4

11.9K 414 113
                                    

VICTOR

-Stary i jak? Wszystko dobrze z firmą? - zapytał Caden gdy byliśmy na siłowni.

Minął tydzień odkąd dowiedziałem się, że cholerna Isabella Halton wraca do rodzinnego miasta. A ja musiałem odreagować i zacząłem spowrotem chodzić na siłownię.

-Średnio bym powiedział. - westchnąłem odkładając ciężarki.

-Jak to? - blondyn również zrobił to co ja i spojrzał na mnie.

-Ciesze więcej klientów się wykrusza, a ja jestem bezradny.

Caden zwiesił głowę i przez chwilę się nie odzywał.

-Victor, nie chcę żeby to źle zabrzmiało ani nic. Może udaj się do psychologa? - zaproponował.

-Do żadnego, kurwa psychologa nie pójdę. Nie ma kurwa mowy. - wstałem na równe nogi i zacząłem dalej ćwiczyć.

-Może byłoby ci lepiej się z tym wszystkim pogodzić. Przecież wiesz, że Halton jest nie ugięta. - prychnął.

-Poradzę sobie sam. Ćwicz kurwa.

Caden zaśmiał się ale posłusznie zaczął ćwiczyć.

-Powiedziałeś jej wogóle, no wiesz? - ściszył głos, tak aby nikt nie usłyszał.

-Nie mówiłem. Może dlatego nie zrozumiała, że chciałem ją chronić i nie wysłuchała wszystkiego co mam do powiedzenia. - prychnąłem.

-Kurwa, nie rozumiem was. - Caden wstał na równe nogi i pojawił mi się przed twarzą.

-Co masz na myśli? - wyciskałem na ławie.

-To, że kurwa ty cały czas ją okłamujesz, ona nie umie słuchać i nie da nikomu nic wyjaśnić. W sumie zawsze taka była, porywcza, cięty język i nic nie dała sobie powiedzieć. - warknął. - Ale, kurwa ty. - pokazał na mnie dłonią.

-No co znowu, kurwa ja? - westchnąłem już zmęczony od tej dziecinady.

-Nie umiesz z nią rozmawiać, nie umiesz powiedzieć swoich słabych stron. Mówisz o sobie jak o jakimś Bogu bez wad. Wychwalasz się jakie masz osiągnięcia w karierze, a twoja firma ma cały czas jakieś problemy. Nie musisz jej wszystkiego, może i jej językiem miłości jest dotyk. Ale rozmowa w związku też jest potrzebna. - wykrzyczał to nie wytrzymując.

Wiele osób spojrzało na nas jak na wariatów. Codziennie treningi były zajebiste, ale dzisiaj chyba zostanę tutaj jeszcze dłużej.

-Wiem, kurwa, że nie jestem idealny. Ona nie wie o tym, bo nie chce jej bardziej martwić. Doszła mi jeszcze do tego wszystkiego depresja po stracie ojca i nic, kurwa nie mogę z tym zrobić. - warknąłem tym razem ja. - Myślisz, że nie chciałem przez ten rok powiedzieć jej tego wszystkiego? - prychnąłem. - Za, kurwa każdym jebanym razem gdy brałem telefon do dłoni chciałem do niej napisać, chciałem żeby wiedziała. Ale wiesz, kurwa co? - spytałem na niego pytająco.

Pomachał głową na boki.

-Nie umiałem jej, kurwa tego zrobić. Nie umiałem jej złamać po raz kolejny. Zostawiła mnie, bo nie umiała zrozumieć dlaczego tak często kłamie. Przecież miłość polega na ufaniu sobie, a ja tylko kłamałem. Gdy pytała mnie czy wszystko w porządku, mówiłem, że tak. Wtedy też, kurwa kłamałem. Mówiłem, że moja firma zawsze ma dobre wyniki, że nigdy się nie pomyliłem, że jestem bogiem i jestem idealny. Wtedy też, kurwa kłamałem. Ona wszystko widziała, widziała za każdym razem, że kłamie. Ale nikomu nic nie mówiła, nie pisnęła ani słowem. Jej zachowanie było spowodowane tym, że wszystko trzymała w sobie. Chce do niej wrócić gdy pozbędę się tego cholerstwa, gdy nauczę się z tym żyć i nie mówić o sobie jak o pieprzonym Bogu. - rzuciłem wszystko i poszedłem na bieżnie.

Słyszałem jak Caden drepcze za mną, swoim ciężkim krokiem.

-Przepraszam stary. - westchnął. - Wiem, że jest ci trudno i nie chcesz jej ranić. Ale tak bardzo wam kibicuje. Pamiętam jak zawsze mi o niej opowiadałeś. Mówiłeś, że kochasz ją od zawsze. Widziałem twój ból w oczach za każdym razem gdy ona była w ramionach innego. - jęknął.

-Wiesz, że Halton musi zostać przeszłością? - zapytałem w końcu.

-Dlaczego?

-Bo ma narzeczonego. - wyjąłem telefon z dłoni i pokazałem zdjęcie Cadenowi.

-O kurwa, nic nie mówiła. - przybliżył sobie zdjęcie.

-Dlatego muszę znaleźć sobie narzeczoną. Taką którą naprawdę pokocham. - jęknąłem.

Może miałem już narzeczoną...

-Nie wierzę, że nic nam nie powiedziała. - zszokował się blondyn.

-Cóż, spotkanie z nią będzie ciężkie, ale będę musiał to znieść. - zacząłem szybciej biec.

-Tak bardzo wam kibicowałem. - jęknął zrezygnowany.

Uwierz, ja nam też...

Gdy wróciłem do mieszkania, dotarła do mnie cisza. Spojrzałem na kota, który gdy tylko przyszedłem przytulił się do mojej nogi.

-Cześć Bella. - pogłaskałem kota.

Odwiedziłem płaszcz na wieszak i ruszyłem do kuchni. Wyjąłem z szafki przezroczystą szklankę bez ucha i wlałem do niego ciemną ciecz. Alkohol ostatnio jest moją ucieczką, tak samo jak papierosy. Zazwyczaj mówiłem, że nigdy nie tknę papierosów i dbałem o swoje zdrowie, jednak teraz jest to moją ucieczką. Poszedłem do sypialni po jakieś dresy i koszulkę żeby się umyć i przebrać w coś luźniejszego. Ruszyłem do łazienki gdzie rozebrałem się i wszedłem do prysznica. Ciepła ciecz zaczęła zciekać z mojego ciała. Przetarłem swoje dłonie, na których znajdowały się tatuaże. Przez rok zrobiłem sobie kilka tatuaży, a najbardziej kochałem tatuaż z rokiem "2023". Wtedy po raz pierwszy ukradłem jej pocałunki. Po raz pierwszy powiedziałem jej, że ją kocham. To jest jedyny tatuaż który znajduje się tuż przy sercu. Na plecach wytatuowałem sobie węża przeplatającego serce. Miałem wiele tatuaży, które miały znaczenie. Nie wiele myśląc nad tym, po prostu wyszedłem z pod prysznica i ubrałem na siebie ciuchy. Przez ten cały rok poprawiłem sobie sylwetkę. Na samym początku miałem załamanie, jednak później zacząłem trochę chodzić na siłownię. Nie miałem siły, więc po trzech miesiącach zrezygnowałem. Jednak teraz wiem, że muszę odskoczyć od wszystkiego, a to jest najlepszy sposób. Wziąłem laptopa ze swojej sypialni i wszedłem do salonu gdzie zacząłem pracować. Włączyłem sobie muzykę na głośnikach, które były w mieszkaniu.
Włączyłem piosenkę "Stay"  The Kid LAROI. & Justin Bieber.
Pierwsze słowa zaczęły lecieć z głośników.

Do the same thing I told you that I never would I told you I'd change, even when I knew I never could I know that I can't find nobody else as good as you I need you to stay, need you to stay, hey

I get drunk, wake up, I'm wasted still I realize the time that I wasted here I feel like you can't feel the way I feel Oh, I'll be fucked up if you can't be right here.

Zacząłem pracować, a piosenki leciały w tle. Alkohol w mojej dłoni i praca. Tak wiele rzeczy było zniszczonych we mnie. Ale wiedziałem, że to już czas by ruszyć do przodu.

Bo stare czasy nie powrócą, a my tylko się starzejemy...

Powrót do układu[+18]  I TOM II [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz