Po akcji w ministerstwie wróciliśmy do szkoły, a do rodziców zostały wysłane sowy z informacją. Spodziewałam, że moi będą wściekli. Miałam jednak inne rzeczy na głowie. Dumbledore został ku powszechnej radości przywrócony na stanowisko, a już następnego dnia o naszym wyczynie mówiła niemalże cała szkoła. Mnie jednak interesowała opinia tylko jednej osoby. Cały dzień nigdzie jednak nie spotkałam Draco. Wieczorem postanowiłam udać się w jego ulubione miejsce, z nadzieją, że tam będzie. Kiedy zobaczyłam otwarte drzwi na niedostępną część wieży astronomicznej, wiedziałam już na pewno, że tam jest.
Wdrapałam się po schodach. Na zewnątrz, mimo czerwca panował chłód. Przez chwilę pożałowałam, że nie wzięłam ze sobą swetra, którym mogłabym się otulić. Draco stał tyłem, oparty o barierkę. Zrobiłam w jego stronę kilka kroków.
- Szukasz mojej aprobaty? – zapytał, nawet się do mnie nie odwracając.
- Skąd wiedziałeś, że to ja? – zapytałam.
- Kto inny mógłby tu za mną przyjść? Kto inny wiedziałby, że tu jestem?
- Nie szukam aprobaty. Chciałam się upewnić, że Ginny nie zrobiła Ci krzywdy – powiedziałam.
- Nic mi nie jest. Ale prosiłem, żebyś nie wpakowała się w kłopoty.
- Dzięki, za troskę. Mi też nic nie jest – odparowałam, na co on gwałtownie się odwrócił i przeszyło mnie spojrzenie jego szarych tęczówek. Jego wzrok spoczął na szramie na moim policzku, która dzięki eliksirowi Pani Pomfrey, czyli naszej szkolnej pielęgniarki, zaczęła się w zaskakująco szybkim tempie goić.
- Po co tu przyszłaś tak naprawdę? – jego głos wydawał się być zaskakująco obojętny. Wiedziałam, że to nie zwiastuje niczego dobrego.
- Porozmawiać...
- A skąd pomysł, że ja będę chciał rozmawiać? – ponownie odwrócił się do mnie tyłem, tak by na mnie nie patrzeć.
- Myślałam, że...
- To źle myślałaś – jego dłonie zacisnęły się na poręczy. – Z resztą muszę iść się spakować, wracam do domu. Matka została sama, bo ty i Twoi przyjaciele wpakowaliście mojego ojca do Azkabanu. Jesteś z siebie dumna?
- Draco, on wrócił w szeregi Sam – Wiesz – Kogo. Chciał mnie zaatakować w Ministerstwie, nazwał mnie mieszańcem o brudnej krwi – powiedziałam.
- Prosiłem wiele razy, żebyś się w to nie pakowała. Nie słuchałaś mnie i tak zrobiłaś swoje – powiedział, jakby zupełnie ignorując mojego słowa, jednak dostrzegłam grymas, który przebiegł przez jego twarz, kiedy mówiłam o brudnej krwi.
- Zrobiłam to co słuszne.
- To co słuszne według ciebie, Ewell – mówiąc to próbował mnie minąć i wyjść, jednak powstrzymałam go, łapiąc jego nadgarstek.
- Draco, co będzie z nami? – Poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy.
- Myślę, że to był bardzo zły pomysł. To nie ma sensu, Ewell. Nigdy mnie nie słuchałaś i nigdy mi nie ufałaś. Nieważne co bym zrobił. Zawsze będziesz analizować moje słowa i czyny i szukać w nich podstępu. Nigdy mi nie zaufasz. Myślisz, że tego nie widzę? – w jego głosie dało się słyszeć ból. - Ja zawsze będę dla ciebie tym złym.
- Jak mogłam Ci zaufać, skoro zawsze byłeś po przeciwnej stronie? Łatwiej było ci skakać wokół Umbridge – wypaliłam.
- Wiesz dlaczego to zrobiłem? Nie zrobiłem tego bo jestem złośliwy, czy aż nazbyt posłuszny ojcu. Zrobiłem to dla Ciebie! Wiedziałem, że prędzej czy później wpakujesz się w kłopoty, twoi przyjaciele, których Umbridge nienawidziła nie pomogliby ci. Będąc po tej stronie mogłem cię ochronić. Ale przecież wiesz lepiej. Przecież jestem zły, zepsuty, złośliwy i nie można mi zaufać. A teraz, daj mi spokój. – wyszarpną nadgarstek z mojego uścisku i odszedł.
![](https://img.wattpad.com/cover/351196770-288-k497130.jpg)
CZYTASZ
Zostań ze mną || Draco Malfoy
FanfictionNiefortunny szlaban sprawia, że Quinn Ewell - czarownica półkrwi zaczyna inaczej postrzegać Draco Malfoya - czarodzieja, który zdawał się być największym dupkiem w całej szkole. Gdy ta dwójka - po wielu perypetiach - zaczyna łapać nić porozumienia i...