ROZDZIAŁ CZWARTY

1K 41 0
                                    


 Siedziałam na fotelu, gdy do pokoju nagle wszedł Blake. Poderwałam się nagle i ruszyłam w jego kierunku.

-Bardzo przepraszam, wiem, że nie powinnam była się wtrącać do waszych rodzinnych spraw, ale mały był smutny to się więcej nie powtórzy proszę mnie nie zwalniać.

- Sky zatrzymaj się na chwile, nikt Cię nie zwalnia. Co Ci przyszło na myśl, chciałem Ci podziękować i jeśli ktoś tu komuś jest winny przeprosiny to ja tobie

-Slucham?

- Tak Sky, powinienem od początku powiedzieć Ci o Mel. Mogłem się domyślić, że mały może o nią zapytać.

Zamurowało mnie. Mel, czyli tak nazywała się jego żona. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc czekałam na rozwój sytuacji.

- Mel zmarła przy porodzie Chrisa. Miała 24 lata, długo staraliśmy się o dziecko, ale nie wiedzieliśmy, że gdy dajesz nowe życie, zabierasz je komuś innemu. Dowiedzieliśmy się w 7 miesiącu, stanęliśmy przed wyborem Mel albo dziecko. Moja żona nie musiała się zastanawiać bez mrugnięcia okiem wybrała dziecko. I tak zostałem samotnym ojcem.

-Bardzo mi przykro Blake

- Tak wiem, czasem wiem, że to ja odpowiadam za smutne dni Chrisa, ale nie potrafię o tym rozmawiać, a dzisiaj, kiedy zobaczyłem jaki jest szczęśliwy z Tobą poczułem się okropnie, że to ja powinienem przeprowadzać z nim takie rozmowy i być przy nim. Dlatego jestem Ci bardzo wdzięczny Sky.

-Nie ma za co. Chris jest cudownym, energicznym i ciekawskim dzieckiem, zadaje dużo pytań w końcu przyjdzie dzień, że będzie chciał poznać całą historie o swojej mamie, a ty pewnie już o tym wiesz

- Tak czas leci nieubłaganie, chce, żeby był szczęśliwy, ale każde wspomnienie o niej przynosi mi ból

-Bardzo kochałeś żonę to normalne uczucia. Czas leczy rany, ale musisz zrozumieć, że dla Chrisa to ty jesteś całym światem. Zastępujesz mu dwójkę rodziców to wielka odpowiedzialność, ale musisz dać radę. Czasem życie wybiera nam drogę pod górkę, ale uwierz, że kiedyś staniesz na szczycie.

-Sky nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że to właśnie ty zgłosiłaś się na nianie dla mojego syna

Blake niespodziewanie mnie przytulił. Nie wiedząc co mam zrobić ze swoimi rękami stałam jak wryta.

-Przepraszam trochę mnie poniosło

-Nic się nie stało to ciężki temat dla Ciebie, rozumiem. Pójdę się położyć, jeśli nie masz nic przeciwko.

-Nie, jasne. Dobranoc, Sky

-Dobranoc

W drodze do swojego pokoju analizowałam całą sytuację. Naprawdę mu współczuje strata żony i zostanie samotnym ojcem to naprawdę cios. Po szybkiej kąpieli przebrałam się w koszule nocną i położyłam do łóżka. Starałam się zasnąć, ale nadmiar emocji z dzisiaj mi to uniemożliwił. Szybko wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę kuchni po szklankę wody. W całym mieszkaniu były pogaszone światła więc myślałam, że wszyscy śpią.

Dotarłam do lodówki i wzięłam butelkę z wodą. Nagle usłyszałam swoje imię.

-Sky?

Podeszłam do kanapy i zobaczyłam Blake w samych spodniach dresowych, wygląda na to, że zasną, ale słyszałam moje imię, więc kto mnie wołał. Już miałam kierować się w stronę mojej sypialni, gdy Blake się poruszył i ponownie wypowiedział moje imię. Czy on o mnie śni? Nie niemożliwe. Szybko odtrąciłam te myśli od siebie. Zabrałam koc z fotela i nakryłam mężczyznę. Zabierając swoją butelkę z wodą wróciłam do sypialni, gdzie, aż do rana nie mogłam wyrzucić z głowy obrazu Blaka wołającego moje imię.

------------------------------------------------------------------------------------------

Co sądzicie czy Blake faktycznie śnił o Sky ?

Niania z przypadkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz