Jako, że Poppy chciała spędzić czas z Marlonem, a Manu miał zajęcia z dzieciakami do 18 to właśnie sama wchodziłam do domu i od razu udałam się do pokoju.
Po jedzeniu poszliśmy się jeszcze przejść po mieście i w końcu do domu wróciłam po godzinie 16:30, w domu nie było mnie jakoś 10 godzin i czułam się brudna, dlatego zabrałam kosmetyczkę, ręcznik oraz szlafrok ze sobą i wyszłam z pokoju zmierzając do łazienki.
Biorąc prysznic myślałam o planie na resztę dnia. Wiedziałam, że pewnie coś zamówię, lub ugotuję, a następnie wypakuję w końcu walizkę, a resztę dnia spędzę na oglądaniu jakiegoś nowego serialu leżąc w łóżku z przyjaciółką i zajadając się lodami, czy innymi przekąskami, które znajdę w szafkach.
Wyszłam spod prysznica, osuszyłam się i umyłam twarz dokładnie zmywając resztki makijażu oraz nałożyłam na nią tonic, olejek, krem, a następnie spf na noc. Rozpakowaną kosmetyczkę odłożyłam na wolną półkę w łazience.
Wychodząc z łazienki opatulona grubym szlafrokiem poczułam burczenie w brzuchu, więc bez zastanowienia ruszyłam do kuchni i wyciągnęłam z szuflady kilka ulotek z różnych fast foodów, następnie ruszyłam do obecnie mojego i Poppy pokoju. Rzuciłam się na łóżko chwytając w ręce różnokolorowe broszury i telefon. Wybrałam jedną z kilku restauracji, które serwowały pizzę pod nazwą "Wimmer" i wystukałam numer zamawiając dwie większe pizzę z myślą o rodzeństwie Tetanui, które zaniedlugo miało zjawić się w domu. Odrazu po złożeniu zamówienia wstałam z łóżka i usiadłam na podłodze przy walizce, którą chwilę później zaczęłam rozpakowywać.
***
Rozpakowywanie walizki zajęło mi niecałe 40 minut, byłam w szoku, że tak szybko uwinęłam się z walizką zapakowaną po same brzegi ciuchami i dużą torbą z kosmetykami i podobnymi. Rozłożyłam moje rzeczy w miejscach gdzie Poppy zrobiła mi trochę miejsca, ale nie chcąc zabierać jej całej powierzchni pokoju, który w końcu należał do niej to wszystkie rzeczy, które będą mi mniej potrzebne w najbliższym czasie, czy rzeczy, które spakowałam na zapas jak pasta do zębów, cieplejsze ubrania, zapasy różnych produktów do pielęgnacji czy higieny i tym podobne spakowałam do znalezionych na dnie szafy pustych kartonów.
Po zorganizowaniu już wszystkiego ponownie rzuciłam się na łóżko i połączyłam się z głośnikiem głośno włączając piosenkę, którą rok temu w wakacje często słuchaliśmy po czy przed konkursami całą grupą moich starych przyjaciół przywołując miłe wspomnienia. Leżałam na łóżku pisząc z przyjaciółmi z Las Vegas totalnie wykończona po całym dniu już powoli usypiałam, mimo że muzyka w tle mocno dudniła mi w uszach, dlatego też nie słyszałam pukania w okno. Po chwili jednak, gdy piosenka się kończyła i przyciszała usłyszałam pukanie w szybę na co wzdrygnęłam się ze strachu. Odwróciłam się i ujrzałam ciepły uśmiech różowowłosego dzięki któremu moje ciało się rozluźniło.
-Hej Rain.-pokiwał mi przez szybę, a na moją twarz wpłynął duży, szczery uśmiech, nad którym nie mogłam zapanować.
-Hej Radic.-też mu pokiwałam, aby następnie wstać z łóżka i wyłączyć głośnik, aby kolejna piosenka się nie włączyła.
Podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam ubrania oraz bieliznę. Zakryłam się drzwiami od szafy tak aby chłopak mnie nie widział i ściągnęłam szlafrok i rzuciłam go na fotel blisko mnie. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk skrzypienia, który wskazywał na to, że Radic próbował jakkolwiek odsłonić okno.
-Nie uda ci się nic zobaczyć Radic.-powiedziałam z pewnością w głosie.
-Sory, ale liczyłem na mały pokaz z twojej strony.-powiedział, a ja wyczułam w jego głosie, że jest rozbawiony tą sytuacją. Również się zaśmiałam.
-W Shorehaven? Nie licz na to.-powiedziałam ze szczerym uśmiechem wysuwając głowę zza drzwi szafy. Ubrałam się do końca w szare, luźne dresy ze ściągaczami na kostkach i sznurkiem w pasie oraz krótki, ciemnofioletowy top z długim rękawem, co moim zdaniem idealnie podkreślało moją figurę. Zamknęłam drzwi szafy ukazując się chłopakowi w całości.
-Ładnie ci w fioletowym.-uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów.- Ale mimo wszystko szlafroku wyglądałaś najgoręcej.-jego uśmiech powiększył się jeszcze bardziej jeśli to w ogóle możliwe i puścił mi oczko.
Te słowa wywołały u mnie najszczerszy i największy możliwej uśmiech i rumieńce. Aby to ukryć pokiwałam głową na boki.
-Wchodzisz?-zapytałam, gdy chciałam wyjść z pokoju. Radic pokiwał głową na znak, że wejdzie znikając z pola mojego widzenia, ruszając najprawdopodobniej w stronę drzwi wejściowych.
Wyszłam z pokoju i z chęcią otworzenia mu podeszłam do drzwi, gdy one same się otwarły. Chłopak wszedł do domu zamykając za soba drzwi i odrazu mnie przytulił, również się w niego wtuliłam szczerze nie chcąc go puszczać. Oczywiście, że na moje nieszczęście po jakiś kilku sekundach zadzwonił drzwiami do drzwi, spodziewałam się, że może być to pizza, więc poszłam po portfel do pokoju, aby następnie szybko wrócić do chłopaka, który otwarł drzwi jedną ręką, gdy drugą chwycił mnie w biodrze. Zapłaciłam oraz odebrałam dwie największe możliwe pizze w czym pomógł mi różowowłosy. Weszliśmy do domu, a Bax zabierając ode mnie opakowania położył je na blacie w kuchni. Zebrałam dwa talerze i nałożyłam nam po dwa większe kawałki pizzy serowej z dodatkową porcja szynki. Była to jedna z najnormalniejszych pizz w ofercie nie licząc margarity czy cappriciosy, bo to stypa. Dobrze wiem też, że Poppy nie lubi pieczarek, a Manu kocha eksperymentować ze smakiem.
***
Oglądaliśmy z Baxterem jakiś film, który akurat leciał w telewizji zajadając się kolejnym kawałkiem pizzy. Muszę przyznać, że dzisiaj pobiłam chyba swój rekord w zjedzonych kawałkach pizzy, ale nie żałowałam sobie, bo szczerze Radic jest osobą przy której czuję się bardzo komfortowo. Jedynymi osobami, przy których czuję większą swobodę jest moja mama, tata, Poppy i Manu, przy których się wychowałam.
-Jesteśmy!!-powiedziała Poppy rzucając się obok mnie na kanapę.
Chyba nie spodziewała się obecności Baxa, bo spojrzała na nas zdziwiona, a gdy chyba zrozumiała dwuznacznym wzrokiem spojrzała w moje oczy, a następnie na naszą pozycję, chłopaka ręce znajdowały się jedna na moim udzie, druga zarzucona na moich ramionach, a ja byłam bokiem wtulona w jego tors mając najprawdopodobniej całą buzię brudną od sosu. Poppy wie, że wstydzę się jeść przy innych, zachowywać się swobodnie, a tym bardziej pokazywać się w takim wydaniu jak luźne dresy, top i luźny kok. Wcześniej wymienione osoby były jedynymi osobami, które widziały mnie w dresach. Nie chodzi o to, że miałam jakiś kompleks, bo kochałam swoje ciało. Trochę większe uda, krągłe pośladki, wcięcie w talii, jak dla mnie idealnego rozmiaru piersi, ładna szczęka, gładka cera. Najbardziej w mojej twarzy kochałam swój uśmiech i oczy. To nie tak, że mam ego top czy coś podobnego, poprostu akceptuję, a wręcz kocham swoje ciało i nie wiem jak bardzo ktoś chciałby mi wmówić, że jestem brzydka czy gruba, ja nie dam sobie tego wmówić.
Z rozmyśleń wyrwało mnie pytanie Manu'ego.
-To dla nas?-zapytał starszy Tethanui patrząc na pudełka z pizzą, wiedziałam jak ślinka mu cieknie na widok pizzy, z chyba każdym rodzajem mięsa i warzywem, którą zamówiłam z myślą o nim.
-A jak myślisz?-zapytałam retorycznie odwracając się w jego stronę. Widziałam jak się uśmiechnął i wręcz rzucił na pizzę nie fatygując się nawet, żeby sięgnąć po talerz.
CZYTASZ
Perfect Summer
Teen FictionSzesnastoletnia Winter Rain to przyjaciółka Poppy Tetanui. Poznały się w dzieciństwie i nie utrzymywały zabardzo kontaktu jako, że Winter mieszkała w Las Vegas z dala od Shorehaven. Postanawia wyjechać na wakacje i odpracować wszystkie stracone lat...