2. Czasem fajnie jest nie wiedzieć

2.4K 60 3
                                    

    - Czy zastałem przy telefonie Elizabeth Nancy Monet? - usłyszałam przez głośnik telefonu i lekko przymknęłam powieki. 

    - Owszem, to ja - odpowiedziałam zmęczonym głosem, byłam wyczerpana ciągłą nauką, od której uzależniłam się już na dobre. Przez ostatnie parę miesięcy cierpiałam na bezsenność, więc w nocy zazwyczaj się uczyłam śpiąc jedynie parę godzin dziennie i zasługując w miarę normalny stan podczas pracy i wykładów mocnej kawie. A właściwie niezliczonej ilości mocnych kaw. 

    - Mam dla pani smutną informację - westchnął mój rozmówca wcale nie brzmiąc na smutnego, lecz bardziej znudzonego całą sytuacją. - Niestety, ale pani matka zmarła dzisiaj w nocy. W stanie nietrzeźwym prowadziła samochód i doszło do wypadku. Nikt nie przeżył. Cztery ofiary śmiertelne. Moje kondolencje - dodał na jednym wdechu. - Za jakiś czas podjedzie do pani opieka społeczna i jako, że nie jest pani pełnoletnia postanowimy co z tą sprawą zrobić. Rozumiem, że jest pani w domu? 

    - Tak, będę czekać - odpowiedziałam odruchowo czując, że od nadmiaru informacji ledwo co stoję na nogach. 

    - Dobrze więc. Niech się pani trzyma. Do widzenia - mruknął cały czas tym samym, lodowatym tonem mężczyzna i szybko się rozłączył. 

Nie miałam pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Ta informacja jeszcze do mnie nie dotarła. Moja mama nie żyje. Jennifer nie żyje. Cholera jasna. Czułam się dziwnie. Bardzo dziwnie. Czy było mi przykro? Chyba nie. Chyba. Bo matka była mi tak naprawdę obcą osobą. Szargana przez emocje usiadłam wygodnie w kuchni i zaczęłam robić to co zwykle robiłam, aby odłączyć się od świata. Zaczęłam się uczyć. Po paru godzinach rzeczywiście przyszły dwie kobiety, zapewne właśnie z opieki społecznej. Jedna z nich zaczęła mi tłumaczyć łagodnym tonem najważniejsze informacje, a ja z trudem je trawiłam. Bo jak przetrawić wiadomość, że...że ma się szóstkę starszego rodzeństwa? Vincent, Will, Dylan, Shane, Tony i Hailie. To właśnie Vincent jako najstarszy miał przejąć nade mną opiekę prawną, ponieważ brakowało mi parę miesięcy do osiągnięcia pełnoletności. Miałam się przeprowadzić do Pensylwanii i diametralnie zmienić swoje życie. A to wszystko tak...szybko i niespodziewanie. Wolałam nie wiedzieć, że mam siostrę i braci. Bo niewiedza moi drodzy to w większości przypadków największy skarb, który tak często niedoceniany łatwo jest stracić. Ja go niestety straciłam zmuszona do zmierzenia się z bolesną prawdą. 

Lizzy MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz