Siedziałam na desce obserwując pokaz Radica. Woda w morzu była już lekko chłodna, więc wiedziałam, że zaraz najprawdopodobniej wyjdę z wody. Ari i Summer kręcili ze sobą będąc gdzieś za mną również siedząc na deskach. Zatraciłam się jednak w różowowłosym, który wykonywał różne sztuczki na desce pokonując prawie, że idealną fale. Nie myślałam o niczym innym, nawet o zawodach, mimo że najprawdopodobniej za jakąś godzinę mija termin zapisów. Liczył się tylko on i jego sztuczki. Uśmiechałam się za każdym razem, gdy po każdej kolejnej pokonanej fali rzucał się do wody z wielkim uśmiechem. Byłam z niego cholernie dumna, ma wielki talent i cały czas pracuje nad sobą i swoim powołaniem jakim jest surfing, oczywiście, że nikt nie jest idealny w tym co robi, ale on jest blisko tego ideału.
Pokonał jakieś 4 fale z rzędu i w końcu do mnie podpłynął, przybliżając się jego mięśnie brzucha uwydatniały się jeszcze bardziej, przez co moje oczy automatycznie zjechały z jego wielkiego, szczerego uśmiechu na goły tors, który był niemal idealny jak cały on i wszystko co robi.
-Nie jest ci zimno?-popatrzył na mnie z tą charakterystyczną iskra w oku. Spojrzałam głęboko w jego oczy. Usłyszałam w jego głosie troskę co jeszcze bardziej spowodowało, że się rozpływałam i zakochiwałam w nim coraz bardziej.
-Trochę.
-Chodź wychodzimy.-odwrócił się w stronę lądu, powtórzyłam jego ruch i ujrzałam gołąbeczki Summer i Ari'ego, którzy przed nami kierowali się również w tamtą stronę, ponoć mówili mi, że już wracają, ale najwyraźniej ja byłam zbyt zapatrzona w Baxterze.
***
-Za pięć minut zamykają zapisy. Zapisz się, warto spróbować. Przecież możesz być na liście uczestników, a jeśli nie dasz rady to zawsze możesz się wycofać, ale nie trać takiej szansy. Jesteś wspaniałą surferką i jesteś w stanie to wygrac z palcem w nosie. Jeśli byś wygrała przeszłabyś razem z nami na zawodowe surfowanie.-Poppy przyszła po nas na plażę razem z Marlonem przez co gdy wychodziliśmy z plaży, w drodze do domu, podczas jedzenia makaronu przygotowanego przez Manu, oglądania filmu, którego i tak nie słyszałam przez głos przyjaciółki, Poppy próbowała mnie przekonać, abym się zapisała.
-Okej!-wydarłam się na cały głos, aż zabolało mnie gardło, każdy spojrzał na mnie zdziwiony, ja jednak jedynie zmierzyłam ich zirytowanym spojrzeniem.-Zapiszę się! Zadowolona?!-zwróciłam się do przyjaciółki, która z wielkim uśmiechem pokiwała energicznie głową i rzuciła się na mnie.
Chciałam się zapisać, ale gdy weszłam na stronę zapisów okazało się, że właśnie minął czas, zjebałam, bo miałam tydzień na zapisy i się spóźniłam. Chciałam iść już spać i mieć święty spokój od Poppy, bo wiem, że ona będzie mnie teraz dręczyć tym, że tyle zwlekałam i zmarnowałam wielką szansę.
Dlatego podniosłam się z kanapy, spojrzałam na wszystkich zebranych, czyli kolejno: Summer, Ariego, Marlona, Poppy i po drugiej mojej stronie na Baxtera i Manu. Miałam naprawdę serdecznie dość tego dnia dlatego ruszyłam do pokoju i na moje nieszczęście Poppy nie chciała odpuścić.
-Winter!-ruszyła za mną wściekła.-Jak mogłaś przegapić taką okazję życiową! Mogłabyś spełniać marzenia, a do tego z przyjaciółmi! To jest twoje powołanie, nie widzisz tego?!-prowadziła swój monolog podczas, gdy ja brałam z szafy czystą bieliznę, jakiś czarny top na ramiączkach, krótkie szare spodnie i ciepłe skarpetki.
-Jedyne co mnie teraz woła, to prysznic!-odpowiedziałam jej wychodząc z pokoju, w którym ona została, dlatego lekko uniosłam głos, aby napewno mnie usłyszała. Moje słowa spowodowały, że jeszcze bardziej nabuzowała się gniewem i wyleciała za mną do salonu, gdzie wszyscy patrzyli na nas jak na darmowy teatrzyk, trochę tak było, ale ja w przeciwieństwie do Poppy nie widziałam żadnego powodu do odgrywania go.
CZYTASZ
Perfect Summer
Teen FictionSzesnastoletnia Winter Rain to przyjaciółka Poppy Tetanui. Poznały się w dzieciństwie i nie utrzymywały zabardzo kontaktu jako, że Winter mieszkała w Las Vegas z dala od Shorehaven. Postanawia wyjechać na wakacje i odpracować wszystkie stracone lat...