Nie wiem, czy moge zaliczyć ten rozdział do normalnych rozdziałów, więc nazwałam go dodatkowym. Jest też on krótszy niż reszta i raczej nie wymaga od was czytania go, ale bardzo zachęcam do przeczytania, bo jest to perspektywa Jude'a! (to nie tak, że stworzyłam go na wypadek, gdybym nie dała rady napisać kolejnego rozdziału w szybkim czasie, wcale :) )
~~~~~
Nigdy nie sądziłem, że mógłbym zakochać się w przyjaciółce, a tym bardziej w byłej przyjaciółce.
Z Lindsay niezbyt za sobą przepadaliśmy. Może kiedyś, kiedy byliśmy dzieciakami i dopiero się poznawaliśmy. Nigdy nie dowiedziałem się, dlaczego przestaliśmy się przyjaźnić, ale najwidoczniej tak musiało być. Ja i Wyles nie byliśmy dla siebie, i tyle.
Ale wszystko zmieniło się, a mój świat wywrócił się do góry nogami w tym roku. Począwszy od meczu z Raimon'em, kończąc na przegranym finale i sytuacji w domu Lindsay.
Wtedy, w jej domu, po jej kłótni z matką, nie wiem co się stało. Jedna część mnie mówiła, bym poszedł do domu, druga, bym został z nią. I wybrałem tą drugą opcje. Nie wiem, co mną wtedy kierowało. Może fakt, że się przyjaźniliśmy albo to, że ja też przez jakiś czas miałem ciężko w życiu.
Wiem natomiast to, że wtedy, gdy ją przytulałem i głaskałem po plecach, starając się ją uspokoić, odkryłem całkowicie nowe uczucie do dziewczyny. Bo to, że za nią nie przepadałem, wiedziałem już od dawna, ale to, że na jej dotyk i widok rozlewa się po moim ciele fala ciepła, było nowością.
Jednak wtedy zignorowałem te uczucie, które wróciło po meczu z Gimnazjum Rolniczym. Chciałem podziękować Axelowi za to, że przyszedł wtedy nad rzekę i zaproponował mi grę z Raimon'em. Po przemyśleniu stwierdziłem, że to był naprawdę dobry pomysł i, że gdyby nie on, to pewnie dalej bym siedział, i się nad sobą użalał. Więc poszedłem do niego.
- Hej, Axel! - zawołałem, wychodząc za nim z szatni - Jestem ci winny podziękowania. Naprawdę jestem wdzięczny, że wtedy przyszedłeś nad rzekę. - posłałem mu delikatny uśmiech, który odwdzięczył.
- Spoko, ale to nie mi powinieneś to mówić. - wzruszył ramionam. Byłem zdumiony. Jak to nie jemu, skoro to on przybiegł tam za Celią? - To Lindsay kazała mi z tobą porozmawiać.
- Jak to Lindsay? - parsknąłem, niedowierzając w to co słyszę - Przecież ona mnie nie lubi, o ile nawet nienawidzi. Dlaczego miałaby się przejmować moim złym samopoczuciem? - zaśmiałem się cicho, kręcąc głową. Było to dla mnie niedorzeczne.
- Nie wiem, ale brzmiała na przejętą. W każdym razie, nie jestem odpowiednią osobą do podziękowań. - ponownie wzruszył ramionami, odwrócił się i odszedł, zostawiając mnie samego ze swoimi myślami.
***** ***
Wracam po meczu do domu. Dość mocno się rozpadało, więc dobrze, że rano zabrałem ze sobą parasolkę. Gdyby nie to, to teraz pewne bym był przemoczony do suchej nitki. Zupełnie jak dziewczyna siedząca na schodach koło boiska nad rzeką. Chwila, wróć.
- Wyles? - pytam, chcąc się upewnić, czy na pewno dobrze widzę - Co tutaj robisz? Jest zimno i mokro. - marszczę brwi, schodząc po schodkach w dół.
- Zazwyczaj jak pada deszcz, to robi się zimno i mokro, wiesz? - jak zwykle sarkastyczna. Czasem mam dość jej sposobu bycia, ale jednocześnie go uwielbiam. Staję naprzeciwko niej i nadstawiam nad jej głowę parasol.
- Będziesz chora. - marszczę mocniej brwi, kiedy wzrusza ramionami - Chodź, to nie jest dobra pogoda na siedzenie na dworze. - wystawiam w jej stronę dłoń, którą ona ignoruje, odwracając wzrok. - Co się stało? - musiało coś się stać. Bez przyczyny by się tak nie zachowywała.
CZYTASZ
Come In With The Rain | inazuma eleven, Jude Sharp
Fanfiction,,Gdybym miała opisać moją relacje z Sharp'em, powiedziałabym, że jest skomplikowana. Niby się nie lubimy, ale kiedyś się przyjaźniliśmy. Toleruję go i szanuję, oraz podziwiam jako kapitana." ,,Come In With The Rain" czyli historia o tym, jak na now...