II

2.1K 116 95
                                    

- Hermiono, na pewno nie chcesz iść? – zapytałam przyjaciółkę, poprawiając ramiączko sukienki.

- Żartujesz prawda? Wyobrażasz sobie mnie na imprezie? – odpowiedziała podnosząc nos znad
książki.

Wzruszyłam tylko ramionami, bo wiem, że w tej kwestii jest nieubłagana.

- Quinn, ile można na Ciebie czekać? – usłyszałam zniecierpliony głos Lavender.

- Jestem gotowa – odpowiadam ruszając w kierunku schodów.

Pokój wspólny Puchonów znajduje się na parterze, a jego wejścia strzeże srebrna, błyszcząca zbroja.

- Hasło? – zapytała zbroja, gdy tylko się zbliżamy.

- Imprezka – zapiszczała podekscytowana Lavender, w tym momencie zbroja odsunęła się, wpuszczając nas do środka. Pomieszczenie jest przestronne, kilka kanap ustawiono pod ścianą z jednej strony, natomiast z drugiej znajduje się stół z przekąskami i piwem kremowym. Na środku zostawiono miejsca. Kilka osób dyga w rytm muzyki.

- Witam was moje panie – zagadnął Fred Wesley. – Czego się napijecie?

- Ja sama coś wybiorę – odpowiada Lavender i odchodzi w kierunku stołu.

- A Ty Q?

- Chętnie piwa kremowego – uśmiechnęłam się, rozglądając się po pomieszczeniu.

- Proszę bardzo – w jego dłoni pojawia się, nie wiadomo skąd butelka.

Biorę ją i wypijam kilka łyków.

- Jak się bawisz? – pyta po chwili niezręcznej ciszy.

- Jak na razie średnio – śmieję się, wzruszając ramionami. – A Ty?

- Bawiłbym się lepiej gdybyś zechciała ze mną zatańczyć – mruga do mnie okiem.

- W takim razie, sprawmy żebyś się bawił lepiej – odpowiadam ze śmiechem, odstawiając piwo,  na co Fred chwyta mnie za rękę i prowadzi  w kierunku grupy tańczących ludzi. Muszę przyznać, że całkiem nieźle tańczy.

Po mniej więcej dwóch tańcach czuje, że musze ochłonąć. Wychodzę na korytarz i opieram się o parapet, wyglądając przez okno. Na tafli jeziora odbija się srebrny księżyc.

- Chyba słaba ta impreza, co? – słyszę za sobą męski głos.

Odwracam się gwałtownie. W odległości kilku metrów ode mnie stoi nikt inny, jak Cedric Diggory.

- Tylko łapię oddech – odpowiadam mu. – Ale tobie najwyraźniej niezbyt się podoba.

- Nie jestem typem imprezowicza – uśmiechnął się.

Podszedł do parapetu i oparł się o niego, zaraz obok mnie.

- Dlatego chowasz się na korytarzu? – staram się przerwać ciszę.

- Byłem tam przez chwilę, ale po tym jak kolejna dziewczyna zapytała mnie o taniec, po prostu musiałem uciec – zaśmiał się.

- To dość niegrzeczne.

- O, teraz mnie pewnie masz za buca, ale zanim przylepisz mi łatkę, musisz wiedzieć, że jestem naprawdę kiepskim tancerzem – tłumaczy.

Uśmiecham się tylko.

- Jak masz na imię? – zapytał. – Bo chyba nie dane nam było się poznać.

- Quinn – odpowiedziałam.

- Ja Cedric.

- Wiem – wypaliłam, zanim zdążyłam ugryźć się w język. – To znaczy jesteś w drużynie Quidditcha, stąd wiem – dodałam, czując jak głupio się rumienię,

Zostań ze mną || Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz