odpowiedziałem opierając się o krzesło. Dziewczyna uśmiechnęła się też. Zadowoliłem się na jej uśmiech.

- Wiesz... mogłam inaczej ci powiedzieć że... no... podobasz mi się...

- To prawda. - Rzekłem, dziewczyna zaśmiała się pod nosem.

- Czyli... mam jakieś szanse u ciebie? - Zapytała.

I co ja mam odpowiedzieć?
Kilka godzin temu leżałem z kimś innym w innym miejscu i czułem się dobrze...
Mam to zmienić?

Wstałem z krzesła i chciałem wyjść, tak po prostu.

- Czyli nie... - Powiedziała cocho za mną, zatrzymałem się, chciałem wrócić do niej lecz coś mnie powstrzymało.

Znowu czuj tamto uczucie jak rano...
Jak ja chcę tam wrócić...

Otrząsnąłem się i wyszedłem. Było mi z tym głupio, lecz nie czułem że zrobiłem źle w stosunku do samego siebie. Wsiadłem do samochodu i odjechałem.

- Bartek Kubicki -

Przyjechałem do Genzie, chciałem porozmawiać z Natalką o jutrzejszym koncercie w Warszawie. Chciałem mieć pewność że wie o mojej nieobecności jutro na odcinku. W trakcie powiedziałem innym. Po porozmawianiu z Natalką poszedłem do kuchni napić się wody. Podeszła do mnie Faustyna, złapała za szklankę i postawiła przede mną, nalałem jej.

- Dzięki. - Podziękowała i wzięła łyk. Nalałem do swojego i też się napiłem. - Bartek coś się dzieje? - Zapytała wyciągając mnie z zamyślenia.

Lost in my own head ⁓ PartekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz