POV. SHANE
– Boli mnie głowa – jęknęła Hailie. Wyglądała strasznie słabo, więc już przeczuwałem że coś jest nie tak
– Chodź tu – zawołałem ją do siebie.
Siostra usiadła opierając się o moje ramię i czekała co zrobię.
– Trochę mi zimno – mruknęła unosząc lekko do góry moją kołdrę aby się nią przykryć. W tym momencie dotknąłem jej czoła. Poczułem że jest naprawdę gorące.
– Hailie ty masz chyba gorączkę – westchnąłem przenosząc wzrok na Tony'ego – Zawołaj tu Dylana, bo ja nie wiem co robić.
Mój bliźniak zawołał naszego brata który akurat wychodził z basenu. Dylan na widok Hailie stanął jak wryty.
– Kurwa jeszcze tego brakowało – syknął tak aby dziewczynka go nie usłyszała. – Nie wiem co robić.
– Może zadzwonić po lekarza? – zasugerował Tony
– To napewno. Ale zadzwońcie najpierw do Vincenta.
Nasz najstarszy brat zdenerwował się na nas, że nie dopilnowaliśmy tego aby była zdrowa. Wspominaliśmy mu chyba sto razy że przecież to nie jest nasza wina, jednak Vince ciągle upierał się że na pewno klimatyzacja za mocno wiała, albo że to przez to że spędzamy czas do późna na basenie gdy zaczyna robić się chłodniej.
Potem dowiedzieliśmy się że Vince skontaktował się z jakimś lekarzem w okolicy, i ma on do nas przyjechać. Hailie cały czas narzekała że albo boli ją głowa, albo gardło, ogólnie wszystko. Nasza trójka miała jej już trochę dosyć bo musieliśmy wokół niej skakać. Z nas wszystkich jedynie Dylan starał się opanowywać przez to że był najstarszy z nas tu obecnych i to on jest odpowiedzialny za Hailie podczas naszego pobytu w Indonezji.
Lekarz przyjechał do nas po godzinie. Był to starszy mężczyzna który nie wyglądał zbyt przyjaźnie, a nawet powiedziałbym że trochę strasznie. Miał ze sobą teczkę oraz małą walizkę w której domyślałem się że trzymał leki albo inne przyrządy. Tony robił coś w ogrodzie, ja zamawiałem nam jedzenie a Dylan siedział przy Hailie i trzymał jej na czole mały ręcznik namoczony zimną wodą.
POV. DYLAN
Mężczyzna będący lekarzem którego wezwał Vincent, stanął przy kanapie na której leżałem razem z siostrą, która była jak duch.
– Co się dzieje? – Spytał łamanym angielskim, trochę od niechcenia.
– No chyba przecież widać – Odpyskował mu Tony który właśnie wszedł do domu. Doktor zmierzył go tylko wzrokiem, ale mój młodszy brat nic sobie z tego nie zrobił.
– Ma gorączkę, nie wiem ile stopni ale jej czoło jest serio gorące, no i narzekała że boli ją gardło. Jest strasznie słaba jak widać. – odparłem a wypowiadając ostatnie słowa odwróciłem głowę w stronę siostry.
Nagle kazał Hailie się podnieść, ale ona naprawdę nie zwracała na niego uwagi.
– Powiedz jej żeby się podniosła, na boga. – westchnął głośno mężczyzna
– Do cholery, ona nie ma siły się podnieść! – Huknął nagle Tony. Najwyraźniej Tony już zdążył go znienawidzić.
– Muszę ją zbadać – powiedział doktor.
W tym momencie wziąłem Hailie pod ręce i posadziłem obok siebie. Na szczęście nawet lekko się nie gibnęła tylko siedziała spokojnie. Mężczyzna zbliżył się do niej, a ona szybko przybliżyła się do mnie.
– Daj się zbadać, to jest chwila serio – Powiedziałem i ostrożnie odsunąłem od siebie Hailie.
Zbadał jej najpierw gardło, a potem chciał ją osłuchać stetoskopem. Tak, chciał dopóki znów nie wkroczył Tony który strasznie zdenerwował się gdy doktor powiedział jej aby podwinęła koszulkę.
– Przecież tak to kurwa działa. Jak ma to zrobić inaczej. – syknąłem i odepchnąłem brata który już chciał rzucić jakimś nieprzyzwoitym słowem.
Tony już się ani razu nie odezwał tylko patrzył się na lekarza tak, jakby miał go conajmniej zabić. Obserwował każdy jego ruch, jakby tylko czekał aż popełni mały błąd za który będzie mógł mu spuścić łomot.
Jim, bo tak nam się przedstawił, powiedział że to angina.
– Ma odpoczywać i pić dużo wody. Przepiszę jej antybiotyk i coś do ssania na gardło. – Powiedział Jim i zaczął chować wszystkie swoje rzeczy. Na koniec powierzył mi małą kartkę na którym niewyraźnym pismem zapisane były nazwy lekarstw.
Wytatuowany bliźniak odprowadził doktora do drzwi, a gdy ten tylko je przekroczył to Tony trzasnął nimi z takim hukiem że aż sam podskoczyłem.
– On był jakiś jebnięty – prychnął Tony – Pewnie postawił złą diagnozę.
– Wiesz że Vince nie wziąłby byle kogo – westchnąłem – Zostaniecie z nią a ja jadę do apteki. Tylko serio się nią zajmijcie.
– Od kiedy ty jesteś taki troskliwy? – Zapytał mnie podejrzliwie Shane.
– Bo ona jest do cholery, słabsza od nas i nie chcę żeby było gorzej? I chyba nie chcecie żeby Vincent bardziej nas opierdolił? – Odparłem zaciskając zęby.
POV. SHANE
Hailie praktycznie się do nas nie oddzywała. Jedynie nam odmrukiwała gdy się jej o coś pytaliśmy. Podczas gdy Dylan pojechał przyszło nasze jedzenie. Nasza siostra od rana nic nie jadła, więc teraz na pewno musiała coś zjeść. Przez kilka minut próbowałem z Tonym wmusić w nią jedzenie, i na szczęście nam się udało chociaż mój brat przez moment z nerwów miał ochotę wyrzucić całe opakowanie jakiegoś kurczaka przez okno. Potem z kolei Tony chciał dać jej coś do picia, więc wziął szklankę wody i próbował na leżąco podać ją Hailie, jednak skończyło się na tym że jej cała pościel była mokra.
Po powrocie Dylana ten podał jej lekarstwa przy czym cały czas narzekał na aptekarkę z którą nie mógł się dogadać.
*******************************
A/N: No i mamy kolejny rozdział! Dziękuję za wszystkie głosy i komentarze pod poprzednim.
Widzę że dużo osób się pyta kiedy kolejne rozdziały więc odpowiadam - co dwa dni. Czasami nie publikuję przez brak weny albo czasu, jednak chyba lepiej czasem nie napisać nic niż napisać na odwal.
CZYTASZ
Rodzina monet - Siostrzyczka
FanfictionCo by się stało, gdyby Hailie była o wiele młodsza w czasie gdy jej mama i ukochana babcia uległy wypadkowi? Czy jej bracia przyjęliby ją tak samo, a może wachali by się nad wzięciem pod opiekę małego dziecka? Ta "książka" to fanfiction. Oryginalne...