Pov Will
Po nocnej burzy nie było już śladu jedynie rosa będąca na trawie zdradziła że w nocy padało. Obudziłem się o 10, automatycznie spojrzałem na miejsce obok gdzie powinien być Vincent. Niestety nie było go tam , a ja w tamtej chwili poczułem że potrzebuje jego uścisku. Wstałem więc, pościeliłem łóżko i udałem się do kuchni na swoje przymusowe śniadanie. Zjadłem,gdy właśnie w drzwiach pojawił się on. Mój starszy brat, mój autorytet do naśladowania. Pamiętam,że w liceum pani zadała nam pracę aby napisać o osobie która jest dla nas wzorem do naśladowania. Napisałem oczywiście o Vincencie, pani bardzo spodobała się praca i dostałem 6. Jednak wtedy nie wiedziałem że praca zostanie przeczytana na apelu dzień później, zobaczyłem wtedy uśmiech Vincenta , ale ja wstydziłem się tego że się dowiedział. Myślałem że praca zostanie u pani i nie będzie ona czytana nikomu. Wybiegłem wtedy z wielkiej sali i z krzykiem wpadłem do łazienki gdzie ze łzami w oczach rozwaliłem lustro. Chwilę potem wpadł za mną Vinc który powiedział że to słodkie i jest mu miło że jest dla mnie wzorem. Od tamtej chwili starałem się być taki jak Vincent, ale kopia zawsze będzie gorsza od oryginału i każdy mi to uświadamiał na każdym kroku. Więc po roku przestałem się starać być jak on , ale na zawsze został moim autorytetem. Każdego dnia patrzyłem na niego jak na bohatera. Wiedziałem jaki jest świetny we wszystkim co robi i że jest to bardzo trudne. Moje myśli przerwały słowa Vinca, który z nienagannie ułożoną fryzurą podszedł do mnie i mnie przytulił,żucajac
- mam nadzieję że się wyspałeś Will
- tak, dziękuję
- wziąłeś leki?
- um, właściwie dopiero zjadłam i zamierzałem wziąć.
- dobrze, tylko nie zapomnij o nich.
- mhm
Po naszej krótkiej wymianie zdań Vincent poszedł zrobić sobie kawę, a ja z braku laku poszedłem po leki a następnie do biura nadrobić wszystkie zaległości, które niewątpliwie miałem. Nie chciałam zawiść Vincenta, bałem się że wyrzuci mnie z organizacji więc zaczęłam uzupełniać wszystkie papiery , wiedziałem że będę musiał zarwać nockę ale nie bardzo się tym przejąłem. Spędziłem na uzupełnianiu papierów 8 godzin a dopiero połowa za mną. W między czasie przyłączył się Vincent. Spojrzałem na Vincenta bo wydawało mi się że patrzy na mnie dłuższą chwilę. Miałem rację bo gdy tylko uniosłem na niego wzrok spotkałem się z jego niebieskimi jak góra lodowa oczami.
- chyba już powinniśmy kończyć na dzisiaj
- um tak jasne powiedziałem i zacząłem chować uzupełnione papiery do szafki, z kolei te do zrobienia po cichu wrzuciłem do torby i udałem się do wyjścia z biura. Pożegnałem się z Vincentem i udałem się do swojej sypialni. Ten dzień był wyjątkowo normalny. Usiadłam do biurka z odpalonym papierosem i zaczęłam uzupełniać resztę papierów obstawiałam że skończę tak o 5
I miałam rację 4:59 skończyłem wszytko. Udałem się spać wcześniej nastawiając sobie budzik na 8 rano.Misiaki moje wlatuje nowy rozdział.
Wasza moneciara223
CZYTASZ
William Monet i jego zmory życia.
Teen FictionWill Monet to jeden z Najstarszych braci Monet, jest bardzo wrażliwy, zaczyna zadawać sobie pytanie, które nigdy nie przyszłyby mu do głowy.........