Roździał V

153 5 0
                                    

Zobaczyłam mojego oprawcę z tym swoim uśmieszkiem.

-Witam cię księżniczko wybrałaś się na samotny spacer, to bardzo niebezpieczne i nie odpowiedzialne - powiedział wnerwiającym głosem.

-Tak uwielbiam samotne i niebezpieczne spacery w lesie dziękuje że się martwisz - powiedziałam ironicznie

-Nie ma sprawy, choć koniec tego spaceru jest chłodno a ty nie masz żadnej bluzy na sobie idziemy do mojego samochodu i cie odwiozę - powiedział a uśmieszek mu z twarzy nie schodził

Pff.

Myśli że ja Emma Clone wejdę do jego samochodu to się grubo myli.
Przypomniałam sobie ze mam schowany w kieszeni spodni scyzoryk wyime go i go zadzgam.

-pojedziesz z teodorem ja musze coś załatwić - przemówił Ricardo 

-oczywiście-powiedziałam

Otworzył mi dzwi.

-Dzięki rick

- Nie ma sprawy królowo

Zanim przetworzylam co do mnie powiedział zamknął drzwi od samochodu i odszedł.

Teodor nic nie powiedział widocznie nie był za dowalony z faktu że musi mnie odwieźć.

Nie zamknął dzwi od samochodu na klucz, miałam szansę.

Sprawnym ruchem wskoczyłam na Teodora i chyba był zszokowany bo zatrzymał gwałtownie samochód, otworzyłam drzwi od strony kierowcy i go wypchnelam obeszło się od zdzgania go więc byłam szczęśliwa że nie musiałam go zabić.

Zamknęłam drzwi od auta że Teodor nie mógł wejść do środka z piskiem opon odjechałam.

***
Jadąc tak przez droge nie wiedziałam gdzie mam jechać ale jedno było pewne muszę jechać do cywilizacji więc wyjęłam telefon z plecaka i wpisałam w Google maps najbliższa kawiarnia nawigacja poprowadziła mnie do bardzo zatłoczone kawiarni na obrzeżach nie na takich obrzeżach obzeszach ale na pewno nie była w centrum. Centrum było z 3 kilometry z tąd.

Wyszłam z auta i je zakluczylam.

-Dzień dobry - usłyszałam wchodząc do kawiarnii

-dzień dobry - powiedziałam

-co podać dla pięknej pani? - powiedział chłopak około 20

-poproszę gorącą czekoladę z bitą śmietaną i posypką - powiedziałam

-oczywiście czekolada na mój koszt - stwierdził

-dziękuję, może Pan się przysiądzie?-zapytałam

-oczywiście- powiedział podając mu gorącą czekoladę i odsuwając krzesło abym siadła

-może przejdźmy na ty, jestem Emma - powiedziałam podając rękę

-Leo - powiedział także podając rękę

Rozmawialiśmy dłuższą chwilę dowiedziałam się że Leo ma 19 lat
I pracuje w tej kawiarni 3 miesiące.

Mogłam w jego głosie ze mu się podobam.

Nagle do kawiarni wparowala z bronią w ręku Ricardo.

Zajebiście.

Otworzył szeroko oczy gdy zobaczył mnie z kelnerem przy jednym stoliku trzymający się za rękę w jego oczach zobaczyłam furię, on go zaraz zamorduje szybko wzięłam rękę pod stolik i wstałam.

Leo zrobił to samo i stanął przede mną.

-oddaj mi ją a nic Ci nie zrobię - powiedział Ric

-Leo muszę iść do zobaczenia - nie czekając na odpowiedź chłopaka i podeszłam do Ricarda

-co ty sobie wyobrażasz!? - krzyknął Ric-kierujac się do auta

-to wina Teodora - stwierdziłam

-Tak jego wina że na jego się rzuciłaś!?-ponownie krzyknął

-no jego wina

-kobieto ty mnie do szału doprowadzasz!?

-to po co mnie porwałeś?

-po gówno

-a pieprz się,to wszystko twoja wina, trzeba było że mną jechać

-teraz moja wina?! Tak!? To ty się pieprz!

-a idź do diabła!

- Nie mogłem jechać z tobą bo musiałem załatwić takiego jednego typa co się obok tych drzwi się kręcił, to był porywacz

- i po co mi to mówisz, też mnie porwałeś - stwierdziłam

Odwróciłam się do niego tyłem i się nie odzywaliśmy do siebie do końca drogi.

Mafia zawsze bierze co do niej należy[ZAWIESZONA Chyba Na Zawsze]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz