- Dziwnie wyszło, że gramy akurat przeciwko Kirkwood. - odzywa się w końcu lekko zmieszany Mark. Od piętnastu minut siedzimy w domku klubowym Raimon'a, a Axel już 7 raz wiąże buty. Przewracam oczami, bo znowu biegłam na trening, który od kwadransu powinien trwać, a nie trwa. Poza tym, oni przejmują się tym Kirkwood dopiero teraz? Przecież już od dłuższego czasu o tym wiedzą.
- Gdybym ja przeniósł się do innej szkoły i potem miałbym grać przeciwko szkole Raimon'a, miałbym bardzo mieszane uczucia. - Kevin dzieli się z nami swoimi przemyśleniami, które, moim skromnym zdaniem, mógłby zachować dla siebie, bo nikogo to nie obchodzi.
- Trzeba trzymać emocje na wodzy. - blondyn w końcu wstaje z krzesła i zmierza ku wyjściu - Przecież to tylko futbol. - wychodzi, a ja wzdycham głośno, postanawiając się odezwać.
- Właśnie. Poza tym, przestańcie się nad nim pastwić jak nad dzieckiem. Takie sytuacje w życiu są przecież normalne, więc w czym macie problem? - ponownie przewracam oczami.
- Przestań być bardziej zirytowana niż zwykle, co? - wzdycha Jude, którego od rana wybrałam sobie jako kozła ofiarnego. Może ma w tym trochę racji i jestem bardziej poirytowana niż zazwyczaj, ale co z tego? On to akurat powinien być przyzwyczajony, a wypominając mi to, nie polepszy sytuacji.
- Przestań się odzywać więcej niż zwykle, to może ja przestanę się irytować. - prycham, przeciskając się między Evans'em, a Kevin'em, po czym wychodzę na dwór, kierując się za Blaze'em na boisko.
- Zaczekaj! - słysząc za sobą ostry ton Sharp'a, przyśpieszam. To nie był dobry pomysł, by się przed nim otwierać i mówić mu, o swojej rodzinie. Teraz na bank będzie dopytywać - Słyszysz? Wyles, nie zachowuj się jak dziecko! - odwraca mnie w swoją stronę, szarpnięciem za ramię.
- Czego ty ode mnie chcesz? - marszczę brwi, wgapiając się w jego głupie gogle, w których wygląda jak mucha. Tak, to zdecydowanie mucho-bohater, a takich nie lubimy. Jebany mucho-bohater.
- O co ci chodzi? Coś z twoją mamą? To, że jesteś często irytująca swoim zachowaniem, to wszyscy wiemy. Ale dzisiaj wyjątkowo bardzo. - mówi z przekąsem, co, no nie zgadniecie, bardzo mnie irytuje.
- Och, jasne, bo jak mam gorszy humor, to odpowiedzi należy szukać w moim domu, tak? - uderzam go palcem wskazującym w klatkę piersiową, żałując, że moje dobre serce nie pozwala mi, na przywalenie mu w mordę. Bo bardzo chciałabym to zrobić.
- No, zgaduje, że tak. - wzrusza ramionami jak gdyby nigdy nic. Mrugam dwa razy, bo w zasadzie, to tak, pokłóciłam się z matką i tak, to jeden z czynników mojego dzisiejszego zachowania, ale kim on jest, by o tym mówić, i to w tak otwarty sposób?
- To teraz słuchaj uważnie. Wkurwia mnie to, że muszę siedzieć w tej szkole, to, że Ray Dark jest na wolności, to, że baba od chemii wpisała mi 1 z odpowiedzi ustnej, pomimo, że to była moja pierwsza lekcja u niej i wiele innych rzeczy! Czyli to, że chodzę wkurwiona, to nie musi być zawsze przez moją matkę! Czaisz?! - nie wytrzymując, drę się tak, że zapewne słychać mnie w domku klubowym, od którego zdążyliśmy spory kawałek odejść. Biorę głęboki wdech i odwracam się na pięcie, by dojść do mojego celu, czyli boiska, ale zauważam, że za mną cały czas stał Axel, który teraz patrzy się na nas w osłupieniu. Zestresowana zaciskam pięści i decyduje się na ostateczny odruch obronny - A ty co się gapisz?! - krzyczę w jego stronę, po czym od razu uciekam do szkoły.
Czemu do szkoły? Bo zostały tam moje rzeczy, które mam zamiar szybko zabrać i razem z nimi spieprzyć z treningu. Bo po tej sytuacji nie mam ochoty wracać do Sharp'a, a tym bardziej do Axel'a. Bo co jakby zapytał? A może to źle, że uciekłam, bo teraz Jude opowie co się dzieje Blaze'owi, który będzie dopytywać? Czy ja się zamartwiam? Zdecydowanie nie powinnam. Przecież co może, oprócz tego, co wymieniłam, się stać?
CZYTASZ
Come In With The Rain | inazuma eleven, Jude Sharp
Fanfiction,,Gdybym miała opisać moją relacje z Sharp'em, powiedziałabym, że jest skomplikowana. Niby się nie lubimy, ale kiedyś się przyjaźniliśmy. Toleruję go i szanuję, oraz podziwiam jako kapitana." ,,Come In With The Rain" czyli historia o tym, jak na now...