POV. DYLAN
– Czyli co, było dobrze? – Zadałem pytanie wchodzącej do domu siostrze. Za nią szedł kolejno Shane i Tony.
– Nawet – odparła ściągając sandały które ostatnio kupił jej Will.
Hailie "dołączyła" do nas w ostatnim tygodniu sierpnia, więc idealnie się złożyło że mogła rozpocząć rok szkolny prawie od początku. Tak, prawie ponieważ sam proces zapisu jej do szkoły nie był łatwy, w efekcie czego nasza siostra dołączyła do drugiej klasy w drugim dniu nauki, jednak z tego co nam wiadomo nic bardzo ważnego jej nie ominęło.
– Nawet? Co to za odpowiedź? – prychnął Shane.
– Było fajnie – odpowiedziała mu kolejny raz.
W tym momencie zajrzała do nas z kuchni Eugenie, która swoją drogą była dosłownie oczarowana Hailie. Zaprosiła nas na obiad który właśnie przygotowała. Gdy weszliśmy do jadalni w powietrzu było czuć zapach zupy, najprawdopodobniej jakiejś warzywnej, a na środku stołu postawione było szklane naczynie w którym leżało dużo kawałków mięsa polanych sosem. Zawsze dziwiło mnie jak Eugenie udawało się robić takie posiłki w pojedynkę. W końcu musiała zrobić dużo porcji wszystkiego ponieważ wszyscy mieszkańcy tego domu (może oprócz Hailie) strasznie dużo jedli.
Usiedliśmy przy stole we czwórkę. Ja, Tony, Shane i nasza siostra. Gosposia zaczęła nalewać nam wszystkim pierwsze danie. Wszyscy byliśmy okropnie głodni więc od razu chcieliśmy rzucić się do naszych misek jednak Eugenie zwróciła nam uwagę że zupa jest nadal wrząca i radzi chwilę poczekać. Wszyscy posłusznie odłożyliśmy sztućce i siedzieliśmy patrząc jak stygnie.
Nagle Hailie która miała właśnie brać do ręki kubek z wodą, strąciła miskę z zupą prosto na swoje uda. W jednym momencie rozległ się dźwięk stłuczenia o podłogę, i w tej samej chwili nasza siostra głośno pisnęła.
– Kurwa, zróbcie coś! – Krzyknął Tony patrząc jak z oczu Hailie jednym strużkiem lecą łzy.
Shane szybkim ruchem ściągnął ją z krzesła.
– Musisz je ściągnąć – powiedział do siostry Shane wskazując na jej spodnie. – Też nie chciałbym teraz tego robić ale musisz bo będzie jeszcze gorzej.
Po chwili na jej nogach wylądowały dwa worki z lodem które przyniosła wręcz przerażona Eugenie.
– Musimy pojechać do szpitala – oznajmiłem patrząc na Hailie.
Już zbieraliśmy się do wyjazdu, gdy w drzwiach zobaczyliśmy Vincenta.
– Powie mi ktoś gdzie się tak bardzo wszyscy spieszycie? – Zapytał Vince patrząc na Shane'a który wsiadał do auta, Tony'ego trzymającego Hailie i mnie wrzucającego do auta telefon.
– Poparzyła się... zupą – odpowiedziałem. – Bardzo ją boli.
– Dlaczego jej nie przypilnowaliście? Wystarczyło odsunąć naczynie. – powiedział najstarszy brat i zaglądnął do auta.
Nogi siostry przykryte były jakąś bluzą, a pod nią był lód. Gdy Hailie zobaczyła Vincenta wzdrygnęła się, ale nie zmieniła pozycji. Przez chwilę jej się przyglądał po czym odsłonił jej nogi. Skrzywiła się.
– Bardzo cię boli? – Zapytał a Hailie jedynie pokiwała głową, ponieważ nie była w stanie mu odpowiedzieć. Widać było że cierpi.
Tony szeptał jej coś do ucha, a siostra ściskała skrawek jego koszulki. Widać było że mój brat nie był zbytnio zadowolony z faktu że resztę dnia spędzi poza domem ale nie miał innego wyjścia. Vincent kazał mi zostać w domu, i o dziwo sam usiadł za kierownicą aby pojechać do szpitala.
POV. TONY
– To najprawdopodobniej oparzenie drugiego stopnia, nic jej nie będzie – oznajmił Vince.
– To po co tam jedziemy? – parsknął mój brat bliźniak.
– Żeby się, kurwa, pobawić – przewróciłem oczami.
– Tony, panuj nad słowami – powiedział przez zęby Vincent.
Gdy dojechaliśmy zapa rkowaliśmy auto w miejscu trochę oddalonym od szpitala. Doszliśmy do niego w niecałe 5 minut. Nadal trzymałem przy sobie Hailie. Pomimo tego że spędzałem na siłowni bardzo dużo czasu i podnosiłem ciężary wiele razy cięższe od niej, to po trzymaniu rąk ciągle w tej samej pozycji bez przerwy, czułem dyskomfort.
Z tylu głowy miałem myśl że mogliśmy przecież poradzić sobie z tym w domu, ale widząc jak wygląda oparzenie oraz ból siostry cieszyłem się że tu przyjechaliśmy, nawet jeżeli na marne. Podeszliśmy do lady, i tak jak zawsze czuliśmy na sobie wzrok innych. Ostatnio zaczęliśmy po prostu przyzwyczajać się do tego że gdy jesteśmy z Hailie, to przyciągamy wzrok ludzi sto razy bardziej. Już po chwili nasza siostra została wzięta do mniejszej sali przez drobną pielęgniarkę. Upieraliśmy się żeby pójść tam z nią, jednak kobieta to odradzała i mówiła że dziewczynka będzie spokojniejsza.
Po kilku minutach Hailie i pielęgniarka wyszły z sali. Jej oczy były spuchnięte od płaczu.
– Zwykle ludzie nie przyjeżdżają do nas z oparzeniami drugiego stopnia, ale dobrze że przyjechaliście ponieważ oparzenie jest na tyle duże, że dobrze że daliście nam to opatrzeć – mówiła pielęgniarka do mojego najstarszego brata. – Zmieniajcie opatrunki dwa czy trzy razy dziennie i smarujecie maścią której nazwę zaraz zapiszę na karteczce. Wszystko powinno się ladnie zagoić – w tym momencie kobieta uśmiechnęła się do naszej siostry.
Na szczęście mogliśmy dość szybko wyjść ze szpitala. Po drodze wstąpiliśmy do apteki po jakieś smarowidło którym Hailie ma smarować zranione miejsce. Gdy wróciliśmy w drzwiach stał Will.
– Boże Hailie... – przyciągnął jej głowę do swojej nogi, bo tylko do tamtąd sięgała. – Wszystko już jest dobrze? Boli jeszcze?
– Trochę – mruknęła i skrzywiła się lekko.
– Następnym razem musisz bardziej uważać, dziewczynko – westchnął Dylan wyginając usta w lekki uśmiech.
************************************
A/N: Znów dziękuję wam za taką aktywność. Gdy zaczynałam to pisać W ŻYCIU bym się nie spodziewała że tyle osób będzie to czytało🙏🙏 I jeżeli ktoś z was ma pomysł co ma się dziać w książce to śmiało piszcie swoje pomysły (w wiadomościach prywatnych bo no nie będziemy spojlerowac innym)
CZYTASZ
Rodzina monet - Siostrzyczka
FanfikceCo by się stało, gdyby Hailie była o wiele młodsza w czasie gdy jej mama i ukochana babcia uległy wypadkowi? Czy jej bracia przyjęliby ją tak samo, a może wachali by się nad wzięciem pod opiekę małego dziecka? Ta "książka" to fanfiction. Oryginalne...