choroba

343 8 4
                                    

Rano obudziłem się z jeszcze większym bólem gardła i zatkanym nosem , po za tym najprawdopodobniej miałem gorączkę bo czułem się jakbym wpadł pod ciężarówkę. A lepiej wcale nie wyglądałem. Z głośnym jękiem wstałem z łóżka i na trzęsących się nogach ubrałem się w garnitur, miałem w głowie jedną myśl "nie mogę zawieść Vincenta" więc nie zwracając uwagi na swój stan ubrałem siędo końca i wykonałem poranną rutynę. Następnie poszedłem do biura bo zobaczyłem,że na śniadanie już nie zdążę,odpuściłem nawet biegi co bardzo żadko się zdarza. wparowałem do biura i szybko rzuciłem Vincentowi " Hej, przepraszam za spóźnie" gardło bolało mnie niemiłosiernie przy każdym słowie, starałem się to ignorować, ale nie wyszło i skrzywiłem się tylko. Vincent patrzył przez chwilę na mnie w ciszy przez chwilę, nagle zerwał się na równe nogi i dosłownie do mnie podbiegł. Musnął palcami mój podbródek dając mi tym samym do zrozumienia,że chce abym spojrzał mu w oczy, automatycznie to zrobiłem. Patrzył na mnie chwilę i powiedział
- Will jesteś chory i to bardzo
- Nic mi nie jest Vinc...
- Nie interesuje mnie twoje "nic mi nie jest" idziesz się położyć Will , a ja za chwilę do ciebie przyjdę,pod kołdrę jazda i bez dyskusji.
- Al...
- Bez żadnego "ale"Will!
-Ehhh... westchnąłem tylko i poszedłem do pokoju, przebrałem się i położyłem w łóżku. Po chwili do mojego pokoju rzeczywiście przyszedł Vinc z lekami i termometrem w rękach. Zmierzył mi temperature a jego twarz pobladła. Wiedziałem już że jest wściekły.
Skąd?To proste Vincent gdy jest zły nie czerwienieje jak inni ludzie a robi się bardzo blady. A w tym momencie był blady jak ściana. Przeniósł na mnie swoje spojrzenienie i rzekł
- masz 41'7 stopni gorączki Will od 42 się umiera, pod prysznic raz!
Wziął mnie na ręce i nie zważając na ubrania wsadził pod prysznic z lodowatą wodą , nie było to przyjemne, ale chyba pomogło bo po ogarnięciu się , miałem 39 stopni, Vincent podał mi leki i siedział ze mną aż nie zasnę. Gdy już zasypiałem powiedziałem do Vinca " przepraszam że znowu cię zawiodłam" nie pamiętam co mówił dalej bo dopłynąłem. Obudziłem się po jakimś czasie przez hałasy dobiegające z dołu. Przez chwilę była cisza , a następnie słyszałem kilka osób wbiegających po schodach, do mojego pokoju wpadli Dylan, Shane, Tony i wszyscy mnie przytulili, zaraz potem wpakowali mi się bezceremonialnie do łóżka i oglądaliśmy  filmy, w związku z tym że był piątek , zrobiliśmy sobie Maraton filmowy i obejrzeliśmy wszystkie filmy Marwela . Po jakimś czasie, włączyli Harrego Pottera, moją ulubioną część "Książę półkrwi" ale nie mogłem już wytrzymać i zasnąłem. Po jakimś czasie znowu się obudziłem i zobaczyłem okurat zbierających się chłopców, rzuciłem szybkie,
- jeśli chcecie możemy spać dzisiaj razem, łóżko jest ogromne, zawołajcie jeszcze Vinca, bo z tego co pamiętam Hailie nocuje u Mony.
Chłopcy poszli po Vinca,który przyszedł z lekami i termometrem, zmierzył mi temperature, podał leki i położył się z nami, dawno nie spędziłem tak miłego wieczoru. Poczułem się bezpiecznie, bo przy nich nie da się czuć inaczej.
Wypada nowy rozdział!
Mam nadzieję że się spodoba
- wasza Moneciara223

William Monet i jego zmory życia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz