Rozdział 5

450 37 20
                                    

Atsushi:

Obudziłem się w dziwnym miejscu. Usiadłem i rozejrzałem się po pomieszczeniu.

- Zostałem porwany... - Mruknąłem do siebie. Ale nawet jeśli faktycznie zostałem, to i tak dobrze.

- Było nie zasypiać nad stawem. - Znikąd pojawił się Ryuunosuke. Więc to on mnie porwał.

- Mogłeś mnie tam zostawić. - Powiedziałem przyglądając mu się podejrzliwie.

- Jak chcesz, to wróć tam. - Mruknął, wzruszając ramionami.

- Podziękuję. Tu masz przytulniej. Będę mógł przychodzić przenocować? - Spytałem, bo normalnie jak uciekałem z domu w nocy, musiałem spać na ulicy. A teraz nie muszę.

- Co? Po co? - Spytał lekko zaskoczony.

- Bo jak uciekam w nocy z domu, to potem muszę spać na ulicy. A tu jest przytulniej. - Odpowiedziałem.

Widać było, że zastanawiał się nad tym intensywnie.

- I teraz masz zamiar wtykać się w moje życie już cały czas? - Spytał.

- A samotność ci nie przeszkadza? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.

- Nie. - Odpowiedział krótko.

- A moja obecność ci przeszkadza?

- A jak myślisz? Od urodzenia byłem samotnikiem. Czyjaś obecność jest dla mnie czymś nowym. A ty jesteś wyjątkowo irytujący. - Odpowiedział.

- No to musisz się przyzwyczaić. - Powiedziałem z uśmiechem.

Westchnął i wyszedł z pokoju.

Zrobiłem się głodny.

- Cholera... - Mruknąłem. Wstałem i poszedłem za Ryuunosuke. - Ej... Masz przypadkiem coś co może zjeść człowiek...? - spytałem niepewnie.

- Czyli co? - Spytał.

- Ehh... Nie ważne... - Mruknąłem i wróciłem do pokoju. Modliłem się, żeby portfel który miałem ze sobą, był tam. Na szczęście Ryuunosuke musiał go podnieść jak mi wypadł i zostawił go tu. Miałem w nim jakieś pieniądze które wziąłem i wyszedłem do sklepu, by kupić sobie coś jadalnego.

Wróciłem do kryjówki Ryuunosuke, z małymi zakupami jakie udało mi się zrobić. Zrobiłem sobie coś do jedzenia, nawet nie zauważając Ryuunosuke, który przyglądał mi się.

- No co? - Spytałem.

- Muszę cię pilnować, żebyś mi tu niczego nie kombinował. - Odpowiedział.

- Ja tylko sobie jedzenie robię... - Mruknąłem, jedząc kanapkę.

Nie odpowiedział i wyszedł.

****

Ryuunosuke:

Szczerze? Nigdy nie interesowało mnie co jedzą ludzie. Ale teraz jak widziałem to coś, co jadł Atsushi, to wyglądało to dość dobrze. Ale czy wampiry mogą jeść to samo co ludzie? Nie mam pojęcia. Mogę się tym zatruć. Albo co gorsza umrzeć. Może się też nic nie wydarzyć.

A z drugiej strony, ja zawsze chciałem być człowiekiem. Nie musieć pić krwi. Nie znałem innych wampirów. Nigdy. Wiem tylko to, czego się nauczyłem z życia.

A może wampiry mogą jeść ludzkie jedzenie, ale żaden nigdy nie próbował?

Dobra, zaryzykuję.

Tak więc wróciłem do Atsushiego.

- Co to jest? - Usiadłem obok niego, przyglądając się temu co jadł.

- Kanapka. - Odpowiedział spokojnie, dalej jedząc.

- A co jest w środku? - Dopytywałem. Na prawdę mnie to ciekawi.

- Emm... Masło.. Sałata i szynka... - Odpowiedział.

- A... To jest co? - Nie mam pojęcia co wymienił.

- Masło jest zrobione z tłuszczu roślinnego. Sałata to takie jadalne liście, warzywo. Natomiast szynka to mięso. Ta akurat jest z kury. - Wytłumaczył. Wmurowało mnie.

- To ludzie też jedzą mięso? - Spytałem zszokowany.

- Tak, ale tylko zwierzęce. Głównie Z krów, świń, kur lub indyków.

- A liście są jadalne...?

- Akurat sałata tak. To warzywo.

Siedziałem chwilę cicho i zastanawiałem się co zrobić.

- A to coś, w czym są te wszystkie rzeczy...? - Znów spytałem.

- To chleb. Zrobiony jest z mąki, pszenicy, jajek kurzych i wody. Upieczony. - Po raz kolejny wytłumaczył.

- A co to pszenica i mąka? - Ciekawość wygrała.

- Pszenica to roślina z której robi się mąkę i potem piecze się bułki, chleby i inne pieczywo. Bagietki, drożdżówki, pączki, ciastka, ciasta, torty. Wiele rzeczy.

Nie dbałem nawet o to, by zwracać uwagę na swoje reakcje. Najprawdopodobniej wyglądam jak idiota. Ale na prawdę byłem zszokowany. To wampiry mogą jeść tylko mięso i pić tylko krew, a ludzie mają tak ogromny wybór? Coraz bardziej zaczynała mnie irytować moja natura.

- Chcesz...? - Spytał urywając kawałek kanapki. - Jeśli oczywiście wampiry mogą to jeść...

Wzruszyłem tylko ramionami i wziąłem od niego kawałek chleba. Pachniało... ładnie. Świeżo. Atsushi siedział i przyglądał mi się. Patrzyłem chwilę na jedzenie, zastanawiając się, czy to aby na pewno jest dobry pomysł. Ale co miałem do stracenia?

Otóż wszystko.

Ale co mi tam.

Ugryzłem kawałek.

Smakowało zupełnie inaczej niż to co jadłem wcześniej.

Było dobre. Zjadłem kawałek do końca i popatrzyłem na Atsushiego zdziwiony ale za razem szczęśliwy.

- Dobre. - Wymamrotałem tylko. - Dzięki.

- Nie ma za co. Nie sądziłem że w ogóle będziesz mógł to zjeść. A tym bardziej że ci zasmakuje. - Powiedział zaskoczony, z lekkim uśmiechem.

- A te... Bułki i te inne...? Będę mógł kiedyś... Spróbować ich...? - Spytałem z pewnie widoczną nadzieją.

- Tak, pewnie kiedyś wezmę cię do kawiarni i spróbujesz tego wszystkiego. - Powiedział wesoło.

- Dziękuję. - Powiedziałem i uśmiechnąłem się chyba po raz pierwszy w życiu.

****

Baaardzo dziękuję za gwiazdki i za taką aktywność! Szczerze, nie spodziewałam się że ktoś będzie to czytał 😅
Ale jeszcze raz, dziękuję 🩷🩷🩷

I rozdziały będę pojawiać się raz w tygodniu.

775 słów

Shin Soukoku - Vampire AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz