12. Adrien Santan

1.4K 43 5
                                    

    - Kolejna zaginiona perełka Monetów jak mniemam? - usłyszałam za sobą niski głos. Odwróciłam się bez zbędnego optymizmu, nie zwracając już zupełnie uwagi na to, czy robię to z gracją, czy nie. Przestało mi zależeć na sprawianiu dobrego wrażenia odkąd parę godzin wcześniej poznałam kilka cholernie bogatych osób o irytująco wysokim zdaniu o sobie. Tego wieczoru rozmawiałam z wieloma darczyńcami fundacji, którzy zagadywali mnie o różne błahostki, czyli głównie o szkołę. Było to miłe, ale wyraźnie dało się dostrzec, że robili to tylko, aby zapunktować u Vincenta. Bez trudów zauważyłam jak wszyscy pragnęli choć chwili uwagi mojego najstarszego brata. Spodobał mi się również szacunek, którym go obdarzano. Sama chciałabym być kiedyś traktowana w podobny sposób. W oczach innych zawsze byłam przecież tylko córką alkoholiczki, która prędzej, czy później podda się nałogowi i spadnie na samo dno tak jak jej matka. Przez całe życie na każdym kroku chciałam udowodnić mieszkańcom naszego miasta, że jestem wartościowym człowiekiem. Czego bym nie zrobiła moje wysiłki i tak szły na nic. Wyprowadzka do Pensylwanii miała jeden plus. Zaczęłam nowe życie. Nie zmieniało to jednak faktu, że koszmary z przeszłości nadal zostały w mojej głowie, a ja nie umiałam sobie z nimi poradzić. 

    - Nie jestem żadną perełką, a tym bardziej Monetów - odpowiedziałam rozdrażnionym tonem ukradkiem przyglądając się stojącemu naprzeciwko mnie mężczyźnie. Był on na oko w wieku Willa, jednak poza tym niewiele ich w wyglądzie łączyło. Co najważniejsze owa postać nie posiadała tej łagodności w oczach co mój brat. Czarne tęczówki chłopaka wpatrywały się we mnie z lekkim zainteresowaniem, jakbym była obiektem, a nie prawdziwą osobą. Jego oczy emanowały pewnym znudzeniem, ale również bystrością. Niemal natychmiast spodobało mi się to połączenie. Może jednak warto dać szansę tej osobie? Nie wątpię, że urozmaici mi to wieczór. - I nie, nie zaginęłam jeśli chcesz wiedzieć - dodałam pozwalając, aby kąciki moich ust lekko się uniosły. Tak...zdecydowanie trzeba dać tej osobie szansę. 

    - Adrien Santan - przedstawił się mój rozmówca z delikatnym rozbawieniem w głosie. 

    - Elizabeth Nancy Monet - mruknęłam w odpowiedzi. - Czy możesz proszę udawać, że nie usłyszałeś mojego nazwiska? - poprosiłam, gdyż tego wieczoru miałam dość bycia traktowaną przez innych jak księżniczka tyko przez to, że byłam siostrą braci Monet. Powoli jednak zaczynałam rozumieć, że to nigdy nie będzie do końca możliwe. Czy tego chciałam, czy nie już zawsze będę musiała znosić wszystkie wady i zalety należenia do owej rodziny. Tylko gdzie podziały się jakiekolwiek zalety? 

    - Jak sobie życzysz Elizabeth - po usłyszeniu satysfakcjonującej dla mnie odpowiedzi uśmiechnęłam się z małego sukcesu. Po raz pierwszy od tych paru godzin, a może i nawet całego tygodnia pobytu w Pensylwanii mogłam być jedynie Lizzy. Nie Lizzy Monet. Tylko...i aż Lizzy.  

    - Pewnie ciężko być siostrą takiej rodziny? - no i koniec nie rozmawiania o moich braciach. Oni są wszędzie. Cholera jasna. Poczułam narastającą we mnie irytację. Irytację na bogatych darczyńców zbiórki, Adriena Santana, a w szczególności Vincenta, Willa, Dylana oraz bliźniaków. I nawet nie wiem skąd dokładnie ta moja irytacja się wzięła. Ale była. A ja nie wiedziałam co z nią zrobić. 

    - Można się domyśleć - westchnęłam ciężko jeszcze bardziej rozbawiając tym mojego rozmówcę. Adrien Santan wyczuwał mój pesymistyczny stan i zbyt dobrze się nim bawił moim kosztem. - Co ty tu właściwie robisz? - postanowiłam zmienić tory naszej konwersacji, aby nie doprowadzić do tragedii. Istniało małe ryzyko, że rzucę się na tego wkurzającego mężczyznę. Małe, ale jednak. 

    - Chyba nie rozumiem pytania, Elizabeth - usłyszałam lekko rozczarowując się otrzymaną odpowiedzią. Miałam minimalną nadzieję na dowiedzenie się czegoś przydatnego o moich braciach. 

    - To proste pytanie...jaki masz cel w byciu tutaj? Skąd znasz moją rodzinę? - wyjaśniłam czując w głębi duszy, że jeszcze chwila, a irytacja przejmie nade mną kontrolę. Dlaczego nagle stałam się taka emocjonalna? Nigdy nic nie wywoływało u mnie tak gwałtownych uczuć. 

    - Powinnaś spytać się o to swoich braci...jeśli będą chcieli to sami cię o tym poinformują...do zobaczenia Elizabeth Monet - usłyszałam tylko, gdy mężczyzna nieoczekiwanie odszedł decydując się zakończyć naszą rozmowę i zostawić mnie samą z myślami. Podświadomość podpowiadała mi, że jeszcze nie raz się spotkamy. A ton głosu w jakim Santan to powiedział wyraźnie potwierdzał moje przypuszczenia. 

Tylko co w takim razie łączy Adriena Santana z moją rodziną? Jaką tajemnicę ukrywają moi bracia? Jaką tajemnicę ukrywają bracia Monet? 

Lizzy MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz