V

1.9K 112 140
                                    

Wrzesień minął prędko. Październik przyniósł ze sobą nie tylko koszmarną pogodę, ale również podekscytowanie dotyczące Turnieju Trójmagicznego. W szkole pojawili się uczniowie ze szkół, które miały brać u dział w zawodach. Ciągle rozmawiałam z Cedricem, ale nasze kontakty były czysto koleżeńskie – przynajmniej z mojej strony. Z Draco natomiast od wyjścia z biblioteki, w ostatni wieczór szlabanu, nie zamieniłam ani słowa. Czasami wydawało mi się, że czuję jak przeszywają mnie jego szare tęczówki – najczęściej podczas zajęć, ale gdy tylko zwracałam się w jego kierunku, od razu odwracał wzrok.

Kiedy przyszedł czas wyboru zawodników do Turnieju, cała szkoła zebrała się w Wielkiej Sali. Na początku Czara wyrzuciła zawodniczkę Beauxbatons – Fleur, była to ładna blondynka, za którą przez ostatni tydzień uganiała się znaczna część męskiej populacji Hogwartu. Zawodnikiem naszej szkoły został Cedric, co spotkało się z gromkim aplauzem,  widziałam, że jest naprawdę szczęśliwy. Następnym zawodnikiem został Wiktor Krum z Durmstrangu i każdy myślał, że to koniec ale Czara Ognia wypluła jeszcze jedno nazwisko – Harry Potter. Spojrzałam na przyjaciela ale on miał równie zaszokowaną minę jak wszyscy wokół. Od tej pory szkoła podzieliła się na dwa obozy. Obóz – Cedric i obóz – Harry. Czułam się rozbita, bo jeden z nich był moim przyjacielem, a drugi... hmmm... nie do końca wiedziałam jak to określić. I kiedy przyszedł czas pierwszego zadania, to w zasadzie nie kibicowałam nikomu.

Między mną, a Cedriciem była nić porozumienia, jednak nie mogłam powiedzieć, że było to jakieś ogromnie silnie uczucie. Dobrze nam się ze sobą rozmawiało. Do tej karuzeli uczuć dochodziły jeszcze spojrzenia Draco, które od czasu do czasu udawało mi się wychwycić na korytarzu. Aż do pewnego dnia.

Na jednej z listopadowych lekcji eliksirów, mieliśmy za zadanie przygotować eliksir wspomagający wzrost roślin w parach. Naszym partnerem miała stać się osoba stojąca po przeciwnej stronie stołu, przy którym wszyscy byliśmy zgromadzeni. Uniosłam głowę i mój wzrok spotkał spojrzenie Draco. Ustawiliśmy się wspólnie przy jednym ze stanowisk.

- Dawno nie mieliśmy okazji pogadać – odezwałam się do niego.

- Myślę, że jesteś zbyt zajęta Diggorym – odparł obojętnie.

- Uważaj bo pomyślę, że jesteś zazdrosny – odcięłam się, uważnie krojąc korzonki. – Z resztą to nie ja chciałam przestać rozmawiać, to Ty znów się zachowujesz jakbyśmy się nie znali.

- Jak mam z Tobą rozmawiać, kiedy albo jesteś z Diggorym, albo z Potterem i jego małą ekipą – wzruszył ramionami.

- A Ty chcesz ze mną rozmawiać?

- Nie wiem, mam wrażenie, że nawiązaliśmy jakąś nić porozumienia. Mógłbym nawet powiedzieć, że moja niechęć do ciebie Ewell i irytacja twoją osobą, zmieniła się w obojętność – powiedział z ironicznym uśmiechem.

- Ah tak, musisz jeszcze uważać, bo ktoś pomyśli, że nie jesteś bucem.

- O widzisz, teraz to Ty jesteś niemiła.

- MALFOY, EWELL – zagrzmiał głos Snape'a. – Mam nadzieję, że wasza ożywiona dyskusja dotyczy eliksiru, który macie za zadanie uwarzyć.

Głowy całej klasy odwróciły się w naszym kierunku, a Hermiona posłała mi spojrzenie przepełnione szokiem.

- Tak panie profesorze – odpowiedziałam, modląc się w duchu by nie wlepił mi ujemnych punktów.

Po lekcji od razu dopadłam mnie Hermiona.

- O czym tak dyskutowałaś z Malfoyem ? – zapytała.

- Emm... dodawał złe składniki do eliksiru – skłamałam.

Zostań ze mną || Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz