POV. BLAKE
Po skończonym obiedzie i niespodziance Jacka. Postanowiliśmy wrócić do mnie i obejrzeć mecz. Jego impreza niespodzianka zaczyna się dopiero na 21.00 i wtedy dokładnie mam go odwieźć we wskazane miejsce. W progu zastałem zdenerwowaną Elis.
-Elis co się stało ? Czemu chodzisz po całym salonie?
-Sky nie wróciła do domu i nie odbiera od kilku godzin telefonu!
-Jak to nie wróciła.
-Chris dostał gorączkę, uzyskała receptę od naszego lekarza rodzinnego i poszła do apteki po leki, ale do tej pory nie wróciła.
-O której wyszła?
-Nie pamiętam dokładnie , 2/3 godziny temu.
-I dopiero teraz mnie o tym informujesz? Cholera
Wyciągnąłem telefon z płaszcza i wybrałem numer Sky. Abonament niedostępny. Zajebiście.
-Przepraszam Cię Jack, ale muszę poszukać Sky mam złe przeczucia. Zawsze odbiera telefon to do niej nie podobne.
-Żartujesz stary nie przepraszaj mnie. Pakuj się do auta pojeździmy po szpitalach.
-Jasne, Elis zostań z małym. Zadzwonię do portiera żeby wykupił i przyniósł leki. Na razie skorzystaj z tych w mojej sypialni. Drewniana komoda pod oknem, pierwsza szuflada.
Kobieta tylko przytaknęła i zniknęła za drzwiami mojej sypialni. Cholera co się stało ze Sky. Nie powinienem jej zostawiać samej nie po tym jak się dowiedziała o tym, że jest w ciąży. Jeśli coś jej się stało nigdy sobie nie wybaczę. Wsiadam za kierownice mojego samochodu, a Jack obdzwania pobliskie szpitale. Gdzieś w końcu musimy ją znaleźć
-Jasne za chwilę tam będziemy.
Patrzę na Jacka pytająco.
Jest w szpitalu św.Patricka. Nie mam pewności że to ona bo nie miała przy sobie dokumentu , ale pasuje do mojego opisu wyglądu. Jedziemy to sprawdzić.
-Pytałeś jaki jest jej stan?
-Nie udzielą informacji przez telefon. Musimy dojechać na miejsce i tam porozmawiać z lekarzem.
Do szpitala dojechałem w 15 minut. Wybiegłem z samochodu i ruszyłem w kierunku recepcji.
-Dzień dobry podobno trafiła tutaj kobieta po wypadku. Skyler Johnson
-Dzień dobry jest Pan kimś z rodziny?
-Tak narzeczonym. Co z nią i z dzieckiem?
Jack popatrzył na mnie z lekką dezorientacją. W końcu nie powiedziałem mu, że Sky jest w ciąży to wszystko wydarzyło się tak szybko. Chciałem przemyśleć wszystko na spokojnie.
-Panna Sky została napadnięta. Z tego co mam tutaj wpisane jej życiu nie zagraża nic poważnego, ale więcej dowie się Pan od lekarza prowadzącego , powinien być jeszcze u pacjentki w sali proszę się skierować do Sali 2B , do końca korytarza i drugie drzwi po prawej
-Jasne , dziękuję
Po rozmowie z lekarzem prowadzącym dowiedziałem się chociaż ,że Sky miała dużo szczęścia, niestety nie miała przy sobie dokumentów, ponieważ została okradziona, ale najważniejsze , że nic im się nie stało . Dziecko nie doznało urazu, a Sky przez kilka dni może mieć bóle głowy i powinna dużo odpoczywać .
-Boże Sky jak dobrze , że jesteś cała. No prawie . Spojrzałem na ogromnego siniaka pod jej okiem. Co się stało.
-Tak miałam dużo szczęścia w nieszczęściu. Nie pamiętam dokładnie , wychodziłam z apteki i poczułam ból z tyłu głowy, wiem że upadłam, a później obudziłam się tutaj. Jak się ma Chris? Gorączka spadła? Nie zdążyłam mu dostarczyć leków.
Spojrzałem na kobietę. I nie wiem czy byłem bardziej zszokowany , zły czy szczęśliwy.
-Co? Zapytała.
-Naprawdę leżąc w szpitalu myślisz tylko o tym, że nie doniosłaś leków do domu. Sky nawet nie wyobrażasz sobie jak się o Ciebie bałem. Spojrzałem na brzuch kobiety . O was bałem. Myślałem , że was straciłem, że historia się powtórzy i znowu zostanę z tym wszystkim sam. Sky tak Cię kocham.
-Blake ja też Cię kocham. Chodź do mnie .
Przytuliłem się do ramienia kobiety i wtedy pozwoliłem popuścić emocję. Płakałem jak dziecko. W jednej sekundzie mogłem ją stracić nie mogę sobie nawet wyobrazić tego wszystkiego bez niej u mojego boku. Odsunąłem się od kobiety i przetarłem twarz dłonią.
-Musisz teraz dużo odpoczywać. Nie martw się o Chrisa , Elis się nim zajmuje. Ja wezmę kilka dni wolnego , poradzimy sobie.
Położyłem dłoń na brzuchu kobiety i pocałowałem ją w usta. Nic już dla mnie nie miało znaczenia moja rodzina jest bezpieczna i to jest najważniejsze. Do sali wszedł Jack.
-Przeszkadzam?
-Nie , wejdź. Sorry stary ale musimy przełożyć świętowanie na inny dzień . Sky zaraz dostanie wypis to podrzucę Cię do domu.
-Niczym się nie przejmuj , takich emocji nie doznałbym nawet przy oglądaniu tego głupiego meczu. Czy to znaczy, że będę wujkiem po raz drugi?
-No skoro już wiesz , to tak.
-Zajebiście mam nadzieję, że teraz będzie dziewczynka. Poczujesz w końcu mój ból.
Jack miał trójkę dzieci. Chyba nie muszę mówić, że wszystkie okazały się być dziewczynkami. Strasznie podobnymi do jego żony.
-Dla mnie najważniejsze jest to żeby wszystko było dobrze no i oczywiście żeby było zdrowe.
-Jasne stary.
Po około 20 minutach Sky dostała zalecenia od lekarza i wypis. Zabrałem jej rzeczy i wziąłem na ręce. Nie chce żeby się przemęczała.
-Blake nic mi nie jest. Umiem sama chodzić.
-Nie ma takie potrzeby chętnie Cię zaniosę. Prosto do łóżka.
Uśmiechnąłem się i złożyłem krótki pocałunek na jej czole. Jedyny plus tej sytuacji, to to że zeszło nam tyle czasu, że podstawiłem Jacka pod dom w samą porę na niespodziankę. Wytłumaczyłem Anie (jego żonie) w smsie że niestety się nie pojawimy, ale kobieta po krótkim streszczeniu sytuacji zrozumiała. Dzisiejszego wieczoru nie miałem ochoty na imprezę. Chciałem spędzić go z moją rodziną. Z moim synem i Sky w domu na kanapie pijąc gorącą czekoladę. Dzisiejsze zdarzenia uświadomiły mi jak szybko nasze życie może się zmienić. Chcę żeby Sky była mamą również dla mojego synka Chrisa i to najlepszy moment żeby poprosić ją o rękę. Właściwie to dawno już o tym myślałem, a zbliżające się święta to idealna okazja.
------------------------------------------
Cieszę się, że podoba wam się historia Sky i Blaka :* Postaram się w sobotę zamieścić kolejny rozdział
CZYTASZ
Niania z przypadku
RomanceSky to 23-letnia dziewczyna, która marzyła o pracy w wielkiej korporacji. Jej plany niszczy jednak fakt, iż z dnia na dzień traci pracę z którą wiązała przyszłość. Znajduje tymczasowe zatrudnienie jako opiekunka dla syna pewnego bogatego architekta...