— Nie mogę w to uwierzyć. — Mruknęła po chwili blondynka, wciąż wpatrując się w słowa zapisane na kartce papieru. Nadal była w szoku. Nie potrafiła tego do siebie tego przyswoić.
— Mój wróg nagle sobie o mnie przypomniał? Podstęp i żenada. Nie wierzę w żadne jego słowo.
Mimo tego, co myślała, wcale tak nie czuła. Miała wrażenie, że coś większego było na rzeczy, że nie chodziło tylko o kawał. Tylko jeśli nie chodziło o huncwockie wybryki, to o co?
Aurora przeczytała list od Jamesa Pottera z dobre trzy razy. Doszukiwała się w nim sensu, prawdy i podstępu, ale była zbyt oszołomiona, żeby cokolwiek dostrzec. Blondynka nie wiedziała co miała czuć. Była zszokowana, a zarazem poirytowana. Chłopak napisał, że chciałby się z nią spotkać w czwartkowe popołudnie - zupełnie jakby nie było między nimi żadnej kłótni.
— Może to żart? — Nastolatka biła się ze swoimi myślami. List nie wyglądał jakby miał być jednym, wielkim żartem. — Może miał trafić do kogoś innego?
Blondynka przez chwilę wpatrywała się w zgnieciony pergamin. Dopiero po chwili dotarło do niej, że czwartek był jutro oraz to, że wielki James Potter chciał się z nią zobaczyć - z wredną, bezuczuciową ślizgonką.
Aurora przez chwilę nie wiedziała co miała począć. Z jednej strony chciała pójść na spotkanie, aby dowiedzieć się, co chłopak od niej chciał, a z drugiej, obawiała się, czy to nie był zwykły podstęp. Huncwoci uwielbiali stroić sobie z czarownic żarty, a zwłaszcza z tych będących w Slytherinie.
Davies położyła się na plecach, a kotka niemal od razu pojawiła się obok niej.
— James Potter jest szalony. — Stwierdziła i nawet nie doszukiwała się w tym zdaniu kłastwa. On po prostu taki był i wiedziała to od bardzo dawna, ale teraz dopiero dotarło do niej, jak bardzo był szalony. Najbardziej z jego całej paczki.
Po dłuższej chwili uporczywego myślenia, wzięła pergamin oraz pióro. Napisała jedno istotne słowo i przyjrzała mu się.
"Przyjdę".
Nie wiedziała dokładnie co ją pokusiło, żeby to napisać, ale stwierdziła, że niewiele ma do stracenia. Zawsze mogła wyjść wcześniej ze spotkania, albo wcale się na nim nie pojawić - choć to nie było w jej stylu.
•
James wyczekiwał odpowiedzi. Miał nadzieję, że Aurora się zgodzi. Chciał z nią pogadać. Był bardzo pobudzony po kawie. Noga przez cały czas ruszała się mu niespokojnie. Nie potrafił czymś innym zająć swoich myśli.
— Evans, umówisz się ze mną? — Zapytał flirciaskim tonem Syriusz, poprawiając swoją koszulę przed lustrem. Intensywnie patrzył się w swoje odbicie, czy aby na pewno wyglądał idealnie.
James słysząc zdanie, które bardzo często padało z jego ust, odwrócił się w stronę przyjaciela. Zapomniał o tym, o czym myślał wcześniej.
Gdy ujrzał poprawiającego włosy Blacka, odgalantowanego i szczerzącego się do siebie, wiedział co się święci.
— Oczywiście, że się umówisz. — Uśmiechnął się cwanie do swojego odbicia i spryskał się perfumami.
James roześmiał się do niego cwanie i sięgnął po paczkę papierosów. Już po chwili dym papierosowy zaczął się unosić.
Gdy do Syriusza doleciała dobrze mu znana woń, skrzywił się.
— Ej, nie pal. Użyłem drogich perfum. Nie chce żeby zapach tanich szlugów je zakrył. — Skarcił Jamesa Syriusz i oddalił się od dymu na tyle ile było to możliwe. — Umówiłem się z Seraphine.
— Ta blondi z dużą kitką? — Zapytał zastanawiając się Potter. Znał kilka dziewczyn o tym imieniu, albo przynajmniej kojarzył. Nie był pewny, o którą dziewczynę dokładnie mu chodziło.
— Nie tylko to ma duże. — Powiedział i zaczął rozmyślać na moment o jej atutach. — W każdym razie myślę, że wrócę późno. Jutro i tak zaczynamy od dziewiątej zajęcia, a ja i tak nie miałem w planie na nie pójść.
Syriusz ostatni raz spojrzał się w swoje odbicie w lustrze. Następnie chwycił różdżkę, która leżała na jego łóżku i podszedł do drzwi.
— Do jutra. — Powiedział flirciarsko Black.
— Powodzenia. — Odpowiedział James i całkowicie skupił się na papierosie.
– Ile razy mówiłem, żebyś palił przy otwartym oknie? To jest minimum, do którego miałeś się stosować. — Powiedział poirytowany Remus, który co róż karcił za to swojego przyjaciela. Do tej pory, nie wiele dawało, ale liczył, że w końcu sobie przypomni o jego małej prośbie.
Lupin rzucił zrezygnowany książkę na łóżko i podszedł do okna. Niemal odrazu je otworzył i poczuł jak coś w niego wpada. Wrzasnął, ale po chwili oprzytomniał, a przynajmniej w momencie, gdy zobaczył, że to była sowa. Nie spodziewał się jej.
Gdy zwierzę ominęło Lupina, rzuciło kopertę prosto na dłonie Pottera. Lekko zdziwiony chłopak, otworzył ją. W momencie, gdy sobie przypomniał o Aurorze, natychmiast euforia zalała jego ciało.
— Dzięki Luniek, od dzisiaj będę pamiętał, żeby otwierać okno. — Uśmiechnął się do niego szeroko i jeszcze raz spojrzał się na jedno, krzywe słowo. Literki wyglądały jakby były pisane na kolanie, a ich wielkość znacznie się od niektórych różniła.
"Przyjdę."
CZYTASZ
Szaleństwo | James Potter
FanfictionRENOWACJA + NOWE ROZDZIAŁY Samotność po stracie najlepszego przyjaciela jest jednym z najgorszych uczuć na świecie. Człowiek nie wie co ma ze sobą zrobić i wszystko dla niego traci sens. Aurora przez 6 lat rozłąki zdążyła pogodzić się z odejściem pr...