Przez kolejne dni nie otrzymałam od Freda żadnej odpowiedzi i zdążyłam się pogodzić z faktem, że raczej się jej już nie doczekam. Nie widywałam również Draco. Blondyn nie pojawiał się na zajęciach, ani nawet na posiłkach. Snape, wprawdzie zapewnił mnie, że nic mu nie jest, jednak za każdym razem gdy spoglądałam na puste miejsce podczas lekcji ze Ślizgonami, czułam lekki niepokój.
Wszyscy z wyjątkiem Rona, który nawet się do mnie nie odzywał, zdawali się wybaczyć mi moje kłamstwo. Czułam się jednak przez to paskudnie, chociaż Hermiona ciągle zapewniała, że za kilka dni mu przejdzie.
Tego feralnego wieczoru, siedziałam w pokoju wspólnym starając się wytłumaczyć Lavender zadanie z astronomi, jednocześnie obserwując potyczkę Rona i Hermiony w szachy, kiedy nagle nasz spokój został zmącony.
- Śmierciożercy... W szkole... Wdarli się tu - do pokoju wpadł zdyszany Nevill, a jego oczy ze strachu przypominały dwa okrągłe spodki.
- Co? - wszyscy zerwaliśmy się na równe nogi..
- Widziałem ich - chłopak był naprawdę przerażony.
Wybiegliśmy przez dziurę w portrecie. Już z oddali słychać było wrogie, podniesione głosy. Z wyciągniętymi różdżkami popędziliśmy w ich stronę.
- W gabinecie go nie ma - głos Bellatrix Lanstrange roznosił się echem po całej szkole, a mnie aż przebiegł dreszcz. - A kogo my tu mamy, grupa dzieciaczków chce się z nami mierzyć - zaśmiała się na nasz widok.
Wśród Śmierciżerców dostrzegałam Draco. Wydawało mi się, że odkąd go ostatni raz widziałam, minęło mnóstwo czasu. Na jego widok moje serce przyspieszyło swój rytm.
- Draco, sprawdź Wieżę Astronomiczną - powiedziała Bellatrix do Blondyna. - A my się przywitamy z Twoimi przyjaciółmi.
Chłopak posłusznie kiwnął głową, jednak przez chwilę szorował stopami w miejscu, wlepiając we mnie wzrok. Dosłownie kilka sekund później obok nas pojawiła się równie przerażona Profesor McGonagall, wraz z innymi nauczycielami i rzuciła pierwsze z zaklęć w stronę wrogów. Rozpętała się walka.
Kątem oka dostrzegłam, że Draco oddala się od grupy. Korzystając z zamieszania ruszyłam za nim. Chłopak zaczął się wspinać na Wieżę Astronomiczną. Kiedy dotarł na szczyt, ja zostałam kilka stopni niżej, tak by nie mógł mnie zauważyć.
- Witaj Draco - usłyszałam spokojny głos Dyrektora. - Co Cię tu sprowadza?
- Expelliarmus - krzyknął chłopak i zauważyłam, że różdżka Dumbledora wypadła z jego dłoni i dało się słyszeć, jak z głuchym dźwiękiem upada na drewnianą podłogę. - Wiesz po co tu przyszedłem - odpowiedział, a jego głos zadrżał.
- Niestety się domyślam. Słyszę, że sprowadziłeś nawet ze sobą pomocników, jestem pełen podziwu. Jak Ci się to udało?
- Szafka zniknięć w Pokoju Życzeń, naprawiłem ją.
- Imponujące. Jak się domyślam, śmiertelnie groźne prezenty, które zamiast do mnie trafiły do innych, również były od Ciebie.
- Tak... - odpowiedział Draco drżącym głosem. - Ty wiesz, co musze zrobić. On mnie wybrał.
- Pozwól, że spróbuję Cię odwieźć od tego pomysłu. Pomogę Ci, ochronię Cię - powiedział Dyrektor, a jego głos wydawał się być niezwykle spokojny i niepasujący do sytuacji, w której się znalazł.
- Ty nic nie rozumiesz... - wykrzyczał Draco, - Muszę to zrobić... Muszę Cię zabić... Inaczej on zabije mnie - w jego głosie dało się słyszeć nutę rozpaczy.
CZYTASZ
Zostań ze mną || Draco Malfoy
FanficNiefortunny szlaban sprawia, że Quinn Ewell - czarownica półkrwi zaczyna inaczej postrzegać Draco Malfoya - czarodzieja, który zdawał się być największym dupkiem w całej szkole. Gdy ta dwójka - po wielu perypetiach - zaczyna łapać nić porozumienia i...