9.

710 24 5
                                    

Wtorek, 3 października. 1 dzień zajęć.

Alarm nastawiłam na 7.00, podobnie jak Lena, bo zajęcia zaczynały się o 8. Pobudka poszła mi ciężko, ale na pewno lepiej niż dziewczynie, która w ogóle nie reagowała na dźwięk budzika obok jej głowy. Mimo tego stwierdziłam, że nie będę jej budziła. Poczekam na kolejny alarm i jeśli nie obudzi się po nim - wtedy ja jej pomogę.
We wtorki, środy i czwartki mamy dni mundurowe, ale z racji, że jeszcze ich nie dostaliśmy -  narazie musimy ubierać się w swoje ubrania cywilne. Wstałam z łóżka- oczywiście niewyspana- po czym poszłam do toalety ogarnąć się. Wychodząc podeszłam do szafy wybrać ubrania, kiedy w międzyczasie ponownie zadzwonił budzik Leny. Spojrzałam na nią, a ona zaczęła wiercić się na łóżku próbując trafić dłonią w telefon - tym razem się obudziła. Budzik dziewczyny świadczył o tym, że jest już 7.15, więc na przedramię zarzuciłam jeansy o kroju baggy, oversize'ową, białą koszulkę oraz skarpety Nike, po czym poszłam z powrotem do łazienki przebrać się, a wychodząc przywitałam się z Leną czekającą już pod drzwiami. Piżamę położyłam na łóżku po czym zaścieliłam je, i sięgając po kosmetyczkę podeszłam do lustra. W pokoju było jedno - ale duże, zaraz przy drzwiach. Zapaliłam lepsze światło i zaczęłam się malować - subtelnie.  Nie używam podkładu, a samego korektora, głownie w celu ukrycia moich worów pod oczami. No a żebym nie wyglądała dziwnie z bielszą cerą w jednym obszarze, nakładam go też na brodę i czoło. Dla równowagi. W międzyczasie z łazienki wyszła Lena, wzięła ubrania po czym w biegu wróciła do niej, zaraz z powrotem z niej wychodząc. Spojrzałam na nią - i nie tylko charaktery mamy różne. Styl ubioru również -czarnowłosa, mierząca około 170cm wzrostu dziewczyna miała na sobie skinny jeansy. Matko, jak ja dawno nie miałam takich spodni na nogach.. I wcale za nimi nie tęsknie. Żeby nie było - nie oceniam nikogo. To tylko moje preferencje. Mimo, że przez jakiś czas próbowałam przekonać się do ubrań pokazujących moje ciało, bo większość osób wokół mnie - a szczególnie moja mama- mówiła, że mam bardzo ładną, kobiecą figurę, a nosząc takie wielkie rzeczy tylko ją zasłaniam - no cóż, jednak w takich ubraniach czuję się najlepiej. Nie mogłabym na codzień chodzić w obcisłych rzeczach. Wyjątkiem są tylko uroczystości, czy imprezy - wtedy w coś tam się wcisnę. No i ubrania sportowe, szczególnie spodenki, bo przez moje duże uda luźna część ubioru dolnego zawsze podwija się do góry, co strasznie mnie irytuje. Trochę bronzera, różu, tuszu do rzęs, żel na brwi - i makijaż zrobiony. Spryskałam twarz utrwalaczem, wyjęłam z kosmetyczki klamrę i spięłam włosy w kucyk. Sięgnęłam po moją czarną nerkę, i przewiesiłam ją sobie na klatce piersiowej. Nie wiemy jeszcze jakie książki mamy kupić, więc nie ma potrzeby brania plecaka, a dodatkowa kieszeń na portfel czy podobne drobiazgi zawsze się przyda.
Z pokoju wyszłyśmy o 8.50. Musiałyśmy znaleźć jeszcze salę w tym ogromnym budynku, więc modliłam się, żebyśmy się nie spóźniły. Całe szczęście, że na ścianach są znaki z numerkami sal, bo inaczej byłby spory kłopot.
Do klasy udało nam się dotrzeć idealnie z dzwonkiem, więc ja ustałam pod ścianą z myślą, że gdzieś obok mnie jest Lena. Ale nie, nie było jej - musiała wepchnąć swój nochal w okienko w drzwiach sali, po czym podchodząc do mnie powiedzieć;
- Vika, już wiem gdzie będziemy siedzieć. - zrobiła poważną minę patrząc się na mnie, po czym obie się zaśmiałyśmy. Nie wiem, kto przydzielił mi pokój z tą dziewczyną, ale cholera, kocham go za to.
Lekcje mijały spokojnie -były typowo organizacyjne, na których nauczyciele mówili nam, jakie książki musimy kupić na ich przedmioty. Zerknęłam na zdjęcie planu w telefon - 9, ostatnia lekcja na dziś - przedmiot nazywający się „szkolenie w oddziale przygotowania wojskowego". Zaciekawiła mnie bardzo ta nazwa, a szczególnie nauczyciel, który podpisany był jako prowadzący zajęć;
- Colonel König.
-Na bank któryś ze specjalsów. - pomyślałam. Miejsce zajęć to sala gimnastyczna, więc tam razem z Leną się udałyśmy, po drodze zachodząc do automatu. Ja nic nie kupowałam, ale Lena wzięła sobie 7-Daysa.
Widok sali bardzo pozytywnie mnie zaskoczył - była bardzo duża i zadbana. Usiadłyśmy sobie na ławeczce pod ścianą, dołączając do niektórych już osób z naszej klasy siedzących na niej. Rozmawiałam z Leną czekając na dzwonek, kiedy dziewczyna nagle lekko parsknęła śmiechem dyskretnie pokazując na kogoś za moimi plecami, cicho mówiąc;
- Ty, a temu co, że z workiem na głowie chodzi? W tym momencie poczułam ukłucie w klatce piersiowej. Czemu? Nie mam zielonego pojęcia. Zrobiłam zdziwioną minę i powoli odwróciłam się, a moim oczom ukazał się nikt inny, jak mój egzaminator z testów sprawnościowych. Stał przed wejściem na salę trzymając dłonie na pasku, patrząc na uczniów na boisku, którzy mimo dzwonka na przerwę nie przerywali sobie gry. Ubrany był w lekko oliwkowe spodnie i czarną, bardzo przyległą koszulkę. Na głowie miał kask co trochę mnie zdziwiło, ale nie wnikałam w to głębiej. Spojrzałam z powrotem na Lenę, która dalej próbowała powstrzymać śmiech patrząc na porucznika - zupełnie jak ja w dniu, w którym pierwszy raz go zobaczyłam.
- Lena przestań, jeszcze to zobaczy. - szturchnęłam ją lekko i zaśmiałam się. Mina dziewczyny szybko spoważniała, na co ja zmarszczyłam brwi. Ale prędko przekonałam się czemu w momencie, kiedy sylwetka mężczyzny przysłoniła mi światło padające z okien. Moje oczy lekko się rozszerzyły a ja spojrzałam w górę, zadzierając głowę ostro do góry.
- Wy jesteście z 1 logistycznej ? - zapytał porucznik po niemiecku.
Siedziałyśmy na brzegu ławki - najbliżej wejścia, więc akurat podszedł do nas. Spojrzałam na Lenę z myślą, że odpowie na to pytanie, ale dalej walczyła żeby nie wybuchnąć śmiechem, więc za bardzo nie miała jak.
- Tak, poruczniku. - odpowiedziałam przenosząc wzrok na jego oczy, a bardziej na dziury w worku w których najprawdopodobniej te oczy się znajdują - stał tyłem do światła, więc za wiele dostrzec nie mogłam. Kiwnął głową po czym wyszedł z sali, a ja szybko spojrzałam się z powrotem na Lenę, patrzącą się już na mnie. Obie wybuchłyśmy śmiechem - ona dalej śmiała się z worka, a ja z niej.
Uspokoiłyśmy się w momencie, kiedy zadzwonił dzwonek na lekcję, a chwilę po nim na sali znowu pojawił się porucznik. Ustał przed grupą naszej klasy, po czym pewnym głosem powiedział, żebyśmy przeszli bardziej na środek i ustawili się w dwurzędzie. Oczywiście ustałam z Leną, i oczywiście za nią.
Porucznik przeczytał długą listę obecności - około 40 osób, po czym przedstawił się.
- Dzień dobry wszystkim. Jestem porucznik König i na co dzień pracuję w Siłach Specjalnych Austrii. Z tą akademią współpracuję od dwóch lat, i tak się złożyło, że będę waszym nauczycielem szkolenia wojskowego, bo na początku waszym nauczycielem tych zajęć miał być wasz wychowawca. Łącznie w tygodniu godzin będziemy mieć 4 - 2 teorii i 2 praktyki..[...]
Podczas tego ,,przemówienia" mój wzrok od czasu do czasu błądził w okolicach wielkich, umięśnionych i pobliźnionych rąk mężczyzny - dłoni do przedramion, aż po połowę bicepsa.
Jak już wcześniej wspomniałam, dzisiejsze lekcje są bardziej organizacyjne, więc po około 10 minutach poważne przemówienie zamieniło się w luźną rozmowę. Pułkownik tłumaczył nam między innymi jak będą wyglądały zajęcia, co będziemy na nich robić, oraz mieliśmy okazję zadawać pytania na interesujące nas tematy. Pozostałe pół godziny zleciało bardzo szybko, więc wszyscy pożegnaliśmy się z porucznikiem, po czym każdy skierował się w swoją stronę - ja z Leną wróciłyśmy do pokoju.
- Ciekawe co zrobił, że ma ksywę Król, skubany. A może jest ego topem i sam się tak nazwał? - powiedziała Lena zamykając drzwi od pokoju.
- Jakieś 5 minut temu miałaś okazję się zapytać. - lekko się zaśmiałam odpowiadając dziewczynie, odkładając nerkę na swoje biurko, i siadając na łóżku.
- Tak? A to czy tą nadzwyczajnie dużą wypukłość w gaciach sobie wypchał też miałam zapytać jego, czy wolisz, żebym pogadała o tym z tobą? - powiedziała Lena siadając przede mną na swoim łóżku.
- LENA! - krzyknęłam po czym obie zaczęłyśmy się śmiać.
Nie powiem - zdarzyło mi się na tą ,,wypukłość" spojrzeć, ale nazwijmy to odruchem naturalnym. Bo cholera, faktycznie trochę wyglądało na wypchane..
Obie z Leną byłyśmy już dosyć głodne, więc po 20 minutach udałyśmy się do stołówki. W ciągu reszty dnia przeszłyśmy się też do księgarni w celu kupienia książek z dzisiejszych przedmiotów, a po powrocie spędziłyśmy razem czas w pokoju.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Teacher's Pet |König|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz