Znajomości

76 2 0
                                    

- Jak było ? - Zapytała Fleur, odwracając się w stronę otwierających się drzwi od dotmitorium.

Aurora zanim przez próg pokoju, już na starcie została zaatakowana pytaniem. Przynajmniej ona tak to odebrała.

- Ale co? - Zapytała blondynka nie rozumiejąc. W prawdzie domyślała się o co chodziło, ale nie miała pewności, a to była duża różnica.

- Jak było na spacerze? - Zapytała wstając i podchodząc do szafy. - Modlitwę odmówiłaś?

Aurora posłała jej krzywy uśmiech.

- Najadła się chalucynojagód?

- Wiesz, chyba jestem za trzeźwa, żeby zrozumieć o czym ty mówisz. - Aurora podrapała się po karku. Jednak kompletnie nie miała pojęcia o czym mówiła jej przyjaciółka.

- No wiesz, nie udawaj, że nie. - Fleur wstała i zaczęła kołysać się na lewy bok. Aurora posłała jej krzywy uśmiech, a ta zaczęła się śmiać.

- Co jej jest? - Zapytała niemo Davies, a Loren nie wstrzymywała się z odpowiedzią.

- Piłyśmy likier.

Davies spojrzała się na nią w szoku.

- Likier? - Dopytała, nie wiedząc co miała myśleć.

- Sam alkohol nie jest problemem, ale jego ilość już tak. - Loren pokazała pustą butelkę, w której jeszcze niedawno znajdowała się ciecz.

- Czy to był jeden z likierów, która wyrabia twoja rodzina? - Zapytała Davies unosząc się lekko.

- Tak. - Powiedziała Fleur i zachichotała.

- Przecież miał być przechowywany na ważną okazję. - Jęknęła blondynka.

- Jest bardzo ważna okazja. Wygramy mecz a ja już świętuję. Zobacz to. - Fleur pociągnęła za szalik leżący na krześle. Chwyciła za jego dwa końce i pozwoliła mu się rozłożyć.

Aurorze niemal oczy nie wyleciały z orbit, gdy dostrzegła wielki, srebrny napis "Davies".

- Wow. - Tylko tyle mogła z siebie wykrztusić.

- Za kilka godzin będę cię dopingować. - Powiedziała z wyraźną dumą.

Fala gorąca oblała blondynkę. Zrobiło jej się miło na sercu i musiała przyznać, że zdążyła zapomnieć o tym jak miło było to uczucie.

- Dziękuję. - Powiedziała szczerze. - Posiedziałabym z wami, ale muszę iść z Regulusem do biblioteki. Ostatni raz przejrzeć strategię i zastanowić się jakie mamy szanse.

- Jasne, leć. - Powiedziała Loren, a Fleur jedynie niezdarnie pomachała ręką.

- Czy to normalne, że widzę poczwórnie? - Zapytała szatynka i spojrzała się na Higgs.

Loren jedynie westchnęła, a Aurora zamknęła drzwi cicho podśmiechując się pod nosem.

*

- Hej. - Usłyszała głos za swoimi plecami, przez co oderwała się od czytania książki o Quidditchu.

- Cześć. - Odpowiedziała i zamknęła książkę. - Jak zwykle na czas.

- Nie pozwolę damie czekać za sobą. - Powiedział z szelmowskim uśmiechem.

Aurora się zaśmiała.

- Damie? Ty tak na poważnie? - Szczery śmiech po raz kolejny wydobył się z jej gardła.

- I to jakiej damie. Czy którakolwiek potrafi tak dobrze podawać jak ścigająca Davies? - Zapytał i posłał jej kolejny uśmiech.

Aurora zawsze przed meczem spotykala sie z Regulusem w bibliotece, a w zasadzie to odkąd, kiedy chłopak stał się szukającym. Nie omawiali strategii do gry. Uważali, że na to już było za późno. Po prostu milo spedzali czas w swoim towarzystwie, starajac sie zapomniec o widmie porażki, którą niemal było czuć w powietrzu.

Ślizgoni byli dobrzy, ale nie najlepsi. Zwyciężali jedynie przez swój spryt iraz przez nokautowanie innych graczy. Gdyby nie to, już dawno znaleźliby się na niskiej pozycji.

- Regulus, nie słodź bo się zrzygam przed meczem. - Policzki nastolatki naszły czerwienią. - Ale z takim wspanialym szukającym to zwycięstwo mamy w kieszni, nieprawdaż? - Posłała mu pewny siebie usmiech, grając w grę, którą sam rozpoczął.

- Wątpiłaś kiedyś we mnie, moja droga? - Pewny siebie uśmiech rozpościerał się na jego twarzy.

- Nigdy. - Odrzekla z godnie z prawdą.

- Stresik jest? - Zapytał po chwili ciszy.

- Delikatny, ale to normalne. - Wzruszyla jedynie ramionami. - Szczerze, myślisz, że wygramy? - Zapytała patrząc się w jego oczy z nadzieją.

- Mam taką nadzieję. - Odrzekł. -Cały dom na nas liczy. Nie zapomnij o tym.

- Ciąży nad nami spora presja... Czy to Malfoy? - Zapytała nagle się ożywiając. Wskazała dłonią na nastolatka, który szedł środkiem korytarza, przez co miała na niego idealny widok.

Była pewna, że to był Lucjusz. W końcu, ile jest takich blond lalusiów w Hogwarcie jak on?

- O matko. - Regulus przeczesał swoje włosy dłonią. Wyglądał jakby był zalamany, ale Aurora starała się tego nie widzieć. Nie chciała wchodzić w dramaty przyjaciela, tym bardziej, że tylko przyglądała się im z daleka. - Chodzmy już.

Oboje wstali i ruszyli w stronę wyjścia z biblioteki. Gdy wyszli, zaczęli oddalać się od miejsca, w którym jeszcze przed chwilą był Malfoy. Na szczęście zniknął, a oni w spokoju mogli skręcić w lewo. Niestety, przez nieuwagę, Regulus wpadł na dziewczynę z dużym dekoltem. Chłopak lekko się zarumienił. Mimo wszystko był tylko facetem.

- Wara od mojej dziewczyny, szczurze. - Powiedział wrogo Syriusz przyciągając ją do siebie bliżej. Aurora miała wyraz twarzy jakby zobaczyła ducha. - A ty co, zazdrościsz jej figury? - Zapytał wyzywająco Black, a w nastolatce zawżało.

Syriusz uderzył w jeden z jej czułych punktów. Było już za późno, aby mogła zaprzeczyć. Mogła jedynie potwierdzić, ale prędzej by zginęła niż przyznala mu rację.

- Odwal się od niej, nic ci nie zrobiła. - Powiedział pewny siebie Regulus. Nastolatek jedną ręką ją przysłonił i podszedł o krok bliżej.

- Powodzenia na meczu Słonko, połamamia mioteł. - Cukierkowy glos wyszedł z gardła Seraphine, a Aurora poczuła jakby traciła powietrze. Przez moment myślała, że dziewczyna nie jest czlowiekiem tylko jakoś chińską podróbką barbie  którą bawiła się w dzieciństwie.

- Obyś miała czym zobaczyć ten mecz. - Wysyczała blondynka, a Regulus pociągnął ją w stronę korytarza.

Potyczki z Blackiem nigdy nie kończyły się dobrze, a po nich zawsze czuła dziwne uczucie, które utrudniało jej oddychanie.

- Muszę się ogarnąć. Nie zagram dobrze w tych włosach. - Aurora zarzuciła swoimi blond puklami i przytulila Regulusa.

Chłopak spojrzał się na nie i kompletnie nie wiedział, o co mogło jej chodzić, ale był pewien, że ta dziewczyna miała coś w sobie.

- Do zobaczenia na meczu. - Odrzekł, ale nie był pewien, czy go usłyszała  ponieważ znajdowała się już po drugiej stronie korytarza.

Koniec jest już bliski.

Szaleństwo | James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz