~Sytuacja życiowa Olivii~

1.6K 79 30
                                    

Dzisiejszego dnia obudziłam się wcześnie rano, ponieważ sąsiedzi wybrali sobie siódmą rano na remontowanie swojego mieszkania.

"Aghh" krzyknęłam w poduszkę z bezradności.

Nienawidziłam tu mieszkać, nienawidziłam tego, że przy moim oknie jest główna ulica. Od strony mojego balkonu znajdowała się fabryka.

Nie dość, że głośno to jeszcze śmierdzi...

Zdecydowałam się wstac z łóżka, ponieważ leżenie i wgapianie się w jeden punkt było bezcelowe. Złapałam za klamkę i wyszłam z mojego pokoju.

- Jak się spało Kochanie? - spytała moja mama, gdy mnie ujrzała.

Tragicznie, okropnie, chujowo, źle, masakrycznie. Mogłabym wymieniać w nieskończoność.

"Zgadnij" spojrzałam na mamę, by zobaczyła jak podkrążone oczy posiadam.

Ona nic nie odpowiedziała, tylko pocałowała mnie w czoło i poszła się ubierać. Wyglądało na to, że gdzieś wychodzi.

Poszłam za nią z zaciekawieniem.

"Gdzie idziesz mamo?" oparłam się o framugę drzwi.

- Sprzedać nasze mieszkanie.

Jak to nasze mieszkanie?

Dopiero po kilku sekundach doszło do mnie, to co się stało.

Cholera, przeprowadzamy się!

"Kocham Cię za to mamo" objęłam ją z miłością.

Ona odwzajmnila uścisk.

- Pakuj się, niedługo wyjeżdżamy. Będziesz teraz chodziła do szkoły na drugim końcu Niemiec - odparła z uśmiechem moja mama o imieniu Daphne.

Ja z impetem wróciłam do pokoju, z racji intensywności tych emocji, odechciało mi się jeść.

Z komody od strony łóżka wyciągnęłam duże worki. Przydadzą mi się one do pakowania.

"Pieprzcie się! Teraz już nie będziecie mnie budzić o siódmej rano!" odtańczyłam taniec zwycięstwa.

Podeszłam do szafy i zaczęłam wrzucać ciuchy do worów. Poczynając od najwyższej półki, kończąc na tej najniżej położonej.

**********

Po skończonej pracy wytarlam dłonią pot z mojego czoła. Było tak gorąco, że postanowiłam otworzyć okno.

Nagle usłyszałam charakterystyczne bzyczenie. Zaczęłam biegać po pokoju, próbując zniechęcić owada. Nie chciałam być jego celem.

- Olivia, dlaczego tak krzyczysz? - to moja młodsza siostra, Claudia.

"Wiesz jak panicznie boje się owadów" mówiłam nerwowo, wciąż próbując odganiać owada.

Claudia ma 5 lat, jest najsłodszą osobą jaka istnieje na tym świecie. Jest moją ulubienicą, spędzam z nią bardzo dużo czasu.

- Pobawisz się ze mną? - widać było nadzieję w jej oczach.

Nie potrafię jej odmawiać.

"Jasne, ale najpierw musimy Cię spakować. Przede wszystkim, muszę skończyć pakować siebie".

Ona tylko przewróciła oczami i usiadła na moim łóżku.

Ja przeszłam teraz do komody. Spakowalam wszystkie moje książki i zeszyty.  Wzięłam najważniejszy dla mnie dokument - mój pamiętnik.

- Ej Olivia patrz!

Widok mojej siostry spowodował u mnie wybuch śmiechu. Miała na sobie moją koszulkę zespołu Metallica.

"Zdejmij to w tej chwili, bo zniszczysz!"

Ona wstała i przygotowywała się do ucieczki.

- Możesz sobie pomarzyć - wytknęła mi język i uciekła do swojego pokoju.

Jak ja z nią wytrzymuję...

********

- Dobrze dzieci, na pewno wszystko macie? - typowa mama.

"Ja wszystko mam"

- Ja chyba też - moja siostra odpowiedziała.

Droga minęła dosyć szybko. Cztery godziny minęły mi w chwilę dzięki książkom i muzyce. Trochę też spałam. Większość czasu jednak, poświęciłam na zachwycaniu się widokami za szybą. Skłoniły mnie one do przemyśleń życiowych.

Czy ja jestem gotowa, żeby zobaczyć się z moim tatą po tylu latach?

Mój ojciec pół roku temu wyjechał do pracy, od tamtego czasu rozmawialiśmy tylko przez telefon. To niezwykle, że będziemy teraz z nim mieszkać. Po mojej głowie krążyło jedno pytanie:

Czy tęsknie za nim, czy za jego  wspomnieniem?

Cieszyłam się, że w końcu opuszczamy to okropne osiedle i wyjeżdżamy w mniej zaludnione miejsce.

*********

Gdy pierwszy raz ujrzałam mój dom, nie mogłam uwierzyć w to, że to właśnie w nim będę mieszkać. Był gigantyczny. Dziwiło mnie to, że tylko jedna osoba w nim mieszkała.

"O kurde" były to jedyne słowa jakie byłam w stanie z siebie wydusić w tej chwili.

Weszłam do gigantycznego domu i pierwszy zapach jaki poczułam to zapach świeżości. Wnętrze prezentowało się niesamowicie, zapierało dech w piersiach. W pomieszczeniu, do którego weszłam dominował kolor czarny. Można powiedzieć, że wystrój jest bardzo nowoczesny.

- Moje trzy skarby, chodźcie tu do mnie! - mój ojciec zawołał radośnie.

Nie zmienił się, kompletnie.

Rozmowa między mną a ojcem, tak się kleiła, że był już wieczór, a my nadal rozmawialiśmy.

- Twoja matka zapisała Cię do liceum Luchadores. W domu obok, mieszka doświadczony uczeń tej szkoły. Jest bardzo miły i myślę, że się zaprzyjaźnicie. Powinnaś się do niego przejść, przecież jutro pierwszy dzień szkoły.

Pierwszy - dzień - szkoły, to trzy najgorsze słowa jakie kiedykolwiek powstały.

W odpowiedzi na wspomnienie mojego ojca o nowej szkole, mój poziom stresu znacznie wzrósł. Czułam jak serce zaczyna bić mi mocniej, a dłonie zaczynają się trząść.

Cholera, nikt nie może zauważyć.

"Namówiłeś mnie, idę do tego chłopaka. Do zobaczenia tato".

Założyłam na siebie bluzę i wyszłam z domu, skierowałam się do sąsiedniego domu. Przed tym jak zapukałam do drzwi w głowie miałam natłok myśli.

Otworzył mi chłopak mniej więcej w moim wieku.

- Hejka, Ty pewnie jesteś Olivia - uśmiechnął się serdecznie.

"Tak... Jeśli można spytać to, skąd wiesz że ja to ja?"

Byłam zestresowana, nawet bardzo.

- Zostałem wyznaczony przez twojego ojca, na twojego mentora - wypiął dumnie pierś - Ja jestem Alex miło mi.

Alex był bardzo wysokim i szczupłym chłopakiem. Miał na sobie obcisłe spodnie i obcisły czarny golf z długim rękawem. Jego nadgarstki ozdabiały zegarki i bransoletki, a w uszach miał złote kolczyki.

Musi być bogaty.

- Chodź wejdź - zaprosił mnie gestem ręki.

Dzień dobry, jak tam się podoba?

Rozdziały staram się pisać dłuższe niż w opposition ;)

The pain of lust | Kaulitz twinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz