Atak paniki

630 13 3
                                    

Dzisiejszy dzień był dniem trudnym jednocześnie dającym mi do zrozumienia że od wczoraj dużo się zmieniło. Przy każdym posiłku Vincent obserwował mnie bardzo dyskretnie, jednocześnie tak abym tylko ja to widział. Opowiem wam o dzisiejszej sytuacji przy obiedzie.
Jadłem obiad , na którym byli wszyscy. Po skończonym obiedzie Vincent kazał mi pójść do salonu, z początku nie rozumiem dlaczego ale szybko mi to wyjaśnił. Tak, zamierzał mnie pilnować po każdym posiłku abym napewno nic nie zwrócił. Niestety naszą dość cichą ale nerwową rozmowę usłyszał Dylan. Był wściekły, ale obiecał mi pomóc, dzisiaj dostrzegłem że każdemu z braci na mnie zależy. Albo może robią to z litości. Nie wiem ale wiem że mam u nich bezgraniczne wsparcie . Bardzo to doceniam , bo z tymi problemami borykam się od 2 lat. Dylan jest nerwowy ale bardzo kochany. O rodzinę dba jak nikt inny, wszystko to zasługa naszego ojca który od małego wpajał nam że rodzina jest najważniejsza. Każdy z nas może na siebie liczyć i to jest piękne. Niestety ale ojciec został poinformowany o moich problemach i nie obyło się bez zjebki z jego strony. Na koniec rozmowy powiedział mi że mnie kocha, ale szczerze nie uwierzyłem mu. Przez całe moje dzieciństwo go nie było i co on sobie myśli? Że ja mu w cokolwiek uwierzę.? Mimo wszystko przejąłem się jego słowami do tego stopnia że po rozmowie i wypaleniu całej paczki papierosów, złapałem za żyletkę. Tak ciałem się, ale tylko na udach. Patrzyłem właśnie jak krew spływa mi z pociętych ud aż nie spadła na podłogę. Płakałam a właściwości miałem atak paniki, bardzo silny, gdy do pokoju wszedł Dylan. Kiedy zobaczył mnie w tym stanie bez jakiegokolwiek zastosowania wyrwał mi żyletkę i cisnął nią do kosza. Zadzwonił do Vincenta i właśnie w tym momencie obaj próbują mnie uspokoić. Na szczęście reszta rodzenstwa jest w szkole Dylan skończył szybciej wykłady. Nie mogłem się uspokoić czułem jakby ktoś wbił mi nóż w płuca. Zacząłem się dusić, dopiero gdy poczułem ukłucie, uświadomiłem sobie że wstrzyknęli mi leki usypiające abym się nie udusił, może było by lepiej gdybym jednak się udusił. Nie był bym już ich problemem i zmartwieniem. Nie mogłem więcej nad tym rozmyślać bo urwał mi się film.
Gdy się obudziłem był już wieczór a przy moim łóżku siedział nadal Dylan.
- Dylan , czemu tu siedzisz?
- żartujesz sobie ze mnie nie zostawił bym cię w takim stanie samego ,gdzie masz apteczkę?, trzeba ci to opatrzeć mówiąc to wskazał na moje uda. Pocięte uda. Na których był wyryty napis ' I love you '. Opatrzył mi je i przytulił do siebie, nic nie mówił poprostu tulił mocno. To dla mnie było najlepsze uczucie na świecie po raz pierwszy od dawna poczułam się tak bezpiecznie, w wielkiech ramionach mojego młodszego brata. Po chwili Dylan wziął mnie na ręce i wyszedł ze mną na balkon, podał mi moje papierosy , sam poczęstował się jednym z nich i odpalił go sobie patrząc jednocześnie uważnie w moje oczy. Pozwoliłem mu aby ujrzał mój ból, kiedy go zobaczył znowu mnie przytulił i powiedział:
- Will, co się dzieje bracie, widzę jak bardzo cierpisz boli mnie że nie wiem jak ci pomóc. Kocham cię rozumiesz?! Kocham i kurwa niegdy nie pozwolę ci odejść.
- Dylan,ja....
- Zawsze możesz na mnie liczyć nawet jak będę na drugim końcu tego pierdolonego świata! Niegdy cię nie zostawię cię w potrzebie.
- Dylan, ja sam nie wiem co się dzieje ..*powiedziałem szczerze jednocześnie wypuszczając dym z moich płuc. Poprostu wszystko mnie przytłacza.
- Obiecuję że ci pomogę, a teraz chodź zrobimy coś szalonego!
- Co takiego?
- Pojedziemy na łąkę i popatrzymy w gwiazdy w środku nocy.
- okey, tylko skończę palić.
- To dawaj szybko.
Kiedy skończyłem pojechaliśmy na łąkę i patrzyliśmy w gwiazdy, popijając jednocześnie piwo.
Dawno nie spędziłem tak wspaniałego czasu z żadnym z moich braci a fakt że był to Dylan bardzo mnie cieszył i dawał nadzieję, nadzieję że nie jestem z tym sam , że uda mi się pozbyć tych głosów z mojej głowy. Nadzieję na lepsze jutro.

Zdjęcie należy w 100% do

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zdjęcie należy w 100% do

mnie i proszę o nie wykorzystywanie go bez wcześniejszego pytania o zgodę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

mnie i proszę o nie wykorzystywanie go bez wcześniejszego pytania o zgodę.
Kochani kolejny rozdział wleciał mam nadzieję że się podoba.

Wasza moneciara223
-

William Monet i jego zmory życia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz