Rozdział 3. Witaj w domu

342 23 5
                                    

– Chyba zaczyna mi odbijać – oznajmił Harry na przywitanie.

Neville bez słowa przesunął się w drzwiach i wpuścił Harry’ego do domu. Rezydencja jego babci od jej śmierci stała opuszczona, więc logicznym wydawało mu się, że skoro większość czasu spędza na nauce i praktykach powinien się do niej przeprowadzić na stałe. Innego domu nie potrzebował, skoro i tak bywał w nim praktycznie tylko nocami. Zresztą, jego babka posiadała bardzo zadbane ogrody i szklarnie i Neville nie mógł przeboleć myśli, że zajmować się nimi będzie Niezguła, ich rodzinny skrzat, któremu brakowało nie tylko ręki do roślin, ale i piątej klepki.

Podczas gdy Harry rzucił się na jeden ze skórzanych foteli w mniejszym saloniku, Neville poprosił Niezgułę o herbatę i ciastka dla nich. Zapadł się na drugim siedzeniu i machnięciem różdżki podsycił powoli dogasające płomienie w kominku.

– Też by mi odbijało, gdybym pół dnia spędzał pod czujnym okiem Snape’a – stwierdził w końcu, gdy już trzymał w dłoniach kawę. Niezguła oddalił się w pokłonach najwyraźniej z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, bo podskakiwał przy tym radośnie.

Harry spojrzał na Neville’a, po czym parsknął śmiechem.

– Już się przyzwyczaiłem – machnął ręką. – Chodzi mi o to, że skoro już zaczął nawiązywać jakikolwiek kontakt, to sadziłem, że cokolwiek się ruszy.

– Weź pod uwagę, że przez ostatni rok tylko leżał. – Neville wzruszył ramionami. – Od miesiąca wodzi za tobą oczami. Może potrzebuje więcej czasu. Nie wiemy, co się z nim stało, nie wiemy, co tak naprawdę przeszedł.

Zapadła między nimi cisza. Harry bez słowa przygryzał herbatnika i wpatrywał się w ogień. W końcu skrzywił się wyraźnie zrezygnowany.

– Masz na myśli kolejny rok? – zapytał. – W takim tempie nie wiem, czy zacznie mówić przed setnymi urodzinami.

Neville uśmiechnął się kątem ust. Harry pomyślał o tym, że jeszcze nigdy nie widział, żeby Neville się śmiał. Chłopak był od zawsze zamknięty w sobie i powściągliwy. Nieco zastraszony jako dziecko, ale równocześnie cechujący się bardzo przemyślaną odwagą. Nie było w nim nic zerojedynkowego. Kochał rośliny, ale wybrał magomedycynę. Jednocześnie dokształcał się w mugolskiej medycynie, żeby być najlepszym w tym, co robi.

Coś ciężkiego spadło mu w dół żołądka, gdy zdał sobie sprawę z tego, że Neville z pewnością byłby idealną ofiarą dla huncwotów.

– Pomyślałem o czymś – zaczął Harry po chwili ciszy. Spojrzał niepewnie na Neville’a. – Nie wiem, z kim innym mógłbym o tym porozmawiać. Potrzebuję obiektywnej opinii, a inni na pewno za wszelką cenę będą chcieli wybić mi to z głowy.

Neville odłożył pusty już kubek na stolik i nachylił się w stronę Harry’ego.

– Myślę, że to może być wina otoczenia – kontynuował Harry, wyłamując sobie palce. – Pomyśl o tym, Neville. Znasz Snape’a, wiesz jak bardzo nienawidzi takich miejsc. Ja sam źle się czuję w tej szpitalnej sali, jakby próbowano mnie wtłoczyć w ramy, do którego kompletnie nie pasuje czarodziej. A przecież Snape większość swojego życia spędził nad kotłem. Nasz świat tętni magią, jest jakby zatrzymany w czasie…

– Wiem, co masz na myśli – przerwał mu Neville. – Harry, ja…

Harry spojrzał błagalnie na swojego przyjaciela.

– Proszę, nie mów mi tego, co powiedziałaby mi Hermiona albo wykrzyczał Ron.

– Nie mam zamiaru. – Neville zapatrzył się w płomień i zamilkł na dłuższą chwilę. – Snape nie może spędzić reszty życia w szpitalu. Pewnie za jakiś czas przeniosą go do placówki dla ciężko upośledzonych.

– To go zabije! – zdenerwował się Harry. – On by tego nie chciał. Zrobią z niego wariata!

– Wiem, jak się z tym czujesz – oznajmił Neville po chwili namysłu. – W moich oczach też to wszystko nie wygląda tak, jak powinno. Snape nie może być taki, jaki jest teraz. Ale, Harry, to nie jest takie proste. Wiesz, w jakim stanie jest Snape. Nie mamy żadnej pewności, że on kiedykolwiek z tego wyjdzie.

Harry westchnął ciężko i podniósł się z fotela. Uklęknął przed kominkiem i wyciągnął dłonie w stronę ognia.

– Boisz się, że tego nie udźwignę – stwierdził po chwili.

Neville skinął głową.

– Tu nie chodzi o ciebie, Harry. Ciężko mi znaleźć kogokolwiek, kto by sobie z tym poradził. Musiałbyś całkowicie zrezygnować z używania magii w domu. Odłączyć kominek z sieci fiuu, zdjąć jakiekolwiek uroki z domu. Mogę ci pomóc ze sprawami medycznymi, ale i tak będzie ci ciężko. To może się ciągnąć latami, Harry. Boje się, że stan Snape’a może się w ogóle nie poprawić.

Umieranie codzienneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz