10.

529 27 1
                                    

wtorek, 24 października

Pierwszy wyjazd w ramach lekcji szkolenia wojskowego. Dokąd właśnie zmierzamy? Tego nie wie nikt, bo miejsce ma być dla nas małą niespodzianką. Przez całą półtora godzinną drogę obstawialiśmy potencjalne miejsce docelowe, gdzie większość postawiła na strzelnicę. Byłam takiego samego zdania, bo jest to typowe dla klas wojskowych, ale z drugiej strony, skoro to ma być coś, czego się nie spodziewamy - strzelnica byłaby przecież zbyt oczywista..
A miejsca docelowego rzeczywiście nikt się nie spodziewał - okazał się być nim paintball. Wysiedliśmy z autobusu i za opiekunami - porucznikiem Scott'em oraz porucznikiem König'iem - i ruszyliśmy w stronę obiektu, gdzie przy bramie czekał na nas pracownik. Weszliśmy w głąb terenu i zostaliśmy przekierowani do skrzyni ze strojami do wypożyczenia. Mimo, że mieliśmy na sobie mundury, opiekunowie zalecili nam założyć dodatkową warstwę, dla ochrony naszych ubrań i skóry.
- No dobrze, teraz przejdźmy do ochrony głowy. - powiedział pracownik, podchodząc do stolika z przeróżnie ozdobionymi kaskami - z płetwą rekina, z czułkami pszczółki, kolcami dinozaura czy chociażby z siecią rybacką - brakowało tam tylko worka na ziemniaki, bo w tym kraju to chyba modne. Pierwszy raz spotkałam się z tak różnorodnie ozdobionymi kaskami w paintballu, więc trochę się zdziwiłam. Większość osób szybko zbiegła się wokół stolika, więc miałam już świadomość, że niestety nie będę miała zbyt dużego wyboru. Stojąc i czekając aż miejsce wokół stołu się zwolni, zauważyłam Lenę idącą w moją stronę z jedną ręką za sobą. Uniosłam jedną brew i uśmiechnęłam się, a dziewczyna podchodząc do mnie wyciągnęła schowaną rękę z kaskiem. Spojrzałam w dół, a moim oczom ukazał się kask z oklapniętymi, puchatymi króliczymi uszami. Na jego widok zrobiłam wielkie oczy, a ta wredna jędza zaczęła się śmiać.
-Chyba sobie żartujesz.- powiedziałam do niej lekko podśmiechując.
-Nie no co ty, ja jestem kotkiem, zobacz.- odpowiedziała i pokazała mi swój kask z małymi kocimi uszami. Jestem pewna że ten będzie ci pasował.- wysunęła rękę z króliczym kaskiem bliżej mnie.
Mimo świadomości, że uszy mogą sprawiać mi trochę problemów, wzięłam go. Tak w sumie, to był całkiem uroczy.
-Kocham ich za te ozdoby, serio.- dodała.
Przeszliśmy do szatni gdzie mieliśmy czas na ubranie i przygotowanie się do gry, ale nie chcąc przedłużać każdy wykonał to bardzo szybko. Podzieleni na dwie grupy dostaliśmy broń i po zapoznaniu z zasadami gry i bezpieczeństwa, wpuszczono nas na pierwszy plac gry. Teren znajdował się w lesie, z drewnianymi przeszkodami i ściankami do osłony, i oczywiście z dużą ilością mrowisk. Nie za bardzo miałam chęci do aktywnej gry na tej mapie a dodatkowo jeszcze się stresowałam, więc nawet się nie starałam. Wręcz po dostaniu kulki z ulgą stamtąd wyszłam.
Po zakończonej rundzie pierwszej przyszła kolej na drugą grupę, w której znajdowała się Lena. My po krótkiej przerwie przeszliśmy na drugi, mniejszy plac, który zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu. Ściankami tym razem były opony, a dodatkowym utrudnieniem flary dymne rzucane na plac przez pracowników. Baza drużyny w której byłam znajdowała się od razu przy wejściu, czyli nasi opiekunowie byli jakieś trzydzieści metrów za nami. Większość osób zaczęła wybiegać z miejsca startu, więc niechętnie zrobiłam to samo. Udało mi się dotrzeć aż za połowę placu eliminując sporo osób, bez bycia trafioną. Graczy było coraz mniej i mniej, aż w końcu nie widziałam już żadnego zawodnika. Mimo to rozgrywka nie kończyła się, co świadczyło o tym, że jeszcze został ktoś oprócz mnie. Stwierdziłam, że cofnę się do bazy, bo była w bezpiecznym miejscu i to przeciwnik będzie w końcu zmuszony podejść do mnie a istnieje szansa, ze wtedy uda mi się go trafić. Schowałam się i dokładnie obserwowałam tor będąc wychyloną po prawej stronie przeszkody. W pewnym momencie dostrzegłam sylwetkę przebiegającą za przeszkodami, i próbowałam w nią trafić, ale bezskutecznie. Postać zbliżyła się do przeszkody na przeciwko mnie, i od teraz dzieliły nas maksymalnie cztery metry oraz dwie ścianki z opon, za którymi byliśmy schowani. Od czasu do czasu strzelaliśmy w swoją stronę, ale nikt nie mógł trafić. Wychyliłam się aby spróbować raz jeszcze, i w tym momencie los sobie ze mnie zażartował - usłyszałam pusty strzał. Schowałam się szybko i zerknęłam na obserwujących nach mężczyzn- są zajęci rozmową. Otworzyłam wieczko magazynku, tylko po to żeby przekonać się, że faktycznie jest puste. Zostałam sam na sam z przeciwnikiem spośród 24 osób, i akurat teraz skończyła mi się amunicja.
Schowana za oponami zaczęłam myśleć, czy jest jakiś sposób na wygranie tego, i coś wymyśliłam - bo nie ma chuja, że poddam się tak łatwo. Trochę nagnę zasady, ale przecież nikt nie musi wiedzieć, że amunicja skończyła mi się w tym momencie, prawda?
Oddałam kilka strzałów wychylona z prawej strony przeszkody po czym szybko przebiegłam z lewej strony opon tak, że znalazłam się za plecami mojego przeciwnika, który zdążył obrócić się tylko do połowy. Skurczybyk musiał mnie usłyszeć. Ale ja byłam w lepszej sytuacji - celowałam prosto w niego, gdzie on takiej możliwości nie miał. Szybko krzyknęłam do niego, aby na pewno mnie usłyszał;
-Nie próbuj się obracać, po prostu się poddaj!
Minęło może pół sekundy, które dla mnie w takim stresie trwały jak dwie minuty, i nie widziałam żadnej reakcji.
- No i chuj bombki strzelił, przegrałam. Zaraz się odwróci i właduje mi kulkę.- pomyślałam.
Nagle poczułam ukłucie stresu w klatce widząc gwałtownie podnoszącą się prawą rękę, ale niepotrzebnie. To znaczyło jedno - poddał się..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Teacher's Pet |König|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz