21. Rande vu

269 21 165
                                    

rozdział sprawdzony ❗️😁  jednak sprawdzałam go przed chwilą, czyli przed północą, także coś się zawsze może znaleźć

miłego czytania rande vu kochani 😍

*Adrien*

Wsiadłem do swojego auta czując emocje w powietrzu. Słońce właśnie zachodziło na horyzoncie, malując niebo odcieniami ciepłego różu i pomarańczy. W samochodzie unosił się mocny zapach moich drogich perfum, których z resztą używam na codzień.

Delikatna muzyka z głośników auta towarzyszyła mi w trasie. Podczas mojego szykowania, czas się tak jakby zatrzymał, dając mi więcej czasu na zrobienie różnych rzeczy przed wyjściem. Cieszyłem się kiedy wyszedłem z domu po dziesięciu minutach i w miarę udało mi się wyszykować. Dobrze, że posłuchałem się Alyi i wcześniej wszystko przygotowałem.

W miarę jak przemierzałem ulice Paryża, patrzyłam na mijające mnie krajobrazy. Piękny zachód słońca rozpromieniał się po niebie. Nawet przez moje przyciemniane szyby światło się przebijało, a klimat był jeszcze przyjemniejszy, gdy z prawej strony drogi były drzewa, przez które czasem był cień, a czasem słońce oświecało moją twarz.

Od razu pomyślałem o Marinette. Jest ciepła jak słońce, i rozprzestrzenia te ciepło wszędzie gdzie tylko może. Strasznie mnie to ukorzyło i spodobało już na samym początku gdy ją poznałem. Dała mi tą cholerną kawę, a ja jak głupek nawet jej nie oddałem żadnych pieniędzy, albo chociaż nie kupiłem jej takiej samej. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie.

Przybyłem pod jej blok i zaparkowałem Audi w widocznym miejscu. Spojrzałem w jej okno. Światło było zapalone. Czułem się w tym momencie jak stalker czekający pod blokiem na swój cel.

Spojrzałem na zegarek. Dochodziła pełna godzina, a Marinette jeszcze nie było. Postanowiłem wyjść z auta. Otworzyłem drzwi i zanim wyszedłem na dwór, wziąłem telefon, który był postawiony na specjalnym stojaku na telefon. Przeciągnąłem się lekko, by rozprostować kręgosłup i zamknąłem drzwi samochodu. Okrążyłem go, bo auto było postawione od drugiego boku, by pomóc jej wejść do samochodu i nie okrążać go specjalnie.

Oparłem się plecami o drzwi pasażera i znowu spojrzałem w jej okno. Tym razem światła były zgaszone, to znaczy, że pewnie już wyszła z mieszkania. W tym momencie usłyszałem otwierające się drzwi od klatki schodowej i wyszła z niej Marinette.

Ubrana była w czarną mini na długi rękaw, zwykłe szpilki i mała torebka, która zamiast paska miała złoty łańcuch. Wszystko było tego samego koloru. Pomalowane usta na kolor czerwony, ale ta czerwień nie była zbyt mocna, tylko taka w sam raz. Złote kolczyki, maskara, eyeliner, a jako dodatek miała śliczny złoty naszyjnik i... pierścionek zaręczynowy, który jej dałem. Wyglądała ślicznie. Włosy rozpuszczone i ładnie wyprostowane. Dopasowana do niej minimalistyczna złota spinka dodawała jej uroku.

— Hej — przywitała się, gdy już była bliżej mnie. Uśmiechnęła się słodko dając mi powód bym zrobił tak samo.

— Hej — odepchnąłem się od auta.

— Nie wyglądam zbyt skromnie jak na spotkanie do ekskluzywnej restauracji? — spytała i spojrzała w dół oglądając się.

Teraz pełnoprawnie mogłem ją obejrzeć całą od góry do dołu. Spojrzałem najpierw na buty, przez które dziewczyna była prawie mojego wzrostu. Co prawda nadal była niższa, ale prawie dorównywała. Później powoli wzrokiem sunąłem do góry. Zawsze wiedziałem, że ma wąską talię, ale ta sukienka tylko to podkreślała. Nie żebym narzekał, podoba mi się. Spojrzałem jeszcze wyżej. Sukienka odkrywała jej szyję i obojczyki. Na koniec spojrzałem na twarz, a najwięcej na usta i oczy. To właśnie te dwie rzeczy nabardziej przykuwały uwagę i były najpiękniejsze jakie kiedykolwiek widziałem.

Obrazek przyszłości ZAWIESZONE | Adrienette MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz