Śnieżka
Ten wielki dom odkąd pamiętam stał pusty. Zawsze sobie powtarzałam, że kiedyś będę tam mieszkać. Że będę obrzydliwie bogata, a później wracałam do szarej rzeczywistości. Do małego mieszkania w którym mieszkałam z rodzicami. Nie przelewało nam się, pracował tylko ojciec, a matka zajmowała się domem. Miałam też kiedyś siostrę, ale dwa lata temu zginęła w wypadku. Wracała z chłopakiem z kina, padał deszcz, był środek nocy. Auto wpadło w poślizg, na ich nieszczęście wszystko wydarzyło się na moście, wpadli do rzeki. Moja siostra nie miała szans na ratunek, chłopak cudem przeżył. To był ogromny cios dla naszej rodziny. Mama zapadła się w sobie, a ojciec coraz częściej przebywał poza domem, ciągle mówił, że ma nadgodziny. Szkoda tylko, że nigdy nie było widać większego zastrzyku kasy, a ja musiałam ubierać się na lumpach i cieszyć się jak dostawałam raz na tydzień piątaka na własne wydatki. Często przez to byłam obiektem drwin i plotek, ale nie tylko przez to... Miałam na imię Śnieżka... kto dziecku daje tak na imię.. od urodzenia miałam pod górkę! W szkole uchodziłam za samotniczkę, nie przepadałam za ludźmi, wolałam książkowych bohaterów, oni nie drwili ze mnie, a ja mogłam chociaż w wyobraźni przenosić się do tych wszystkich cudownych miejsc i przeżywać różne przygody. Na przerwach uwielbiałam znikać w bibliotece, wśród książek czułam się najlepiej. Kiedy wyszukiwałam kolejną książkę, pomiędzy regałami usłyszałam rozmowę dwóch najpopularniejszych dziewczyn w szkole.
- Ej widziałaś tego przystojniaka?
- Jeszcze się pytasz? Przecież to takie ciacho, że na miejscu bym go schrupała. Słyszałam, że wprowadza się do tego wielkiego domu na przedmieściach...
- Trzeba będzie się zakręcić koło niego i wprowadzić do naszej paczki, przecież idealnie będzie do nas pasować.
Dziewczyny zaczęły się oddalać, a ja poczułam irracjonalną złość. Przecież to nie był mój dom, ale i tak poczułam ukłucie zazdrości, że ktoś wprowadza się do niego. Ktoś właśnie spełni moje marzenie. Ciekawa jestem kto się tam wprowadza i o jakim przystojniaku one mówiły. Nie wiem czemu zaczęłam o tym rozmyślać, doskonale zdawałam sobie sprawę, że nikt nawet na mnie nie spojrzy, szczególnie jakiś przystojny bogaty dzieciak. Pech jednak chciał, że spotkałam go szybciej niż mogłam pomyśleć. Zrobiłam wyjście smoka i to dosłownie, nie wiem skąd wzięłam tę siłę, może napędzała mnie siła zazdrości i złość na cały świat. Skąd mogłam wiedzieć, że pod drugiej stronie będzie stał ON, a chwilę później będzie leżał na podłodze. Najpiękniejszy chłopak jakiego widziałam w życiu, nie przeszkadzała mu nawet ta krew, która zaczęła ściekać mu z nosa. Dlaczego ja mam takiego pecha? Czy tylko mi zdarzają się takie rzeczy? Całą sytuację widzieli wszyscy na korytarzu, a ja stałam osłupiała i nie wiedziałam co mam zrobić. Mój szok minął kiedy koło chłopaka pojawiły się larwy, Anka i Olga, które zaczęły się już przymilać.
- Przepraszam- powiedziałam cicho po czym odwróciłam się i uciekłam.
Czułam te wszystkie spojrzenia na sobie, słyszałam te słowa, które padały w moją stronę, a w moich oczach pojawiły się łzy. Po czymś takim nie mogłam pojawić się na lekcjach, przecież wszyscy mnie tam zjedzą. Jak zrobię sobie wagary pierwszy raz w życiu to chyba nikomu krzywda się nie stanie, kiedy nie pojawię się na ostatniej lekcji, a ja będę mogła odetchnąć. Jestem chodzącą katastrofą! Nawet nie wiem jak to się stało, ale nogi zaprowadziły mnie do miejsca gdzie czułam się najlepiej. Na murek z którego widziałam cały przyszły, a już teraz teraźniejszy dom przystojniaka. Moje myśli zaczęły błądzić wokół tych cudownych ust, oczu... kiedy nagle z zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos:
- Hej.
Odwróciłam się i prawie spadłam z murka, przede mną stał przystojniak, co on tu robił, czego ode mnie chce, przecież nic takiego się nie stało żeby miał mnie szukać.
CZYTASZ
Każdego dnia
Romance„Każdego dnia, do końca świata będę Cię kochać..." Szkoda tylko, że ta pierwsza i najważniejsza miłość skończyła się tak szybko, w dniu kiedy Śnieżka zniknęła z miasta. Chociaż Śnieżka i Kasjan obiecali sobie, że nigdy o sobie nie zapomną i ich kon...