Śnieżka
Ten dzień nie mógł być już bardziej pechowy! Przecież wykorzystałam już swój limit. Chociaż w głębi duszy czułam, że u mnie jak już się zaczynają przypałowe rzeczy to skończyć się nie mogą... Co mnie jeszcze dzisiaj czeka?
Wysiadłam z pociągu, zerknęłam na wielki zegar zawieszony pod sufitem i przeklnęłam w duchu. No tak, a czego ja się dzisiaj spodziewałam. Pan Leyk mnie już dzisiaj zamorduje. W pierwszy dzień mojej nowej pracy. Super! Przyspieszyłam tempo i już prawie biegłam po dworcu wypełnionym po brzegi ludźmi, a musicie mi wierzyć, że bieg w takich okolicznościach to nie lada wyczyn, szczególnie w spódnicy! To się dzisiaj źle skończy... Nie zdążyłam dokończyć swojej myśli, bo nagle przede mną pojawiła się ściana. Wielka, twarda ściana! Nie to nie była ściana! Auć! To był jakiś facet!
- Przepraszam! - udało mi się tylko wydusić i jak poparzona uciekłam przed dworzec. Do moich uszu dobiegały jeszcze jakieś dźwięki, ale ignorowałam je, przecież nie mogę tracić kolejnych ważnych dla mnie minut. Dobrze, że z dworca jest już tak blisko i że za moment skończą się te moje podróże.
Ruszyłam wzdłuż spokojnych uliczek urokliwego małego miasteczka. Ciepłe promienie słońca rozgrzewały moje plecy, choć powoli zaczynałam już odczuwać chłodniejszy powiew jesiennego wiatru. Na całe szczęście ubrałam dzisiaj mój ulubiony szary golf i długą różową spódnicę, do tego trampki, czyli mój ulubiony jesieniarski zestaw w którym żadna pogoda nie jest mi straszna, no chyba, że deszcz.
I po co ja o tym pomyślałam! Nagle zerwał się silny wiatr, a nade mną pojawiły się czarne chmury z których po chwili zaczął padać deszcz... Wszechświecie testujesz moją cierpliwość!
Jak zawsze musiałam zrobić wejście smoka i tak też było kiedy przekroczyłam próg antykwariatu "Dobre Czytanie", klimatycznego miejsca z duszą. Lepszego miejsca do pracy nie mogłam sobie nawet wyśnić.
- Śnieżka! W końcu jesteś! Pan Fidor próbował się do Ciebie dodzwonić. Martwiliśmy się o Ciebie, bo nic nie dałaś znać, a wiesz jak jest, tak wiem za dużo oglądam kryminałów... - powiedziała na jednym wdechu Zoja.
Zoja to moja przyjaciółka, poznałyśmy się na studiach, w momencie kiedy u mnie wszystko się posypało i próbowałam stanąć na nogi. Dziewczyna nie tylko pomogła mi uwierzyć, że świat może być piękny, była totalną i odjechaną optymistką, ale sprawiła, że na nowo uwierzyłam w moc przyjaźni. A teraz pomogła mi w znalezieniu nowej pracy. Pierwsza wiedziała, że wiekowa pani Celina odchodzi w końcu na emeryturę i kazała mi złożyć CV. Wiedziała, że moja poprzednia praca wykańcza mnie od środka, a muszę mieć pracę żeby jakoś się utrzymać, na rodzinę nie mam co liczyć. W dodatku w końcu będziemy się częściej widzieć, bo będziemy razem pracować, więc będzie idealnie.
- Przepraszam! Miałam dzisiaj dzień pod tytułem wszechświat testuje moją cierpliwość... Pan Fidor jest zły? Chce mnie już zwolnić? - zapytałam.
- Ciebie zwolnić? Oszalałaś? Gdzie on by znalazł dziewczynę, która tyle co ty wie o książkach... Nie ma takiej drugiej i on zdaje sobie sprawę, że jesteś prawdziwym skarbem! A poza tym jeszcze chwila i przenosisz się tu, więc nie będziesz miała z tym problemu. Chodź wysuszysz się w socjalnym, bo wyglądasz jak zmokła kura - powiedziała Zoja po czym wzięła mnie za rękę i zaczęła prowadzić w głąb antykwariatu.
- A gdzie on teraz jest? Bo nigdzie go nie widać, a chciałam się przywitać i przeprosić za spóźnienie...
- Daj spokój! A nasz kochany szef wyszedł chwilę przed twoim przyjściem do pobliskiej kawiarni po szarlotkę i dyniową latte! To taki nasz mały poniedziałkowy zwyczaj.
Serio! Szef poszedł po szarlotkę i dyniową latte, przecież to nie może być prawda. Niech mnie ktoś uszczypnie! Ja chyba trafiłam do nieba! Nie dość, że udostępnił mi jedno swoje mieszkanie na wynajem, przyjął mnie do pracy to teraz jeszcze to. Muszę przyznać, że trafił mi się również bardzo przystojny szef. Zoja opowiadała jak wielokrotnie, klientki śliniły się i robiły maślane oczy kiedy to Ksawery, tfu! Pan Fidor je obsługiwał. Ksawery Fidor był ode mnie ponad 10 lat starszy, a antykwariat założył jego dziadek, później prowadził go jego ojciec, a teraz przyszedł czas na niego. Kiedy poznałam go przed tygodniem widziałam tę iskrę w oku kiedy opowiadał o tym miejscu i cieszę się, że mogę stać się jego częścią. Może jednak ten dzień nie będzie wcale taki zły. Ale dlaczego ja właściwie nie słyszałam mojego telefonu. Zaraz, zaraz gdzie jest mój telefon. Zaczęłam przeszukiwać torebkę i nigdzie go nie było, w kieszeni w spódnicy też go nie ma...
- Zoja, zadzwoń do mnie... Chyba na domiar złego zgubiłam telefon - powiedziałam i czułam jak wpadam w coraz większą panikę.
- Śnieżka spokojnie znajdziemy go, już do ciebie dzwonię. Może masz go jednak w torebce.
Niestety telefonu jak nie było tak nie ma, a ja próbowałam sobie przypomnieć kiedy ostatnio go używałam. Na dworcu jeszcze go miałam.... Nie... On musiał mi wypaść kiedy zderzyłam się z...
- Zoja ja chyba wiem kiedy mogłam zgubić telefon... Na dworcu przez przypadek wpadłam na jakiegoś gościa, on coś do mnie krzyczał, ale ja się nawet nie obróciłam, bo wiedziałam, że jestem już spóźniona, a nie miałam ochoty na jakąś awanturę. Może leży on gdzieś na dworcu... Nie patrz tak na mnie, nie ten facet tylko mój telefon, a może czeka na mnie w informacji... Ja wiem, że nie powinnam, ale może skoczę tam szybko i sprawdzę... Nie stać mnie na nowy telefon, ja muszę go znaleźć...
- Leć, nie stój tak, a ja będę dzwonić do Ciebie, może ktoś łaskawie odbierze i nie okaże się komórkowym złodziejem. Głowa do góry! Znajdziemy go!
Dlaczego takie rzeczy zdarzają się tylko mi? Jestem chodzącym nieszczęściem, podobno kiedyś wyjdzie słońce, ale ja się pytam kiedy. Wycierpiałam już tak dużo i zawsze kiedy już myślę, że robię krok do przoduje za moment muszę zrobić dwa kroki w tył.
Na dworcu nadal był jeden wielki chaos i rozgardiasz, ale udało mi się odnaleźć punkt informacyjny, a pani, która tam siedziała nie miała dla mnie dobrych wieści. Nikt nie zostawił u niej telefonu. Podziękowałam i zrezygnowana wróciłam do pracy.
- Nie ma go tam... - powiedziałam jak tylko weszłam do środka. Zobaczyłam uśmiech na twarzy Zoji. Z czego ona tak się cieszy.
- Dziewczyno nie uwierzysz! Dodzwoniłam się! Twój telefon ma jakiś chłopak, który znalazł na dworcu...
![](https://img.wattpad.com/cover/351367131-288-k567513.jpg)
CZYTASZ
Każdego dnia
عاطفية„Każdego dnia, do końca świata będę Cię kochać..." Szkoda tylko, że ta pierwsza i najważniejsza miłość skończyła się tak szybko, w dniu kiedy Śnieżka zniknęła z miasta. Chociaż Śnieżka i Kasjan obiecali sobie, że nigdy o sobie nie zapomną i ich kon...