Rozdział 2

229 10 1
                                    

Obudziłam się jak podejrzewam ostatnia, bo gdy otworzyłam oczy byłam sama na łóżku opatulona ciepłą kołdrą po samą szyję. Słyszałam zza drzwi śmiechy przyjaciółek i miałam, zamiar wstać, ale gdy zobaczyłam godzinę 5:40 na zegarku obok łóżka to stwierdziłam, że jest jednak trochę za wcześnie. Przewróciłam się na drugi bok i czułam jak moje oczy robią się ciężkie. Podczas, gdy już usypiałam do pokoju wleciały dziewczyny i rzuciły się na mnie

-Wstawaj, idziemy surfować.-powiedziała radośnie Poppy.

-Was chyba Bóg opuścił. Zostawcie mnie w spokoju. Jest za wcześnie.

-Nie marudź tylko wstawaj.-dopowiedziała Summer ściągając ze mnie pierzynę przez co natychmiastowo przeszły mnie zimne dreszcze. Dziewczyny zaczęły ciągnąć mnie za nogi w stronę końca łóżka.

-Nienawidzę was.-powiedziałam odkładając swoje nogi na ziemię, bo bałam się upadku z krawędzi łóżka.

-Kochasz nas.-powiedziała Summer szczerze się uśmiechając i puszczając mi oczko. Nie mogłam zrobić niż innego oprócz wystawienia w ich stronę środkowego palca, jednak mimo wszystko na mojej twarzy pojawił się najszczerszy uśmiech.

Ruszyłam do walizki, z której wyciągnęłam fioletowy strój kąpielowy oraz tego samego koloru strój surfingowy. Mozolnie wyszłam z pokoju i już po chwili stałam przed lustrem w łazience i myłam zęby. Gdy się przebrałam ponownie ruszyłam do pokoju i zarzuciłam na to luźne, czarne jeansy i zielona bluzę. Dziewczyny zmusiły mnie do zjedzenia nie ukrywam przepysznej jajecznicy, do tego z chęcią wypiłam malinową herbatę.

Wyszłyśmy z domu, a dziewczyny od razu zabrały do rąk swoje deski. Ja po swoją musiałam iść do auta Manu, bo wczoraj jej nie wyciągnęłam. Zabrałam deskę z bagażnika i ruszyłyśmy na plażę.

***

-Czekajcie!-powiedziałam do Poppy i Summer, gdy zobaczyłam cztery osoby zmierzające w naszą stronę, a mianowicie Bodhi, Ariego, Marlona i Baxtera, na którym nie ukrywam wzrok zatrzymał się chwilę dłużej.-Czemu nie powiedziałyście, że będzie Baxter?!-powiedziałam nabuzowana odwracając się w stronę dziewczyn.-I w ogóle wszyscy?-dodałam po chwili widząc, że dziewczyny mają w oczach iskry czegoś na wzór „szczęścia".

-W końcu to trening drużyny.

-To dlaczego nie ma Ahmeda i Griffa?-zauważyłam.

-No... Bo...nie mogli przyjść.-odpowiedziała niepewnie.

-Hej!-usłyszałam za sobą i poczułam silne ramiona oplatające się wokół mojej talii.

-Dokończymy to później.-szepnęłam z zaciśniętymi zębami patrząc głęboko w oczy dziewczyn.

Wtuliłam się plecami w tors Baxtera dyskretnie wdychając jego zapach, który KOCHAŁAM. Szybko jednak się od niego odsunęłam, aby po chwili podejść do reszty i przytulając każdego po kolei przywitałam się.

-Idziemy?-zapytała się mnie Summer, kiedy inni się witali.

-Idziemy-stwierdziłam i od razu chwyciłam stojącą obok mnie zieloną deskę, którą już jakiś czas temu wyciągnęłam z pokrowca.

Biegiem ruszyłyśmy w stronę brzegu trzymając deski w rękach. Kątem oka widziałam jak reszta biegnie za nami, lecz co ja już przestałam się przejmować wszystkim innym. Jedynym bodźcem jaki odbierałam były lekkie fale odczuwalne na mojej skórze.

Od zawsze, gdy wchodziłam do oceanu, czy morza nieważne czy siedziałam na desce, czy poprostu pływałam odcinałam się od wszystkiego co nie dotyczyło mnie, deski pode mną, tafli wody oraz fal, które zaraz będę ujarzmiać. Jednak dzisiaj nie potrzebowałam relaksacji, dlatego po zanurkowaniu pod falą odwróciłam się z uśmiechem, a gdy inni do mnie podpłynęli natychmiastowo  zaczęłam ich chlapać. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać i nawzajem ochlapywać siebie.

Bawiłam się w najlepsze i coś czuję, że znalazłam swoje miejsce na ziemi. Moje miejsce to Shorehaven. Moje miejsce jest przy nich, a głównie przy Poppy. To moja przyjaciółka jest moim domem. I zawsze będę tu wracać, albo nawet lepiej-nigdy nie wyjadę.

Perfect SummerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz