Rozdział 1

465 31 5
                                    

Czuł się jak pięciolatek, któremu przyszło tłumaczyć się z błędów dorosłego. Siedział sam w centrum Sali, a przed nim piętrzyły się rzędy pracowników Ministerstwa. Ich ubiór przypominał otarte z wszelkich ozdób długie materiały. Prawie szaty czarodziejów, ale na próżno szukać w nich kapturów czy przydługich, majestatycznych peleryn. Niektórzy mieli przypinki, które przypominały naszywki domów Hogwartu.

– Panie Malfoy, jak został pan śmierciożercą?

Zaczęło się.

– W czerwcu poprzedniego roku. Większość moich znajomych była przekonana, że już dawno otrzymałem znak, jednak Czarny... Voldemort mi nie ufał. Ociągałem się z wykonywaniem poleceń. Bałem się. Przez jakiś czas pełniłem rolę informatora, ale w trakcie piątego roku zacząłem się z tego powoli wykręcać. A przynajmniej próbowałem. Nie chciałem, żeby wygrał.

– Do rzeczy.

– Miałem siedemnaście lat. Świadkami byli moi rodzice i portrety dziadków. Voldemort nie był zadowolony z mojego naznaczenia. Tak, jak mówiłem, nie ufał mi.

Przez moment słychać było jedynie szorstkie przesuwanie pióra po pergaminie.

– Był pan świadom wagi przysięgi?

– Tak.

– Czy zgadzał się pan z jej postulatami?

– Kiedyś na pewno.

– Panie Malfoy, chodzi mi o moment jej składania.

Przełknął ślinę.

– Ciężko stwierdzić.

Czy gdyby się nie zgadzał, to Czarny Znak zdołałby wypalić mu się na skórze? Wychował się w takich, a nie innych wartościach. Nawet jeśli nie uważał ich dziś za słuszne, to czy podświadomie nie jest do przekonany?

– Rozumie pan możliwość zastosowania veritaserum, jeżeli takie odpowiedzi będą dalej padać?

Przewrócił oczami.

– Próbujcie. Za każdym razem powiem to samo.

O zabranie głosu poprosił Harry Potter. Wyglądał jak cała ich banda, więc Malfoy początkowo nawet go nie zauważył. Natomiast jego głos wydawał się nadmiernie zaangażowany w sprawę. Blondyn pomyślał, że jak tak dalej pójdzie, oskarżą go o więź emocjonalną z oskarżonym, a z wielkiej przemowy wyjdzie tyle, co nic. Według słów Wybrańsa, blondyn nie był w stanie dokonać poprawnej oceny rzeczywistości, ponieważ wychował się w skrajnie tradycjonalistycznym rodzaju moralności. Dodał również, że ostatecznie młody Malfoy nie zrobił niczego, co mogłoby go obciążać, a jednocześnie przyczynił się do zwycięstwa Harry'ego, kiedy nie wydał go w dworze.

Draco wiedział, że chłopak może wyskoczyć z tego rodzaju przemową. To było do przewidzenia, że Potter będzie chciał okazać swoją sprawiedliwość i zlitować się nad własnym nemezis nawet w sytuacji, w której posiadał pełne prawo skazania go na dożywocie. Harry zdawał się podsumowywać całą swoją tyradę niewypowiedzianą konkluzją, że ktoś musiał być szarym charakterem w tej historii.

Powrócili do przesłuchania.

– Co sprawiło, że pojawiły się w panu wątpliwości wobec światopoglądu śmierciożerców?

Nie zawahał się.

– Pamiętniki Pandory Lestrange.

Po sali rozległy się szumy szeptów i westchnień. Draco nie pamiętał momentu, w którym po raz pierwszy pamiętnik trafił w jego ręce. Ot, zwykły zeszyt. Schody zaczęły się, kiedy próbował go otworzyć.

Decyzje podjęte z miłości I | DRARRY |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz