Rozdział 1

295 8 0
                                    

Puściłam rękę Baxtera i podałam ją Summer, na co ona nieco niechętnie ją przyjęła. Przywitałam się z resztą przyjaciół Poppy, którzy okazali się być też drużyną stanową.

Dwie dziewczyny- Summer i Bodhi, oraz pięciu chłopaków-Baxter, Ari, Marlon, Griff i Ahmed.

Siedziałam na stołku przykładając sobie okład do głowy i rozmawiałam z Poppy o tym co wydarzyło się od naszego ostatniego spotkania, które odbyło  się jakieś 8 lat temu. Reszta uważnie przysłuchiwała się moją opowieści jak byłam na wakacjach i właśnie z nich tu jadę. Manu zrobił nam herbatę. A Poppy po wysłuchaniu opowieści z wakacji poszła przyszykować swój pokój, aby mogła go ze mną dzielić. Ja w tym czasie wysłuchiwałam opowieści Marlona.

Każdy opowiedział mi coś o sobie, a ja najlepszy kontakt złapałam z Baxterem. Nie ukrywam jest w cholerę przystojny.

***

Siedzielismy na kanapie i oglądaliśmy ich występy na ostatnich mistrzostwach, ja leżałam na Poppy przytulając się, po naszej lewej siedziała Bodhi, a po prawej siedział Baxter. Manu komentował aeriala Ariego, a ja nie mogłam oderwać wzroku od Baxtera. Po chwili chłopak agresywnie odwracając głowę spojrzał w moją stronę. Zrobiło mi się strasznie głupio, bo najwyraźniej musiał wyczuć mój wzrok na sobie. Posłał mi szeroki, szczery i śnieżnobiały uśmiech. Wyczułam rumieńce na moich policzkach, na co on mrugnął do mnie jednym okiem.

-Już późno, przydałoby się zbierać.-powiedział Marlon, a ja spojrzałam na telefon na moim udzie, wyświetlacz wskazywał godzinę 23.

-Rzeczywiście. Zbierajcie się już, mogę was odwieźć.-powiedział Manu wstając z kanapy.

Wszyscy oprócz mnie, Poppy i Summer wstali. Okazało się, że Summer zostaje na noc, nie ukrywam chce ją bliżej poznać, ale coś czuję, że ona nie jest co do mnie przekonana.

-Dobranoc mała.-nad nami stanęli Marlon i Baxter.

Po tym jak Marlon wypowiedział te słowa odrazu wstałam. Stanęłam naprzeciwko Baxtera, a ten położył swoje dłonie na moich biodrach po czym przysunął mnie do siebie opierając swoją brodę o moją głowę i oplatając mnie rękoma w talii. Poczułam cholerne stado motyli w brzuchu i myślałam, że zaraz eksploduje od ich nadmiaru. Chwilę stałam nie wiedząc co zrobić, ale gdy się opamiętałam szybko zarzuciłam ręce na jego szyję i przysunęłam się do niego jeszcze bliżej wtulając się w jego tors.

-Dobranoc Baxter-powiedziałam zadzierając brodę i opierając ją o jego klatkę piersiową

-Dobranoc Winter.-powiedział ze szczerym uśmiechem.-Naprawdę muszę już lecieć.-po kilku minutach w uścisku powiedział ściskając mnie jeszcze mocniej. Poczochrałam jego różowe włosy i z niechęcią odsunęłam się od niego co utrudniały mi jego mocno zaciśnięte na talii ręcę.

Podeszłam po kolei do Ariego, Bodhi, Griffa i Ahmeda. Gdy oni już podeszli do drzwi wyjściowych Baxter przytulił mnie od tyłu obejmując moją talię, a po chwili mnie wyminął puszczając oczko.

***

-Słuchaj Summer.-zaczęłam, gdy byłyśmy same w pokoju, bo Poppy poszła do łazienki.-Przepraszam jeśli źle cię zrozumiałam, ale czuję, że niezbyt zaakceptowałaś mnie i to głównie przez Baxtera.

-To nie tak. Poprostu...-zrobiła krótką przerwę.-Dwa lata temu przyjechałam do Shorehaven do rodziny Gibsonów, w sumie to nie przyjechałam tylko zostałam wsadzona do samolotu w Nowym Yorku i pojawiłam się tu na lotnisku. Nie polubiłam ludzi tutaj na samym początku i kombinowałam wszystko żeby stąd uciec. Moja mama chciała abym została tu dłużej, bo praca była ważniejsza, ja się zbuntowałam i robiłam wszystko na przekór Gibsonom. Moja mama zabrała mnie stąd podczas, gdy byłam w „związku" z Arim.-zrobiła charakterystyczne skinienie palcami.-Wróciłam po roku robiąc im niespodziankę. Jednak dla mnie niespodzianką było rodzeństwo Radic. Baxter zawrócił mi w głowie, coś do niego poczułam, ale wtedy Ari mimo, że był w związku z Wren czyli siostrą Baxtera, która mimo wszystko chciała zniszczyć moje życie pocałował mnie i obiecał, że zakończy wszystko z Wren, jednak zamiast tego zrobił jej imprezę urodzinową. Na tej imprezie zbliżyłam się z Baxterem i się pocałowaliśmy.-te słowa dziwnie ukuły mnie w serce, jednak wciąż słuchałam wypowiedzi dziewczyny.-Jednak na tej samej imprezie przyznał się do czegoś co mogło spowodować nie tylko moją przegraną w zawodach, ale też mogło mi się przez to coś stać. To mnie zraniło i nie mogłam mu zbytnio zaufać, później były mistrzostwa , odkryłam bolesną dla Baxtera prawdę, którą wyjawiłam przed całą drużyną. Siostry Radic uciekły, Baxter został na lato, a później wyjechał, ale wrócił po miesiącu, bo się za nami stęsknił. Ja rzuciłam szkołę i zamieszkałam z Gibsonami. I rok temu było coś pomiędzy mną, a Baxterem i ciężko się patrzy na niego z inną dziewczyną mimo wszystko. Pomiędzy mną a Baxterem czy Arim nie ma aktualnie nic. Po części dlatego, że czuję coś do obu z nich. I nie umiem zaangażować się w związek z żadnym z nich. Baxter chciał być ze mną w związku, przynajmniej ja to tak odczytałam, a Ari to moja pierwsza miłość i prawdopodobnie już zawsze będę coś do niego czuła. W końcu ponoć pierwszej miłości się nie zapomina.-rozumiem ją i doskonale wiem, że mogło to być dla niej ciężkie. Wstałam z fotela przy biurku i podeszłam do łóżka, na którym siedziała, przytuliłam się do niej odrazu kładnąc ją na plecy. Zaczęłyśmy się wygłupiać i po chwili w grę weszły poduszki.

Poppy weszła do pokoju w piżamie podczas gdy w stronę drzwi leciała biała poduszka, którą niespodziewanie dostała w głowę. Natychmiast ją chwyciła i rzuciła się na nasze ciała ze śmiechem bijąc nas nią. Bawiąc się w najlepsze rzucałyśmy się po całym łóżku, aż wylądowałam na ziemi tuż obok łóżka.

Gdy się opanowałyśmy położyłyśmy się do łóżka, a jako, że nie było ono aż takie duże to na moim ciele częściowo leżała Poppy. Przeplotkowałyśmy chyba całe Chicago i Nowy York, a podczas rozmowy o Shorehaven ja już usnęłam i szczerze reszty nie zapamiętałam.

Perfect SummerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz