Gdy wstałam w moim pokoju byli już wszyscy bracia nawet Vince.
Może powiem jak wyglądali dzisiaj moi bracia.
Vincent:
Will:
Dylan:
Shane:
I Tony:(Miał też czarne dresy)
Święta trójca tak bardzo się zgrała że każdy z nich miał czapkę z daszkiem, śmiesznie to wygląda hshsh.
-Dzieńdobry Hailie, szykuj się bo dzisiaj lecimy do Hiszpanii do ojca i przy okazji spotkamy się z wujkiem Monty'm.-
Powiedział Vince i wyszli z pokoju(oprócz Tony'ego) a ja zaczęłam brać najważniejsze rzeczy które schowałam do mojej torby była dosyć mała bo wysokość miała jak mały lakier a szerokość korka od Wody.
Tony schował moją torbę do swojego podręcznego plecaka i zszedł ze mną na doł gdzie jechaliśmy już na lotnisko.Kiedy dojechaliśmy na lotnisko Shane schował mnie sobię pod czapkę, tak wogóle to przy okazji bawiłam się kilkoma włosami na co czasem Shane cicho mruczał xdddd, chłopaki cały czas go upominali.
-Kurwa Shane idioto przestań zachowywać się jak jakiś kot-Powiedział do niego szeptem Tony.
-Nie moja wina że Hailie cały czas bawi się moimi włosami.-warknął cicho do swojego bliźniaka.
-Boże... Shane opanuj się nie jesteś tutaj sam.- westchnął cicho Vincent.
-Japierdole to w takim razie sami sobie weźcie ją wsadźcie we włosy a zobaczycie że wy też nie wytrzymacie- burknął Shane do pozostałych a ja się cicho zaśmiałam a Shane prychnął pod nosem.
Już wiem jak go zdenerwować haha.
-Dobra skoro Hailie tak ci przeszkadza to ja ją schowam.-
Przeszli na bok i Shane zdjął czapkę, i patrzył na mnie zdenerwowany a ja tylko posłałam mu milutki uśmiech. I w taki oto sposób siedzę teraz pod czapką Dylana, niestety moje mizianie po włosach na niego nie działa. Smuteczek ;(
Siedzę już w prywatnym samolocie Monetów,
Dylan, Shane i Tony grają w coś na ps 5 a Vincent wraz z Willem pracują ehh... czyli tylko ja się nudzę.Postanowiłam sobie posiedzieć obok Willa i zaczełam się mu przyglądać.-Coś się stało Hailie?-Spytał mnie brat odrywając wzrok od laptopa.
-Nudzi mi się a chłopaki zamiast że mną posiedzieć to grają w gry.- wyżaliłam się bratu.
Chwilę się zastanawiał a potem uśmiechnął się tajemniczo.
-Jak chcesz to możesz iść do braci i ich trochę pomęczyć a jak będzie coś nie tak to krzycz wtedy przyjdę i z nimi porozmawiam.-
Powiedział i się do mnie szeroko uśmiechnął.
Bez słowa odeszłam od brata i zaczęłam wkurzać resztę.
Gdy dolecieliśmy już na Kanary 4 moich braci wyszła z Samolotu, Will wziął mnie ostrożnie i włożył chwilowo do kieszeni i wyszedł za pozostałymi.
Na miejscu poszliśmy do helikoptera i miałam zaklejone uszy plasteliną abym nie słyszała hałasu, Will trzymał mnie mocno żebym nie wypadła w trakcie lotu.Po wyjściu z Helikoptera wyjęłam z uszu resztki plasteliny, na plaży był już tata i się witał z chłopcami, na końcu podszedł do mnie i Willa. Na widok Willa się usmiechnał i go objął a ja dalej byłam w jego kieszeni...
Teraz nadeszła moja kolej na przywitanie ojca... tata spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko a zarazem współczująco i bardzo delikatnie położył mnie na swoją dłoń i przyłożył sobie do klatki piersiowej abym mogła na spokojnie się w niego wtulić.
Poszliśmy razem do domku gdzie czekali na nas Monty i Maya.
Maya gdy mnie zobaczyła od razu odskoczyła od innych aby jak najszybciej się obok nas zjawić, przejęła mnie od ojca i w taki sam sposób jak on mnie objęła a pod koniec lekko pocałowała, wyglądało to trochę dziwnie bo jej usta były takie duże że pocałowała mnie w klatkę piersiową i kawałek twarzy.
Wujek podszedł zaraz za swoją dziewczyną do mnie i przytulił jak tata i zaraz położył na stole obok.
Poszłam z wszystkimi na plażę i poprosili mnie abym porobiła sobię z nimi zdjęcia a później te zdjęcia wysłali sobie na grupę Monetów.
CZYTASZ
(Zawieszone)Mini Hailie/Historia I Chat Braci/
Fanfiction(Wszystko wymyślone przeze mnie) (oprócz ciągu historii będą też chaty Braci) ✨Historia jest o Hailie która przez pewną miksturę zmniejszyła się do rozmiarów malutkiej laleczki.✨ 💝Najwyższe notowanie💝: 💖#79 monet - 6.4.2024 💖#23 tony - 28.4.2024