Ryuunosuke:
Kolejny wieczór, podczas którego przemierzam samotnie ulice Yokohamy, licząc na szczęście i posiłek. Nie jadłem od kilku dni. Niestety żaden człowiek nie chodzi o tej godzinie samotnie po ulicy, w dodatku w jesień. Pech. Tak można nazwać moje życie. Nie mam zupełnie nikogo. Błądzę po ulicach wieczorami, licząc że jakiś zdesperowany nastolatek pojawi się z nikąd na mojej drodze. No nie dzisiaj.
Moje istnienie to jedno wielkie nieszczęście. Urodziłem się w cholernie biednej rodzinie. Ludzkiej rodzinie. I to jest najdziwniejsze. Sam tego nie rozumiem. Ale dobra.
Urodziłem się w biednej, ludzkiej rodzinie. Jako wampir. Moim rodzice przerazili się mną i po prostu oddali mnie do klasztoru. Dokładnie. Oddali wampirze dziecko do klasztoru. Przez co ja tam przechodziłem, to wolę nie wspominać. Wystarczy sobie pomyśleć, co w klasztorze mogą zrobić z dzieckiem-wampirem.
Nie dawałem tam rady psychicznie jak i fizycznie, więc w wieku chyba 11 lat? Tak, chyba tak. Uciekłem stamtąd. I teraz wyprzedzam pytania "Co ty jadłeś przez ten czas?" Otóż wampiry nie żywią się tylko ludzką krwią, chociaż przeważnie głównie nią. Możemy też spożywać zwierzęcą krew. Aczkolwiek ludzka jest smaczniejsza i porzywniejsza.
I tak trafiłem na ulicę, polując na zabłąkane koty lub psy, których jest tutaj wyjątkowo mało, ale trzeba też wziąć pod uwagę, że kręcę się po mniej, więcej tej samej okolicy od 8 lat. I właśnie dlatego, od już chyba 2 tygodni chodzę i szukam jakiegoś dzieciaka na pożarcie. A raczej wypicie. Ale mniejsza.
Jestem pewien, że umrę z głodu.
Ale wracając do mojej przeszłości. Nigdy nie spotkałem innego wampira. Chyba. Albo o czymś nie wiem. Ale raczej nie. Co ciekawe, nie pamiętam żebym był chociaż odrobinę podobny do moich rodziców. Więc biorąc to na logikę, albo oni nie są moimi prawdziwymi rodzicami, albo miałem przodka wampira, po którym odziedziczyłem wygląd i moją "klątwę".
Ale w takim razie, czemu oni tak zareagowali? Może nie wiedzieli że mieli przodków wampirów... Nie mam pojęcia.
Ale wiem jedno. Im dłużej nad tym myślę, tym głodniejszy się robię.
Skoro w mojej okolicy zabrakło ludzi i zwierząt, poszedłem dalej, na obrzeża miasta.
Los się do mnie uśmiechnął...
****
Atsushi:
Szedłem dość szybko, by jak najszybciej odejść od domu, by ojciec nie zorientował się zbyt szybko że mnie nie ma. Łzy dalej spływały po moich już zaczerwienionych od płaczu policzkach. W dodatku było mi zimno. Świetnie.
Poszedłem szybko w stronę jednej z wąskich, na ogół pustych uliczek, by chociaż trochę osłonić się przed zimnym, jesiennym wiatrem.
Ale oczywiście mam pecha.
Zaczęło padać.
Nie. To wcale nie był delikatny deszczyk, który popada kilka minut a potem przestanie. Nie. Rozpadało się.
Fantastycznie.
Po prostu wspaniale.
Wbiegłem szybko w uliczkę i skuliłem się pod ceglaną ścianą, trzęsąc się z zimna i płacząc.
Niby dzieci takie jak ja nie mogą płakać.
Ale ja będę.
To jedyna rzecz, która ma choć odrobinę sensu.
****
Ryuunosuke:
Z jednej z uliczek dobiegł moich uszu czyiś płacz.
- Idealnie... - Mruknąłem do siebie szeroko uśmiechnięty i poszedł szybko w stronę z której dobiegał płacz.
Stanąłem w uliczce.
Białowłosy chłopak siedział skulony na ziemi, płacząc i bełkocząc coś do siebie pod nosem.
Żądza krwi wygrała...
****
Atsushi:
Usłyszałem kroki, ale i tak nawet nie podniosłem głowy, by spojrzeć kto to. Byłem zbyt załamany i zmęczony tym wszystkim.
Kilka sekund później, pożałowałem że nie spojrzałem...
****
Witam ponownie.
Dotarło do mnie, jak bardzo kocham pisać po nocach XD
I sorry za polsat, ale tak jest ciekawiej...Shifudo:3
560 słów
CZYTASZ
Shin Soukoku - Vampire AU
FanfictionAtsushi Nakajima to zwykły 17 letni chłopak, który mieszka ze swoim Ojcem, który niestety nie traktuje go zbyt dobrze, przez co Atsushi mierzy się z problemami psychicznymi, jak i w szkole, tak i w domu. Z tego powodu, Atsushi często ucieka z domu i...