Rozdział 14

350 23 21
                                    

Atsushi:

Umieram z nudów.

Od prawie trzech tygodni siedzimy w domu, ja się nudzę, a czy Ryuunosuke się nudzi to nie wiem.

Prędzej jest zmęczony, chociaż on zawsze jest blady jak ściana i ma wory pod oczami.

I chyba ma mnie dosyć, bo może i nie unika mnie, ale ignoruje.

Cały Ryuu...


Wywlokłem się z swojego pokoju i zwlokłem się na parter, do kuchni.

Zapasy żarcia jakoś uzupełniamy, zakradając się do sklepów na obrzeżach miasta, gdzie pracuje pani Lilith.

Zna mnie chyba od zawsze, więc ona nie zadzwoni po policje jak zobaczy poszukiwanego.

Ona ma takie nastawienie do policji, że z własnej woli nie zadzwoniłaby tam.

Tak czy siak, jedzenie mamy.


****


- Ryuu... Nudzi mi się...! - Zacząłem marudzić mu nad uchem, za co dostałem w twarz.

Nic nowego.

- Nie skracaj mojego imienia.- Mruknął chłodno. Aż mnie dreszcze przeszły...

- Ryuunooosuuuukeee...!

- ...I nie przedłużaj go.

- Dobra, po prostu nudzi mi się.

- I co ja mam z tym zrobić?

No teraz to zmiotło mnie to pytanie.

- Bo ja wiem? Ty się tu nie nudzisz? No bo jesteś prawie nieśmiertelny... Pewnie długo tu jesteś...

- Fakt, jestem prawie nieśmiertelny, ale stary nie jestem. Dla innych wampirów, byłbym noworodkiem.

- Czekaj, to ty nie masz kilkuset lat?! - Zamurowało mnie.

- Nie. Nawet 20 jeszcze nie mam.

- Co-

Że co-

CO-

- Coś taki fioletowy się zrobił? Jak bakłażan wyglądasz.

- Ej, ej, ej! Ja ci pokazałem ludzkie jedzenie! Nie porównuj mnie do niego! Szacunku trochę...

- Moja skromna osoba, nie ma szacunku dla twojej.

- Nie śmieszne te twoje żarty.

- Nie próbuję cię rozbawić.

- Dobra, jednak jakąś z tego rozrywkę mam. Ale dalej się nudzę.

- Twój problem... - Wyrwałem mu książkę z rąk.

- A ty masz go rozwiązać.

- Niby czemu miałbym to zrobić?

- Bo... Utknąłem tu z tobą. Więc twoim zadaniem jest znaleźć mi jakieś zajęcie.

- ...Na piętrze jest biblioteka. Poczytaj se coś.

- Nie interesują mnie książki! Zagrajmy w coś! Może... Prawda czy Wyzwanie?

- Brzmi źle. Spasuję. - Zabrał książkę, a ja znów mu ją wyrwałem. - Atsushi, oddawaj to... - Warknął.

- To mnie złaap! - Zacząłem uciekać z książką.

- Wracaj tu! - Pobiegł za mną. Świetnie.

- Nie!

Biegałem chwilę po parterze, aż nie postanowiłem iść no piętro, co było błędem.

Biegłem po schodach i wywliłem się.

- Aaaa! - Poleciałem na sam dół, i wylądowałem tuż przed wyszczerzonym Ryuunosuke.

-  Mam cię. - Podniósł mnie za kaptur bluzy i ciągle szczerząc się, wywlókł mnie w stronę salonu.

- Auć... - Pisnąłem z bólu. Ten upadek był dość bolesny, co najwidoczniej sprawiało satysfakcję mojemu przyjacielowi.

Mnie zostawił na podłodze w salonie, a sam wziął książkę, usiadł n sofie i wrócił do czytania. Noż jak on mógł mnie tak zostawić, na zimnej podłodze?!


Leżałem se na sofie, o on ciągle czytał tą książkę. Oczywiście przeszkadzałem mu, bo w końcu nudzę się.

Oberwałem już pięć razy.

Albo więcej, tylko już nie liczę.

- Ryuuś, zostaw tą książkę... Ja jestem ciekawszym zajęciem... Znaczy moje towarzystwo... - Spiorunował mnie wzrokiem i wrócił do czytania. - Zanudzasz mnie... - Mruknąłem, kopiąc go i niemal wytrącając mu książkę z rąk.

- Irytujesz mnie. - Mruknął, wywalając mnie z kanapy.

Auć! - Pisnąłem, lądując na twardej, zimnej podłodze.

Wstałem z grymasem, gdy nagle usłyszeliśmy dźwięk przekręcania kluczy w zamku frontowych drzwi.

- Co do-

- Ktoś poza tobą ma klucze do tego domu?! - Wrzasnąłem cicho.

- Najwidoczniej... - Mruknął, odkładając książkę.

- Gnido, puszczaj mnie! - Usłyszeliśmy czyiś krzyk, a potem nieco cichszy chichot.

- Co tu się odwala...? - Wymamrotał osłupiały Ryuunosuke.


****

Polsat ^w^


Sorry że rozdział taki krótki, ale pisałam go na szybko...

559 słów

Shin Soukoku - Vampire AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz