12

11.9K 434 241
                                    

ISABELLA

Bolało cholernie gdy dowiedziałam się, że Victor może mieć dziecko z inną. Nie powinno mnie to intersować, a jednak bolało. Wypowiedziałam słowa których nie byłam pewna w stu procentach, ale teraz już nie ma odwrotu.

-Więc panią puszczam, Pani Halton. - odpowiedział. - W takim razie zapraszam Panią na kolację dzisiaj o siedemnastej, porozmawiamy o pewnych niedokończonych sprawach. - pozostał poważny.

Przełknęłam gule w gardle.

-A teraz, zapraszam Panią spowrotem do samochodu, bym mógł wezwać speców od drzwi. - poprawił swój płaszcz.

Spojrzałam na drzwi, które już się pewnie nie zamknął. Jaką on ma siłę, by wydarzyć drzwi?!

-Ugh, no dobrze. - odpowiedziałam. - Nadal Panu nie wybaczyłam.

-Dziecko urodzi się za tydzień, może wcześniej. Gdy będzie miało chociaż dwa tygodnie, zrobimy testy na ojcostwo. - powiedział dzwoniąc i rozmawiając ze mną.

Westchnęła i kiwnęłam głową. Herman chce mnie, ale nie może mnie przez ten cały czas okłamywać. Wiele w sobie skrywa i mnie to boli. Widzę jak tłumi wszystko w sobie. Jestem po to by mógł mi się wygadać.

-Jeśli chodzi o firmę. - zaczęłam, a on spojrzał na mnie.

-Poczekaj. - powiedział.

Zaczął rozmawiać z pracownikiem.

-Za pół godziny przyjadą panowie to naprawić. - powiedział chowając telefon do płaszcza. - Kontynuuj. - powiedział.

-Mam pewny pomysł co mógłbyś zrobić, by jeszcze bardziej przyciągnąć klientów. Później możemy zrobić z tego imprezę ze znajomymi. - uśmiechnęłam się. - A resztę powiem ci na kolacji.

Brunet westchnął i otworzył mi drzwi do auta.

-Oh słońce. - uśmiechnął się cwanie.

Przewróciłam oczami na to jak mnie nazwał.

Tak, to jest właśnie mój Victor Herman.

Gdy byliśmy w drodze do jego mieszkania nastała cisza.

-"Może nie jesteśmy straceni". - powiedział nagle.

Spojrzałam na niego i zmarszczyłam brwi.

-Jeżeli ty będziesz pragnęła mnie, tak jak ja pragnę ciebie, to może nie jesteśmy straceni. - spojrzał na mnie przelotnie.

Moje serce zaczęło bić dwa razy mocniej. Kurwa, Victor Herman mnie pragnie! On cholernie mnie pragnie!

-Victorze, ja sama nie wiem co do ciebie czuję. Wiem, że mówiłeś o tym, że pomożesz mi to odkryć, ale ja nie jestem jeszcze na to wszystko gotowa. - spojrzałam na niego. - Narazie chciałabym żeby łączyła nas tylko praca, a w szczególności w takiej sytuacji...

Herman spojrzał na mnie przelotnie i pokiwał głową.

-Rozumiem, poczekam. - westchnął. - Ale wiedz, że pragnę tylko ciebie. - spojrzał przelotnie w moje oczy.

Moje serce zaczęło bić z podwójną siłą.

Czy to możliwe, że tak mały gest rozczulił moje serce?

Coś ciągnie mnie do, cholernego Victora Hermana, ale nie jestem pewna czy to naprawdę, ciągnie mnie miłość. Jego drobne gesty, jego słowa i opiekuńczość. To jest to co pragnę w facecie, ale nie wiem czy dojdziemy do porozumienia. Przeszłość się za nami ciągnie, zatacza koło, a my w nim ugrzęźliśmy. Nie znaleźliśmy jeszcze drogi wyjścia.

Powrót do układu[+18]  I TOM II [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz